niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 4

Rozdział 4



Samotny jeździec galopem pokonywał zielone równiny. Sierść jego izabelowatego konia lśniła w promieniach poranka. Pot perlił się na jego sierści. Nie zważając na to biegł miarowym tempem. 
 Wieczorem jeździec ujrzał przed sobą zabudowania miasta. Jego twarz zalała się uśmiechem, a koń parsknął z radością. Może opiszę wam trochę miasto. Na jego północnej stronie wznosił się mały pałac. Przed nim rozpościerała się ogromna ilość drewnianych domów. Pomiędzy nimi biegło wiele przeróżnych ulic, a każda była tak szeroka, że mogłaby pomieścić czterech jadących obok siebie koni. O tej godzinie na ulicy był wielki tłok od zebranych tam ludzi. Zapomniałam powiedzieć, że była godzina handlowa, o której wszyscy wychodzili na ulicę by coś sobie kupić. Co najważniejsze wszyscy byli na koniach. Całe miasto wznosiło się na pagórku, więc z każdego domu widać było zielone równiny Enedy. Natomiast każdy dom miał wbudowaną mało stajnie, a na obrzeżach miasta widać było parkury do skoków itp. Podłoża były przeróżne zaczynając od trawiastego kończąc na kwarcowym. Tylko bogatsi mieszkańcy miasta posiadali własne place do jazdy. 
 Jeden z ludzi zauważył nadjeżdżającego mężczyznę. Krzyknął coś do pozostałych i wszyscy rozstąpili się na bok by zrobić miejsce dla niego. Więc, mężczyzna przejechał obok tłumu. Wszyscy wskazywali na jego strój królewskiego posłańca, a ci byli bardzo szanowanymi koniarzami w królestwie. 
 Bramy pałacu otworzyły się przed nim. Wjechał szybko do przedpokoju i tam zsiadł z wierzchowca. Rozsiodłał go, a sprzęt oddał jednemu ze służących.
- Zanieście to do mojego pokoju i powieście na wieszakach. Nalejcie wody do wanny i przynieście środki do czyszczenia siodła i ogłowia. A Tytusowi dajcie podwójną porcję siana i owsa. - powiedział po czym skierował się do pomieszczenia tronowego. Koń podążał za nim. Framugi wszystkich drzwi były na tyle wysokie, że z łatwością zmieściłby się w nich koń z jeźdźcem. 
 Na końcu sali stał tron a na nim siedziała królowa . Nie jest to taka królowa, którą zapewne sobie wyobraziliście. Zamiast nie wiadomo jakiej bufiastej sukni miała najzwyczajniejsze bryczesy w kratkę oraz zieloną koszulkę z żartobliwym przekazem ''I'm a king". Ze swoimi podwładnymi była prawie na Ty chyba, że była na służbie, czyli praktycznie zawsze, ale poddani i tak ją uwielbiali. Obok niej na ściółce ze słomy leżał jej koń Victorius. Był dostojnym arabem maści gniadej. Jego mądre spojrzenie stanęło na wchodzącym do sali podwładnym.
- Witam cię Krzysztofie i ciebie również Tytusie. Jakie macie wieści?- Powiedziała królowa spokojnym tonem. Jej koń zarżał dla podkreślenia jej słów.
- Królowo. Widziałem oddział wroga zbliżający się ze wschodniej granicy.
- Ilu ich było? - Jej koń z zaciekawieniem spojrzał na przybysza
- Ok. dwustu, pani. Jakaś jedna piąta była uzbrojona w oszczepy, reszta to miecze i łuki. 
- Dziękuję ci. Możesz odejść - Mężczyzna wraz z koniem pokłonili się i opuścili salę.
"Ja się zaraz wykończę. Nie dość, że za mało u nas Kandydatów to na dodatek jeszcze to?" myślała królowa.
- Pani, Victoriusie - służący pokłonił się przed nimi - obiad na stole.
 Radosny ogier pobiegł do jednego z pomieszczeń z boku sali, a królowa poszła do pomieszczenia po drugiej stronie. 
 Na stole leżał syto przygotowany posiłek. Królowa zasiadła do niego wraz ze swą służbą. W końcu oni też człowiek. Chwilę mówiła coś do nich a potem skinęła ręką, że czas na jedzenie. 
 Władczyni zdążyła zjeść zaledwie parę kęsów potrawki z kurczaka, gdy do sali biesiadnej wparował mężczyzna w czarnej pelerynie.
- Czas narad właśnie się skończył - zbyła go królowa nawet na niego nie patrząc
- Dla mnie nie znajdziesz czasu królowo? - spytał nieznajomy 
- Tanadan? - królowa dopiero podniosła wzrok - jak się cieszę, że jesteś. Wstała od stołu i rzuciła się mu na szyję. Złapała go za rękę po czym poszła do pomieszczenia obok. Zamknęła drzwi i odwróciła się do chłopaka. 
- Co słychać?
- źle się dzieje w naszej krainie, a ty pytasz co słychać? - spytał zdziwiony
- Mam na myśli co u ciebie idioto. - To ostatnie było oczywiście żartobliwie 
- Więc wszystko dobrze, yyy chyba. Znalazłem nową Kandydatkę. Widzę w niej duży potencjał na amazonkę. Podobnie klacz, która ja wybrała skrywa w sobie wielką moc. Przychodzę z prośba o pozwolenie. Czy mógłbym być ich jej nauczycielem?
- Przyda nam się nowa pomoc, a jeżeli ty chcesz być jej mentorem to ta dziewczyna musi być naprawdę potężna. Dobrze, niech tak będzie zacznij ją uczyć najszybciej jak to jest tylko możliwe. - Powiedziała królowa. Wtedy Tanadan wyszedł i udał się po swojego konia. 
Chciał wyruszyć jak najszybciej. 




***OK. To taki trochę zagadkowy rozdział. Wedługmnie na pól się udał , a na drugie pół nie. Może niektóre( chyba że czyta mnie jakiś chłopak to niektórzy) z was się domyślili kim jest ten zagadkowy jeździec na gniadym koniu z poprzednich rozdziałów . Chciałam przytrzymać was trochę w napięciu(hahaha) co dzieje się z Anią itp. Może rozdział trudny do zrozumienia bo pojawia się inna kraina inne postacie, ale wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale. Więc do jutra chyba, że się spręże to następny rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj wieczorem o.O, ale nic nie obiecuję. Hmmm niedługo moja zakładka o bohaterach opowiadania się zapełni, na razie szukam zdjęć. Ok no to chyba tyle. Cześć i pa;D

5 komentarzy:

  1. Tak czytam, czytam i się zastanawiam, czy ja oby blogów nie pomyliłam? o.O W tym rozdziale jest kilka błędów, a wiedz, że ja je niezwykle lubię wytykać :3 Pierwszy "W końcu oni też człowiek." Ja wiem, jest takie powiedzenie, ale w liczbie mnogiej powinno być jednak ludzie ;) I drugi MAKABRYCZNY błąd w dopisku od autora... "Wedłuk". Przeraziłam się, naprawdę. WEDŁUG! No. O Jezsusie... Dobra, Fantasy... Uff... Jakoś przeżyję. Nie mam ostatnio za grosz ochoty do czytania Harry'ego Potter'a, Aragorna i tak dalej, więc mam nadzieję, że pomimo wszystko będzie tu jak najwięcej koni i w miarę normalnego życia, choć wiem, że nie mam na co liczyć xd Ejj, ściągnęłam Ci jakichś pięciu czytelników! Łącznie z moją kuzynką, która pisze naprawdę C-U-D-O-W-N-I-E, więc czuj się zaszczycona xd Żartuję oczywiście. Pisze rzeczywiście fantastycznie, choć miałam okazję przeczytać tylko trochę z jej twórczości. Niedługo ma mi wysłać jakieś rozdziały, zobaczymy ^^ Dobra, ja się tu rozpisuję, a przecież rozdział trzeba napisać też u mnie! Dobra, spadam, po skomentowaniu następnej notki xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie błędy nie do wybaczenia. Sorki. Ale z tym człowiekiem to ja tak specjalnie bo chciałam sprawdzić jak to będzie brzmiało i jakoś tak zostawiłam. O życiu będzie, ale takim w konnym(?) świecie.

      Usuń
    2. Koniowata, masz coś do fantasy? Ja uwielbiam ten gatunek, więc nie narzekaj :P
      Ale naprawdę ja też myślałam, że blogi pomyliłam xd cóż, zapowiada się świetnie. Nie czytałam żadnej książki o konnym świecie. Tylko jednego mi brakuje. Koń królowej mógłby być jednorożcem albo pegazem, żeby był wyjątkowy i się wyróżniał.
      A akcja przypomina mi trochę ,, Eragona" ;) Królowa trochę jak Islanzadi (ale tamta była straszną sztywniaczką), a konie są traktowane jak smoki w Du Weldenwarden ;)

      Usuń
    3. PS zapomniałam powiedzieć, że fajnie się czyta opowieść w której normalny świat i fantasyyczny się łączą
      PS2 teraz jest świetne tło :D

      Usuń
  2. Ja tam bardzo lubię fantasy, bardziej od innych gatunków.
    Zgadzam się z Sydney F., bo mi również przypomina to Eragona. Konie są można by rzec, najważniejsze i najbardziej szanowane. W takim świecie spokojnie mogłabym żyć :)
    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń