niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 25

Akcja



Słoma nareszcie zaczęła dymić pod wpływem kijka. Ania szybko przeniosła ją na wcześniej przygotowany stos gałęzi. Enil siedział tam z odchyloną głową i zamkniętymi oczami. Mięśnie jego twarzy były spięte co sugerowało, że jest zestresowany.
 - Możesz się wyluzować, raczej tutaj nikt nas szukać nie będzie. - zapewniła go dziewczyna chociaż sama miała co do tego wątpliwości.
- Wiem, po prostu już raz mnie złapali na ucieczce, za drugim razem nie skończy się tylko na ostrzeżeniu i sprzątaniu placów. - odparł, ale Ania wyraźnie zauważyła, że rysy jego twarzy stały się nieco łagodniejsze.
- Jadę na obchód. - powiedziała po chwili ciszy. - aa i wezmę pierwszą wartę.
 Byli w podróży już od trzech dni. Enil mówił, że do granicy królestw dotrą za maksymalnie dzień, a stamtąd do miasta, gdzie znajdują się Zdobywcze Stajnie jest kilka godzin jazdy. Chłopak nigdy tam nie był, ale miał pewność, że miasto nie jest otoczone murami ani żadnymi innymi zabezpieczeniami.
 Wsiadła na oklep na Gamzę przytrzymując się jej grzywy. Szepnęła jej do ucha w jakim celu jadą gdzieś tak późno w nocy i łydką lekko wskazała jej kierunek. Chłodne nocne powietrze uderzyło Anię w twarz, gdy zaczęła kłusować po leśnej drodze. Dziewczyna stanęła na ścieżce i spojrzała w stronę, gdzie razem z Enilem ulokowali się. Tak jak myślała ani obozu ani ogniska nie było stąd widać. Zadowolona wróciła między drzewami do obozu. Nie mogła zbytnio przemęczać Gamzy. Następnego dnia będą musieli jechać cały dzień, aż przekroczą granicę.
 Amazonka zsiadła z klaczy. Poklepała ją szyi i nasypała owsa obydwu koniom. Argon z wdzięcznością pokiwał głową i zajął się przeżuwaniem. Od kiedy byli razem w podróży koń bardzo polubił dziewczynę. Gdy zjadł spojrzał na nią i jeszcze raz kiwnął głową po czym położył się obok Enila i zasnął. Chłopak też miał zamknięte oczy. Ania nie była śpiąca, ale żeby nie zanudzić się na warcie zaczęła czyścić swój sprzęt. Siodło i uzda nie wymagały wnikliwych operacji, natomiast ochraniacze Gamzy nadawały się już jedynie do wyrzucenia. Jednakże dziewczyna wzięła się za ich czyszczenia, gdyż nie miała innych, które mogłaby założyć jej klacz. Tak minęły jej dwie godziny czuwania. Powieki zaczęły jej ciążyć, więc obudziła Enila, a sama położyła się spać i odpłynęła.
 Obudziła się rano. Enil karmił właśnie konie.
- Za pół godziny wyruszamy - powiedział nie odwracając się do niej.
- Dobra, idę nad staw.
Nieopodal miejsca ich zatrzymania znajdował się niewielki zbiornik wodny. Ania poszła tam aby przepłukać usta i załatwić wszystkie sprawy związane z higieną. Gdy wróciła Enil poszedł do wody, a ona zaczęła przygotowywać Gamzę do wyjazdu. Argon stał tam już w pełnej gotowości. Oszczep przyczepiony do siodła lśnił w blasku przebijających się przez listowie promieni. Ania zarzuciła czaprak i siodło na grzbiet klaczy. Wszystkie jej toboły łącznie z łukiem przyczepiła do tylnego łęku. Założyła Gamzię uzdę po czym jeszcze raz upewniła się, czy nic nie zostawili. Gdy Enil wrócił wsiadł na ogiera i razem pojechali w dalszą drogę.

 ***

 Ukrywali się między drzewami wpatrzeni w mnóstwo budynków ustawionych jeden obok drugiego. Nad drzwiami każdej stajni znajdowała się tabliczka z nazwą rasy konia. Konie fryzyjskie znajdowały się w boksach naprzeciwko nich.
- Loki powinien tam być. Jest za młody by zabrać go do stolicy. - powiedział Enil po czym przypomniał sobie, że Ania nie rozumie tego co do niej mówi - Właśnie, wszystkie konie, które kradną szpiedzy są zabierane tutaj. Jeżeli koń jest gotowy by go dosiąść biorą go do stolicy na szkolenia, a jeżeli nie zostawiają go tutaj, aż dorośnie.
- Rozumiem, czyli Loki powinien tam być. - ucieszyła się na tą myśl, ale cały czas nie była usatysfakcjonowana. - a co jeżeli go tu nie będzie?
- To znaczy, że już go dawno na tym świecie nie ma.
- Zaczynamy? - powiedziała próbując zapomnieć o tym co przed chwilą usłyszała.
Zanim tu dotarli wymyślili plan odbicia ogiera. Każdej stajni pilnowali trzej strażnicy. Jeżeli udałoby im się zakraść do jednej z nich zobaczy ich maksymalnie dziewięciu strażników. Przynajmniej taka była teoria. Konie pozostawili na drodze. Gdy odzyskają Lokiego Ania miała odbiec z nim do czekających na drodze koni. Enil jak wcześniej, postanowił zostać w krainie strażnikom mówiąc, że chce się zaciągnąć do mrocznego wojska, a do sabotażu został zmuszony. Ania chcąc, nie chcąc zgodziła się na to, chociaż podczas podróży zbliżyła się do młodzieńca.
 Ania i Enil zaczęli skradać się do stajni, a kiedy znaleźli się na otwartym polu i stąd każdy mógł ich zobaczyć zaczęli biec. Strażnicy ze stajni arabów znajdującej się obok tej dla fryzów zauważyli dzieci i zaczęli krzyczeć ostrzeżenia. Ania nie zastanawiając się długo nałożyła strzałę na cięciwę i strzeliła prosto w stopę jednego mężczyzny. Dwoma pozostałymi zajął się Enil. Z każdej strony nadbiegali już nowi wartownicy. Ania powaliła jeszcze czterech, po czym wkroczyła do stajni. Zaczęła biec wzdłuż boksów w poszukiwaniu swojego konia. Wszystkie konie na jej widok zaczęły rżeć boleśnie. Dziewczyna wpadła na szalony pomysł. Zaczęła po kolei otwierać drzwi każdego boksu, a szczęśliwe konie w podzięce taranowały po jednym ze strażników zanim znikały między drzewami. Na samym końcu z jednego z boksów wychylał się zdziwiony łeb ogiera.
- Loki! - krzyknęła uradowana dziewczyna. Otworzyła boks i ręką nakazała biec źrebakowi za sobą. Na zewnątrz zastała Enila walczącego z dwoma wartownikami na raz. Podeszła do jednego od tyłu powalając go na ziemię uderzeniem z twardej części łuku.
- Musimy szybko uciekać zanim zbiegnie się ich więcej. - krzyknął Enil.
- To znaczy, że wracasz ze mną?
- Myślisz, że po takiej akcji uwierzą mi, że zostałem zmuszony do tego?
Zanim zdążyła odpowiedzieć z lewej strony nadbiegało czterech ludzi. Ania postrzeliła dwóch w nogę, a dwóch pozostałych widząc to zawrócili w obawie o swoje zdrowie.
 Gdy dobiegli do koni stojących na drodze Ania spostrzegła, że lewa ręka chłopaka krwawi. Ten widząc jej spojrzenie kiwnął głową co oznaczało, że pogadają o tym, gdy już będzie bezpiecznie.
 Teraz rozpoczęła się najtrudniejsza część ich wędrówki. Jechali niespokojni wzdrygając się na dźwięk łamanej gałązki. Musieli omijać główne drogi i przedzierać się przez leśne chaszcze. Minął cały dzień, a oni dalej jechali. Dopiero,gdy Enil stwierdził, że granice przekroczyli już dawno temu i tu szpiedzy ich szukać nie będą, zsiedli z koni i uradowani rozprostowali nogi. Jednak żadne z nich nie odważyło się rozpalić ogniska. Musieli zadowolić się suchym chlebem na kolację. Jednak Ania była szczęśliwa, odzyskała swego kochanego ogiera.
- Pokaż mi to. - powiedziała przypominając sobie o rannym koledze, który jechał tak cały ten czas.
- To nic takiego, lekkie zadraśnięcie - uśmiechnął się ukazując idealnie białe zęby.
- Jednak chciałabym to zobaczyć. - chłopak niechętnie podał jej rękę i odkrył rękaw zasłaniający jego przedramię. Rana była o wiele gorsza niż chłopak mówił. Miecz wbił się głęboko pod skórę i chociaż rana już nie krwawiła nieprzyjemny zapach unoszący się z rany świadczył o tym, że nie jest to tylko "zadraśnięcie".
- Musimy szybko wracać. - powiedziała dziewczyna. - Najszybciej jak tylko to możliwe.

***

Serce zaczęło jej bić szybciej, gdy w oddali ujrzała stolicę Krainy Światła. Przez całą podróż marzyła by dotrzeć tu cała i zdrowa, ale gdy już była tuż-tuż zdała sobie sprawę, że jest w pewnym sęsie uciekinierkom i nie wiedziała jak zareagują wszyscy na wieść jej powrotu. Bała się, że Tanadan nie powie nic w geście dużego rozczarowania. Tak, tego bała się najbardziej, tego że zawiodła swego mistrza. Takie przemyślenia zajęły jej czas, w którym jechali drogą prosto do głównej bramy miasta. Gdy byli jakiś kilometr od niej z miasta wyjechała grupa strażników ubranych w czerwień, co świadczyło, że są królewskimi strażnikami. Było ich czterech i nic nie mówiąc otoczyli dzieci i kazali jechać za sobą. Ludzie, którzy akurat byli na ulicach z ciekawością patrzyli na dwójkę młodzików. Kierowali się prosto do pałacu królowej. Przed wejściem kazano im oddać broń oraz wszystko co ze sobą posiadali. Kazali im także zsiąść z koni.
- Jest to coś w rodzaju poniżenia. Do pałacu zwykli ludzie wjeżdżają na koniach, tylko zdrajcy i więźniowie wchodzą o własnych nogach. - szepnął jej na ucho Enil, gdy szli obok siebie do drzwi prowadzących do sali głównej. Stali tam dłuższą chwilę i dopiero wtedy jeden z podwładnych otworzył wrota. Jak zwykle królowa siedziała na tronie, a jej koń leżał tuż obok niej. Przy królowej stali wszyscy wysocy rangom monarchowie zasiadający w radzie królewskiej. W koncie komnaty Ania zauważyła Tanadana i Kevina. Obydwoje ze spuszczoną głową rozmawiali ze sobą półgłosem.
Dziewczyna nie mogła dosłyszeć o czym mówili, ale domyślała się.
 Gdy królowa przestała dyskutować z jednym z mężczyzn, podniosła wzrok na dzieci. Jej spojrzenie było łagodne.
- Jak minęła wam podróż? - zapytała tak jakby Enil i Ania byli na jakiejś wycieczce klasowej i właśnie z niej wrócili.
- E...e...e dobrze...chyba. - powiedział zmieszany chłopak.
- To bardzo się...
- Czy możemy to skończyć - wybuchnęła Ania, która nie mogła znieść tego gadania - Królowo dobrze wiesz co zrobiliśmy i jaką karę powinniśmy ponieść, więc zamiast rozmawiać tak z nami od razu powiesz co z nami będzie i lepiej się spiesz zanim Enil wykrwawi się na śmierć.
Królowa siedziała wpatrzona w dziewczynę niemym wzrokiem.
- Obawiam się, że to co zaraz powiem cię nie zadowoli - powiedziała już nieco mniej przyjaznym głosem, już chciała zacząć coś mówić, gdy nagle drzwi sali otworzyły się i wjechał do niej jeden ze zwiadowców.
- Królowa - pokłonił się - otrzymałem informację, że Stajnie Zdobywcze zostały zaatakowane. Stajnia koni fryzyjskich została oczyszczona. Także mroczni strażnicy zostali całkowicie rozbici i w mieście panuje teraz chaos. - skończył mówić i wyjechał z sali.
- Czy to wasza sprawka? - zapytała zdumiona królowa.
- Tak - powiedział Enil.
- Miałam przygotowaną dla was surową karę, ale w tej sytuacji należy wam się solidna nagroda. Kto by pomyślał, że dwójka nowicjuszy zada taki cios wrogim wojskom. Jestem pod wrażeniem!
Ku zdziwieniu kolegów wszyscy na sali zaczęli klaskać. Ania spojrzała na mistrza stał wpatrzony w nią z wielkim podziwem. Najwyraźniej zrobili coś ważnego.
- Dzięki wam pokazaliśmy wrogom jaka potęga w nas czyha. Jednakże dopuściliście się ucieczki, a tego nie mogę od tak zostawić. Jako karę na miesiąc macie zakaz jazdy na koniach. To tyle na dzisiaj. Żegnajcie.
Ania i Enil zostali wyprowadzeni z sali, a gdy byli już na zewnątrz spojrzeli na siebie i uśmiechnęli.
- Udało nam się! - powiedzieli jednocześnie.

_________________________________________________________________________________
Jest mi strasznie głupio, że tak długo nie wstawiałam żadnego nowego rozdziału. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia więc powiem tylko przepraszam!

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 24

Początek wyprawy


 Enil patrzył na Anię z nieukrywaną nienawiścią. Widać, że miał do niej żal o to co zrobiła. Choć bardziej bolało go chyba to, że Ania zaprzyjaźniła się z Tellanem, za którym chłopak nie przepadał.
- Po co tu przyszłaś? - powiedział jakby od niechcenia.
- Ludzie z Mrocznej Krainy ukradli mojego konia - Lokiego. - spojrzała na Enila - pewnie brzmi to głupio, ale to prawda. 
- A czego ode mnie chcesz?
- Chce abyś pojechał ze mną odbić ogiera. 
- Czemu akurat ja?
- Bo to ty, o ile się nie mylę, chciałeś zdradzić nasz Kraj i przejść na stronę wroga. Zanim wyruszyłeś w podróż musiałeś najpierw dowiedzieć się trochę o miejscu, do którego wyruszasz. Nie udawaj, że nie. Enil proszę pomóż mi.
Chłopak patrzył na dziewczynę przez dłuższy czas. Ania myślała już, że odpowiedź będzie brzmiała "nie". 
- Wiesz, że jeżeli tam pojadę to już tam zostanę. - nareszcie powiedział.
- Wiem - westchnęła - ale czy to znaczy, że mi pomożesz?
- Pomogę.

***

 - Co z moim koniem? - spytał Enil
- Pomogę ci go odzyskać. - odpowiedziała Ania.
 Wieczorem Ania zakradła się do kuchni, gdy Tanadan już spał. Zrobiła sobie prowiant i po cichu wyszła z domu. Niestety ktoś już tam na nią czekał. Tellan stał oparty o filar domu i wpatrywał się w dziewczynę. Amazonka wiedziała co zaraz nastąpi więc szybko do stajni po Gamzę. Chłopak szedł za nią. Dziewczyna założyła klaczy siodło podróżne z jukami, do których włożyła koc, śpiwór, jedzenie, dwie butelki wody, ubrania na zmianę i parę innych istotnych rzeczy. Sama była ubrana w czarne bryczesy i tego samego koloru bluzę. Do tego miała jeszcze zielony płaszcz. Na plecy założyła kołczan z dwudziestoma strzałami. Drugi miała przyczepiony do siodła. Łuk zaczepiła o specjalnie do tego przystosowany hak znajdujący się na łęku przednim. Dzięki temu łuk można było w łatwy i szybki sposób złapać, a przy okazji nie przeszkadzał on w jeździe. Z broni wzięła jeszcze miecz, którym nauczyła się posługiwać dopiero niedawno. Dopiero wtedy spojrzała na chłopaka, który dokładnie obserwował wszystko co robiła jego przyjaciółka.
- No powiedz to co chcesz powiedzieć. - powiedziała wsiadając na konia.
- Ma to jakikolwiek sens?
- Ja i tak pojadę. Dobrze o tym wiesz.
- Czemu akurat z nim?
- A nie z tobą? On zna tamtą krainę. - Ania była poważna, ale w głębi bardzo bolało ją to, że rani swojego przyjaciela. Nie wytrzymała już dłużej i kazała Gamzie ruszyć. Tellan nawet za nią nie krzyczał. Stał tylko i patrzył się na tumany kurzu pozostawione przez kopyta konia. 
 Za zakrętem kazała klaczy zwolnić by nikt nie usłyszał jej i nie zaalarmował Tanadanowi o jej ucieczce. Teraz czekała ją najtrudniejsza część. Musiała zakraść się do miejskich stajni, gdzie był koń Enila. Zostawiła przyjaciółkę przed budynkiem, a sama weszła do środka. Stało tam dwóch chłopów, którzy mieli akurat nocną zmianę. Nic nie świadomi grali w karty w jednym z pustych boksów. Ogier chłopaka stał po prawej w boksie drugim od wejścia.
Zakradła się do niego i po cichu otworzyła boks. Argon parsknął na widok dziewczyny.
- Wiem, że mnie nie lubisz, ale Enil na ciebie czeka. - szepnęła. Koń chwilę na nią patrzył, ale ostatecznie dał sobie założyć kantar. Ania gestem pokazała mu, że ma zachowywać się cicho. Dwóch strażników przywykło chyba do tego, że nic nigdy się nie dzieje i teraz można było usłyszeć miarowe oddechy świadczące o tym, że spali. Ułatwiło to bardzo Ani wyprowadzenie konia. Teraz musiała już tylko zaprowadzić go na miejsce spotkania. 
Obok placu do ujeżdżenia czekał na nią Enil. Obok niego stał sprzęt Argona. Gdy go zobaczył podbiegł do niego i wtulił się w jego grzywę. Stali tak przez dłuższy czas. Gdy już się przywitali Enil osiodłał ogiera. Jego ekwipunek wyglądał prawie identycznie jak ten Ani. Wyjątek stanowił wielki oszczep zamiast łuku włożony do specjalnej pochwy znajdującej się przy siodle. Był ubrany w ciepłe bryczesy i płaszcz. 
- Ruszamy? - spytał
- Tak - w myślach przeliczyła  czy wszystko ze sobą wzięła. "Sprzęt Lokiego" coś szepnęło w jej głowie.
- Zapomniałam!
- Czego? - zapytał z niecierpliwością Enil.
- Czegoś bez czego nie mogę wyruszyć. Poczekaj na mnie na ścieżce leśnej, a ja za pięć minut tam będę.
- No dobrze - powiedział po chwili zastanowienia - tylko bez żadnych sztuczek. - ostrzegł.
Ania skierowała Gamzę na ulicę. Patrząc na gwiazdy Ania ustaliła, że jest już po północy. O tej godzinie wszyscy już raczej spali, tylko gdzieniegdzie ulice patrolowali strażnicy. Musiała szybko wrócić po sprzęt Lokiego. Po prostu czuła, że jeżeli odzyska konia, jego sprzęt będzie drugą rzeczą, którą będzie chciał zobaczyć. Przy boksach nie było już Tellana, więc jej zadanie było ułatwione. Pobiegła do swojego pokoju po dodatkowy plecak, do którego wrzuciła: cztery ochraniacze, kantar z rogami i zieloną derkę.
Gdy po raz siódmy upewniła się, że ma wszystko, pojechała na ścieżkę leśną.
 - Gotowa? - zapytał Enil i nie czekając na odpowiedź ruszył konia w głąb lasu.
- Gotowa. - szepnęła.


***

Tellan obserwował jak dwa konie wjeżdżają do lasu. Zacisnął pięść i podniósł się z ziemi. Spojrzał jeszcze raz w stronę drzew. Konie już zniknęły w ich cieniu.

_________________________________________________________________________________
Bardzo przepraszam, że w zeszłym tygodniu ten post się nie pojawił. Nie wyrobiłam się, a do tego starałam sie wygrać wejściówkę na spotkanie z Benedictem Cumberbatchem. Niestety nic mi nie wyszło.
Mam nadzieję, że wam się podobało. O jakichkolwiek błędach możecie informować mnie w komentarzach.
Witam nowego obserwatora:)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Informacyjnie

Hej witajcie!
Przede wszystkim chciałam was przeprosić za to, że moje posty są dodawane tak nieregularnie. Wyjaśnienie tego jest proste: nie posiadam własnego komputera/laptopa. Wszystko co dotychczas się pojawiło było pisane z laptopa mojego brata. Dlaczego pojawiają się tak rzadko?Trochę wstyd mi się przyznać, ale czas, który mam na internet przeznaczam na oglądanie Supernatural, Doctora Who i Sherlocka. Z tymi dwoma pierwszymi jestem daleko w tyle i je po prostu nadrabiam. Ale nie martwcie się w najbliższym czasie inwestuje w laptopa i posty będą pojawiać się co tydzień;D
 Nowe nominacje ruszyły!Dziękuje wszystkim, którzy mnie nominowali, albo zamierzają nominować. Wkrótce w zakładce nominacje dorzucę te najnowsze.
Nowy rozdział pojawi się w tym tygodniu(nie idę do szkoły cały tydzień, bo są testy gimnazjalne) i obiecuje, że będzie bardzo długi.
Dziękuje, że jesteście ze mną;)
Pa!

P.S I oczywiście spóźnione Smacznego JajkaXD

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 23

PROŚBA



Elan stał na placu. Jedną ręką podpierał się płotu w drugiej zaś trzymał worek, zapełniony różnego rodzaju śmieciami. Odbywał swoją karę, która polegała na sprzątaniu placu przez najbliższe trzy miesiące. Zaczął rozglądać się wokół. Wszystkie place były już wyczyszczone. Spojrzał na zegarek. Była już północ. „Nawet szybko mi dzisiaj poszło” – pomyślał. Nagle zobaczył jakiś cień przemykający gdzieś z boku. Automatycznie ścisnął worek na śmieci i dopiero po chwili zrozumiał, że nie ma przy sobie swojego miecza. 
- Spokojnie to tylko ja - powiedział żeński głos
- Czyli kto? - odparł Ellan domyślający się już odpowiedzi.
- Ania
- Czego tu chcesz?
- Potrzebuje twojej pomocy. Loki zaginął.
Ellan zrozumiał już o co prosi go dziewczyna.

_________________________________________________________________________________
hej. rozdział jest krótki ponieważ jest to wstęp do dłuższej historii, którą chce napisać w max 2 - 3 rozdziałach.
Ogólnie wybaczcie, że rozdziały nie pojawiaja sie co tydzień. Wyjasnie to w następnym poście. Pa!

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 22

 Na rynku



Ania przez pewien czas stała nieruchomo wpatrując się w ślady pozostawione na sianie przez konia. Zanim wyjechała do tej krainy zdążyła obejrzeć parę odcinków Sherlocka i przeczytać trochę książek kryminalnych więc znała się trochę na tego typu sprawach. Zauważyła, że uprowadzać konia musiały przynajmniej dwie osoby. Jedna z nich chciała wyjść z koniem na zewnątrz, ale koń się zapierał no co wskazywały podłużne ślady w sianie. Do akcji wskoczyła druga osoba, która zaczęła poganiać konia. Ania wyszła na zewnątrz boksu. Nie było tu już żadnych śladów świadczących o tym, że koń tędy przechodził. „Gdyby był tu Sherlock od razu zaprowadził by mnie do porywaczy”-pomyślała dziewczyna – „Skoro go tu nie ma sama spróbuj być detektywem doradczym”.
 Stanęła jeszcze raz w boksie. „Lokiego wyprowadzają tędy. Myśl co zrobili nie tak, coś co mogli przeoczyć, musieli w końcu zrobić jakiś błąd?”. Nagle w głowie Ani pojawiła się pewna myśl. „Bez czego Loki nigdy się nie ruszał?”. Podeszła szybko do stojaka obok jego boksu i zobaczyła, że brakuje na nim jednego ochraniacza, który koń prawdopodobnie zdążył szybko pochwycić i samemu sobie założyć. Złodzieje w późniejszej drodze zdali sobie sprawę, że ogier ma założony ochraniacz i że muszą go szybko wyrzucić.
 Pobiegła szybko do siodlarni i wzięła z niej siodło i ogłowie Gamzy. Założyła na nią sprzęt i ruszyła drogą do miasta. Rozglądała się na wszystkie strony, ale nigdzie nie zauważyła złotego ochraniacza. W końcu droga dotarła na rynek i dziewczyna zsiadła z Gamzy, ale za nic w świecie nie chciała jej gdzieś zostawić przywiązanej jak robili inni. Zbyt się bała po tym co się stało Lokiemu. Podbiegła do najbliżej stojącego stanowiska.
- Widziała pani może przechodzących tędy jeźdźców z koniem, który miał może złoty ochraniacz na jednej nodze?
- Niestety nie – kobieta spojrzała na nią ze współczuciem. Miała już siwe włosy, ale nie wyglądała na starą.  Miała zaspane oczy i dużo zmarszczek. Wyglądało na to, że już od dawna się nie uśmiechała. – Ukradziono twojego konia?
- Tak – Ania powoli zapadała w rozpacz – ukradziono go dzisiaj rano.
- Nie masz już co go szukać – nie była to chamska uwaga tylko bardziej smutne stwierdzenie faktów.
- Jak to?
- Myślisz, że czemu tu stoje? – Ania zdała sobie sprawę, że pracę na rynku obierają jedynie ludzie, których konie zginęły, albo coś innego się z nimi stało. – mojego konia skradziono dwa lata ziemskie temu. Zwyczajnie zniknął ze swojego boksu. Mówi się, że  w Krainie Cienia grupują się duże odziały. Zabrali mojego konia bo był im potrzebny. 
Ma na imię Ben. Jest ślicznym ogierem mustangiem maści kasztanowej. Na pyszczku ma gwiazdkę, a na brzuchu podłużny biały pas. Kochany jest z niego koń.
- Czemu mówi pani o nim w czasie teraźniejszym?
- Bo przecież on dalej żyje. Wyczułabym jego śmierć. – Ania zrozumiała, że Loki jeszcze żyje.
- Dziękuje za pomoc.

***

 Ania wróciła kłusem do domu. Jednak nie skręciła do boksu tylko kazała klaczy jechać w stronę lasu. W połowie drogi zauważyła w trawie ochraniacz Lokiego. „Czyli to prawda”. Ania zsiadła z klaczy, wzięła ochraniacz i skuliła się w trawie. Poczuła pyszczek Gamzy starającej się pocieszyć przyjaciółkę. „Będzie dobrze” – Ania usłyszała głos w głowie. Zerwała się na równe nogi. „Kto to powiedział?” Spojrzała na klacz.
- Nie mów mi, że to ty. A to ty?
Cisza. Ania uznała, że po prostu się przesłyszała i sama w myślach starała się siebie pocieszyć. Siedziała tak z Gamzą w trawie dwie godziny mając nadzieje, że zaraz zobaczy Lokiego wybiegającego z lasu, ale nic takiego się nie stało. Powoli wsiadła na klacz i wróciła do domu. 
 Tanadan siedział w swoim pokoju. Najwyraźniej myślał, że Ania z Gamzą i Lokim udała się na wycieczkę. Gdy jednak opowiedziała mu wszystko co się stało spojrzał na nią pocieszającym wzrokiem.
- Nie wiem co teraz ci powiedzieć. Może lepiej nic nie powiem. – i odszedł. Wiedział, że pocieszenia wcale tak dobrze nie działają. Co najwyżej pogarszają tylko sprawę. Ania sama musi poradzić sobie z tą stratą.

 Dziewczyna nie zamierzała siedzieć bezczynnie. Wiedziała, że jest tylko jedna osoba, która jest w stanie powiedzieć jej cokolwiek o tym co stało się z jej koniem i potrzebowała teraz jego pomocy. 

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 21

 Zguba


- To znaczy, że nie idziesz? 
- Zastanowię się.
- Proszę jedź będzie fajnie. - nalegał Tellan
- No dobra - wielki uśmiech zagościł na twarzy chłopaka - nie szczerz się tak nie wiadomo, czy Tanadan mi pozwoli. - Ania zakończyła rozmowę nie chcąc już jej dalej kontynuować.
 Tellan odszedł pozostawiając Anie samą. Poszła przebrać się w bryczesy i zobaczyć, czy Tanadan wrócił już z miasta. Niestety jeszcze go nie było i Ania postanowiła, że pojeździ na Lokim. Jej pierwsza jazda na nim odbyła się tydzień temu i wypadła naprawdę dobrze. Ogier wspaniale się poruszał i było widać, że bardzo się stara by Ania była z niego dumna. Gdy nauczyciel zobaczył, że para świetnie sobie radzi pozwolił jej samej wsiadać na Lokiego. 
 Założyła jego siodło, ogłowie i wszystkie dodatkowe sprzęty, które posiadał koń. Jak zawsze energiczny Loki nie mógł ustać w miejscu i cały czas chodził podekscytowany po całym boksie.
- Hej, mały! - zwróciła mu uwagę dziewczyna - opanuj się.
Ten w odpowiedzi trącił dziewczynę.
Ania roześmiała się po czym założyła kask i wyszła na plac. Wsiadła na ogiera i zaczęła stępować. Gdy minęła dziesięć minut przyspieszyła do kłusa wykonując małe wolty i przejazdy przez drążki, które zostały jeszcze ze wczorajszej jazdy. Robiła parę ćwiczeń, gdy nagle jakaś dziewczyna podeszła do ogrodzenia po drugiej stronie placu. 
- śliczny koń, zawsze o takim marzyłam - powiedziała nieznajoma - ale zamiast niego mam cudownego arabka..
- Czego chciałaś?
- Popatrzeć, nic więcej.
Ania zaczęła zastanawiać się czy ona aby na pewno nie pochodzi z Idealnych.
- Jak chcesz to zostań, ale i tak zaraz kończe.

***
Dziwna nie znajoma faktycznie została do konca jazdy, a potem sobie poszła.
Ania zmęczona odstawiła konia do boksu i poszła się na chwilę zdrzemnąć. Gdy wstała i poszła zobaczyć co u koni zobaczyła jeden pusty boks. Loki zniknął

________________________________________________________________________________
Koniowata wróciłaś! Dzięki i strasznie się ciesze(i nie udawanie jak mówiłaś w komentarzu)!I dziękuje innym za pozytywne komentarze, gdyż mam teraz zastój w pisaniu a takie miłe komentarze są naprawdę...miłe. Oczywiście piszcie mi o jakichkolwiek błędach itp. To do zobaczenia za tydzień mam nadzieję.
Pa!

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 20

 Kilka spraw do załatwienia



Tanadan był bardzo zdziwiony, gdy zobaczył Anię i Tellana."Tak szybko udało im się uzbierać wszystkie przedmioty?". Dopiero później zobaczył, że jedzie z nimi jeszcze trzech innych jeźdźców. Jego zdumienie powiększyło się od kiedy dowiedział się, że próbowali oni przejść na stronę wroga."I do tego ten chłopak Enil, wyglądał na dobrego ucznia, muszę iść porozmawiać z jego nauczycielem".
 Trzech uciekinierów zabrano do królowej, która postanowiła, że przez pewien czas nie będą kontynuować swojej nauki i będą musieli wykonywać pracę w ujeżdżalniach, typu zamiatanie, wyrównywanie ziemi itp. Tanadan uważał, że to słuszna kara za to co chcieli zrobić. 

 Wstał z kanapy w pokoju i udał się do Ani. Czyściła właśnie Lokiego, który najwyraźniej nie mógł ustać w miejscu i cały czas machał głową i stąpał w miejscu."Przywiązał się do niej, szkoda tylko, że nie tak jak z Gamzą". Ania najwyraźniej nie zauważyła nauczyciela, gdyż cały czas śmiała się z Lokiego. 
- Ekhem - odchrząknął Tanadan 
- O cześć - odparła dziewczyna cały czas się śmiejąc
- Idę do miasta. Zamierzasz dziś wsiąść na ogiera?
- Mogę? 
- Jasne, tylko Loki nie będzie chciał cię skrzywdzić, ale może przez przypadek to zrobić, więc wolałbym przy tym być.
- Ok, to o której wrócisz? Mogłabym w tym czasie wsiąść na Gamzę
- Dobry pomysł - odwrócił się i wyszedł.
"To gdzie najpierw? Mam tyle do załatwienia."
Padło na sklep. Tanadan poszedł do sklepu kupić trochę rzeczy na obiad. Następnie do biblioteki wypożyczyć jakieś książki. Po drodze spotkał paru znajomych, z którymi zamienił parę zdań, ale nie chciał marnować czasu na rozmowy. Gdy wszystko co miał do zrobienia wykonał poszedł w dzielnicę domów mieszkalnych. Stał tam mały domek z dwoma boksami z boku domu. Na furtce naklejona była zielona tabliczka, która oznaczała, że tu mieszka nauczyciel, który aktualnie nie ma ucznia. Ułatwiało to urzędnikom zajmującym się przydzielaniem dzieci uzdolnionych do nauczycieli w łatwy sposób znaleźć mistrza dla niego. Mężczyzna zapukał lekko w drzwi. Po paru sekundach chłopak młodszy od Tanadana otworzył mu drzwi. Był ubrany w białe bryczesy i białą koszulkę co oznaczało, że własnie wybiera się do królowej, albo od niej wrócił. Miał małą bródkę i długie włosy, które sięgały mu do ramion. Lekko skośne oczy świadczyły, że urodził się w tej Krainie.
- O Tanadan - nie brzmiało to zbyt przyjemnie - wejdź.
Gospodarz poprowadził go do niewielkiego salonu, gdzie stała kanapa. 
- Byłeś u królowej? 
- Tak, przydzielą mi nowego ucznia.
- Czemu?
- Twierdzi, że nie nadaję się by kontynuować naukę Enila.
- Może to lepiej?
- Wcale nie - spojrzał na Tanadana z pogardą - za każdym razem, gdy trafia mi się jakiś uzdolniony uczeń ktoś inny zawsze mi go zabiera. Przed Enilem uczyłem dziewczynę, która na piątym roku nie umiała wsiąść porządnie na konia. 
- Takie życie.
- Ty to mówisz? Ten który zawsze jest najlepszy? A czekaj czy to nie twoja uczennica przywiozła Enila królowej?
- Tak, dlatego bo Enil chciał przejść na stronę wroga. To przestępstwo najwyższej rangi i ciesz się, że chłopak będzie mógł w ogóle zostać tu.
- Coś jeszcze? 
- Nie, Kevinie. - Tanadan był zawiedziony z postawy swojego młodszego kolegi. Poniekąd go rozumiał. Pamiętał jak się urodził i wszyscy się śmiali, że nigdy nie będzie z niego dobrego jeźdźca.
- W takim razie "do widzenia". - postawił nacisk na do widzenia i zatrzasnął drzwi tuż za plecami mężczyzny.
"Coraz gorzej"