sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 3

Rozdział 3



Promienie słońca.Las. Uśmiechnięta twarz.
Jeździec na koniu.Karym lub gniadym.
Głosy. Głosy wszędzie.
"Już czas"

***

 - Ania! Ania, słyszysz mnie? - Maciek pochylał się nad dziewczyną - Ania, Ania!
 - Gdzie, gdzie jest....Gamz...za? 
- Ania dzięki Bogu już myślałem, że do szpitala trzeba będzie jechać. Nic Ci nie jest?
- N..nie, po prostu ciężko s..ię od...dycha. - Każde słowo sprawiało jej ból.
- Plecy Cię bolą?
- Ttroche - a potem znów zapadła w sen.
Maciek czym prędzej wyjął z kieszeni telefon. Zadzwonił do stajennego by przyszedł po konia, a sam wziął dziewczynę na ręce i poszedł z nią do domu. Dziwne, Gamza od razu po nieudanym skoku wróciła do nieprzytomnej Ani. Kiedy przyszedł stajenny złapał ją za ogłowie i poprowadził do stajni. Klacz była spięta i zaczęła stawać dęba. "Dziwne, nigdy się tak nie zachowywała" pomyślał Maciek widząc całe zamieszanie z koniem. Nie marnując czasu poszedł do domu. Ułożył amazonkę na łóżku i otulił ją kocami. Gdy to zrobił zadzwonił do swojego zaufanego lekarza. Ten słysząc o całym zajściu obiecał, że przyjedzie jak najszybciej.
- Trzymaj się, pomoc już w drodze. 
 Lekarz przyjechał godzinę później. Po obejrzeniu pacjenta podszedł do Maćka.
- Nie doszło do żadnych trwałych uszkodzeń. Mała miała dużo szczęścia, że nie upadła na głowę. Nie mogę nic zaradzić w tej sytuacji. Po prostu jest mocno poturbowana. No nic obserwuj, czy nic jej się nie pogarsza i jak coś by się stało to dzwoń. - po tych słowach spakował wszystkie swoje rzeczy i pojechał.


***
- Maciek, kiedy mi w końcu pozwolisz pojeździć? - Ania była znudzona już tym, że instruktor od dwóch dni nie pozwolił jej wsiąść na żadnego konia
- A tak bardzo chcesz?
- Najbardziej w świecie.
- Hmm - chwilę się zastanawiał - Nie dasz mi spokoju jeżeli powiem, że nie?
- Wtedy się obrażę - zrobiła udawaną obrażoną minę
- No dobrze. Jakiego konia chcesz? 
- Gamzę - Maćka bardzo zdziwiła ta odpowiedź. Mało jaka osoba chciała ponownie wsiąść na konia, z którego tak boleśnie się spadło
- Zgoda
I w tym momencie przed stajnię wjechał jeździec na gniadym koniu. Ania od razu go poznała. To był on.




***OK, to taki tam rozdział. Osobiście mi wydaję się taki se, ale to do was należy ocena. Piszcie w komentarzach co mogłabym zrobić, aby było lepiej. Zapomniałam Wam napisać, że opowiadanie te piszę z Chorwacji. Dlatego mam wenę do pisania i najprawdopodobniej opowiadania będą się pojawiać codziennie. I teraz najważniejsze: chciałam podziękować Koniowatej...^^ za wypromowanie mojego bloga. Jestem Ci niezmiernie wdzięczna. I chciałam podziękować Wam, którzy za jej sprawom mnie odkryli. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jak najdłużej. Pa!!!


6 komentarzy:

  1. Jak śmiesz kończyć w takim momencie? Twój żywot będzie marny jeśli szybko czegoś nie dodasz :P
    Żartuję, aż taka zła nie jestem i cię nie skrzywdzę :) Znaj łaskę pana :P
    Jakiś mam dzisiaj dobry humorek. Ale dlaczego w takim momencie? Mogłaś wybrać jakiś inny, a tak to nie mogę wytrzymać. Ja muszę wiedzieć kto to jest, ten "tajemniczy jeździec na gniadym koniu". Ciekawość powoli zżera mnie od środka :P
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Eee, nie? Tylko ja mogę kończyć w takim momencie! Spirit nazwała się Panem, świat staje na głowie... Rozdział jest świetny, w niecierpliwości czekam na następny, bo chcę się dowiedzieć...
    co...
    to...
    za...
    nowy...
    koń...
    i...
    jeździec!
    Ba Dum Tss! xd Moi sąsiedzi też wyjechali na Chorwację! Siedzisz w domu obok? Podobno właśnie tam ta Chorwacja jest, bo od tygodnia nigdzie nie pojechali xd Dawaj rozdziała! JUŻ! ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie co to za jeździec na koniu. Mam nadzieję, że jak najszybciej to wyjaśnisz. Ale zgadzam się z Koniowatą. Świat stanął na głowie. I tylko JA mogę kończyć w takich momentach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kończenie w takim momencie .. wszystkie blogerki to kochają ! Jesteśmy wredne xd Rozdział świetny ^^ jak każdy . Czekam na next :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Kończyć w takim momencie unieszczęśliwiasz biedne małe dzieci, które właśnie wczoraj z Chorowacji wróciły takie jak ja :)

    OdpowiedzUsuń