poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 16

Wyprawa



*6 miesięcy później*


 Ania pogładziła Gamzę po grzywie. Zdjęła z ramienia kołczan i jeszcze raz przeliczyła wszystkie strzały. Tanadan już dawno naukę strzelania z łuku. W czasach jakie nastały w krainie każdy uczeń musiał opanować sztukę władania mieczem i dodatkowo posługiwanie się łukiem bądź oszczepem.
 Dzisiaj dziewczyna wyjeżdżała na swoje pierwszą misję. Z mapy, którą dostała od nauczyciela musiała znaleźć drogę do ukrytej kolejnej mapy, która z kolei wskaże jej gdzie są poukrywane przedmioty. Po drodze do nich będą także ukryte tablice. Jeżeli strzała trafi w sam środek, Tanadan się o tym dowie dzięki zamontowanych w nich czujnikach. 
 Założyła kołczan z powrotem na plecy. Jeden dodatkowy przypięła do siodła. Od nauczyciela dostała siodło specjalnie na wyjazdy, gdyż miało z boku przyczepione kieszenie. Chłopak wytłumaczył jej, że w krainie panuje zasada, że w podróże można wyjeżdżać tylko z takim siodłem. Otrzymała także pelerynę podobną do tej, którą czasami zakładał mężczyzna. Chroniła przed zimnem, a jej wewnętrzna powłoka była kuloodporna. Ania spojrzała do tyłu. Loki stał za nią dumnie unosząc łeb, na którym widniały dwa złote rogi. Na plecach miał założoną zieloną derkę, a na nogach złote ochraniacze, które Ania nabyła miesiąc wcześniej. Ogier uparł się, że koniecznie chce jechać z dziewczyną, ale pod warunkiem, że będzie mógł założyć swój sprzęt. Podczas sześciu miesięcy ujawnił się charakter konia. Amazonka często śmiała się, że odziedziczył on cechy po swoim imienniku. Był zadziorny, uparty i zawszę dożył do swojego, ale i mądry, podstępny i wesoły. 
 - Powodzenia, jak zobaczysz oddział nieprzyjaciela kryj się, a jak będzie nieuniknione strzelaj do nich. - dał radę Tanadan - jedź już i nic nie mów.
 I tak też zrobiła. Loki szczęśliwie pognał do przodu. Zarzucał radośnie swoim łbem. Wyglądał pięknie kiedy promienie słoneczne odbijały się od rogów i ochraniaczy ogiera, tworząc coś na wzór złotej tęczy oplatającej konia. Gamza zarżała. Oznaczało to, że wjeżdżają już na ścieżkę do lasu i Ania ma wyciągnąć mapę. Nigdy nie miała dobrego wyczucia w terenie, ale teraz musiała sobie poradzić. Nagle Loki stanął w miejscu i przekrzywił łeb. Jednym rogiem dosięgnął jakiegoś małego okrągłego przedmiotu. 
- Dzięki mały - pochwaliła go Ania, zdając sobie sprawę, że to owa tablica, do której ma strzelać. Nie dość, że ogier ją zauważył to jeszcze za nią zaliczył zadanie. - informuj mnie o każdej zauważonej przez ciebie tarczy, a jeżeli dasz radę sam "strzelaj" w sam środek.
 Dziewczyna spojrzała na mapę wskazywała ona, że najpierw musi udać się ścieżką w prawo i jechać nią jeden kilometr, aż nie znajdzie się na rozwidleniu dróg. 
 Dotarli tam po godzinie. Było już dosyć ciemno. Wyruszyli około siedemnastej. Tanadan nauczył ją jak można odczytywać godzinę patrząc na położenie słońca. Po drodze znaleźli jeszcze dziesięć tarcz, czyli razem jedenaście. Mapa wskazywała,że teraz powinna skręcić w lewo i skręcić w czwartą ścieżkę odchodzącą od głównej. Więc liczyła. Jedna ścieżka, druga, trzecia i czwarta. Kazała w nią wjechać. Było już jednak bardzo ciemno i bała się, że Loki nie widzi już tablic. 
- Zatrzymujemy się tutaj - oznajmiła dwóm koniom. Zjechała ze ścieżki w miejsce pod drzewem, pod którym nikt nie powinien jej widzieć, gdyż od strony drogi zakrywały ją krzaki. Rozsiodłała Gamzę, a juki położyła pod drzewem. Z jednego z nich wyjęła koc. Podeszła teraz do Lokiego z zamiarem zdjęcia mu sprzętu. Co ją bardzo zdziwiło ogier dał radę odpiąć już sobie ochraniacze z przednich nóg.
- Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać - po czym dodała z nutą rozbawienia w głosie - z resztą mam ci pomóc, czy sam się z tym uporasz?
Koń spojrzał na nią obrażonym wzrokiem. Kiwnął głową, że ma mu pomóc. Gdy to zrobiła położył się na ziemi i momentalnie zasnął. 
- Idź spać - zwróciła się Ania do Gamzy - ja popilnuje. 
Dziewczyna wzięła koc i oparła się o klacz. Czuwała przez około dwie godziny i gdy poczuła się naprawdę senna obudziła Lokiego każąc mu przejąć wartę. Tej nocy nic się jej nie śniło.

_________________________________________________________________________________
Ok, rozdział mam nadzieję, że się podoba. Sydney obrazki są z internetu, bo ja nie mam talentu malarskiego. 
Byłam wczoraj na Hobbicie. Miazga po prostu! Trochę się wkurzyłam, że tak bardzo odbiegli od książki i mam wrażenie, że ta ostatnia część będzie bardziej naciągana niż poprzednie, by tylko dostać z tego kasę. Aczkolwiek film fajny i polecam każdemu kto jeszcze nie był. Śmieszne wątki też są, jak np.(aby fabuły nie zdradzić) pewna beczka pokonuje orki to cała sala przez pięć minut się z tego śmiała. No nic do zobaczenia za tydzień. 
Pa!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 15

Wigilia


- Od czego mam zacząć? - spytała lekko zdziwiona Ania
- Proponuje zacząć od nadania mu jakiegoś imienia - odparł rozbawiony Tanadan
- Loki - szepnęła cicho dziewczyna przypominając sobie swojego ulubionego aktora, który grał Lokiego w serii filmów o Thorze i powiedziała głośniej - dam mu na imię Loki.
- Idealne imię - pochwalił dziewczynę trener.
 Ania spojrzała na kucyka. Loki zawsze chodził ubrany na czarno, złoto i zielono(i był to jego ulubiony kolor). "Mogłabym jak już będzie starszy kupić mu zielony sprzęt i czarne siodło. Bóg kłamstwa(o Lokiego chodzi;D) miał też hełm z rogami byka, mogłabym kupić złote ogłowie i doczepić do niego takowe rogi" myślała dziewczyna całkowicie pochłonięta tymi rozmyśleniami.
- Kiedy mogę zacząć z nim treningi?
- Tutaj konie dorastają szybciej. Już po roku jesteś w stanie jeździć na nim z siodłem. 
- Wspaniale - powiedziała wyobrażając sobie Lokiego w swojej kreacji - zaprowadzę go do boksu.
 Źrebak czuł się już lepiej. Przy pomocy Ani był w stanie się podnieść i powoli iść do przodu. Przeszli przez ogród i znaleźli się na miejscu. Ania położyła konia na sianie i zamknęła drzwi. Zanim wróciła na plac jeszcze raz spojrzała na Lokiego, gdy miała pewność, że śpi poszła na plac po Gamzę. Rozsiodłała ją i poprowadziła na padok. 
 Kiedy odniosła sprzęt do siodlarni poszła poszukać Tanadana. Znalazła go stojącego na placu. 
- Co robisz?
- Czekam na śnieg. Zapomniałaś? Jutro wigilia. - spojrzał na dziewczynę. Na jej twarzy malowała się zdziwienie.
- Wigilia? Zapomniałam. A my choinki nie mamy?
- Kto powiedział, że nie mamy?
Ania zdała sobie sprawę, że to co Tanadan nazwał choinką, było w rzeczywistości małym drzewkiem iglastym stojącym przy wejściu do boksów. 
- Czemu nie jest udekorowana?
- Jak chcesz to możesz ją ozdobić. Bombki są w moim pokoju w szafie. 
Dziewczyna pobiegła do jego pokoju wzięła potrzebne rzeczy. 
 "Od razu lepiej" stwierdziła wieszając ostatnią już ozdobę. Nagle sobie o czymś przypomniała. Pędem pognała do nauczyciela.
- Tanadan co chcesz dostać w prezencie?
- Nic mi nie musisz kupować, przecież to ja cie utrzymuje. 
- Mam trochę pieniędzy, dostałam od jednej pani za popilnowanie jej dziecka.
- To kup co uważasz za stosowne.

***

 Razem zasiedli przy stoliku w pokoju Ani, by być bliżej koni. Otworzyli drzwi od boksu i do pokoju weszła Gamza. Loki usadowił się w koncie na kocu, a Slestar stał do połowy w pokoju. Podzielili się opłatkiem i zasiedli do jedzenia. Gdy nie mogli przełknąć już ani kęsa więcej przyszedł czas na prezenty.
- Prezenty zawinięte w zielony papier są dla Lokiego, na brązowo dla Gamzy, a na czarno dla ciebie. - oznajmił Tanadan
- Od których mam zacząć? - spytała Ania.
- Może zacznij od siebie? - zaproponował nauczyciel
Czarnych prezentów było 7."Tanadan ma chyba sporo pieniędzy"
Odpakowała pierwszy prezent. Znalazła tam czarne bryczesy. W kolejnych były:bryczesy w kratkę, sztyblety i czapsy. Najbardziej zadziwiła Anię koszulka z nadrukiem Lokiego i jego słynnym słowem, które wypowiadał KNEEL oraz cała seria filmów o Thorze i Avengersach. 
- Skąd wiedziałeś, że lubię Lokiego?
- Nazwałaś konia Loki, a poza tym nie trudno poznać jego fankę. No został jeszcze ostatni prezent.
Dziewczyna odpakowała go i zobaczyła książkę o tytule Gone.
- Dzięki, przyda się - uśmiechnęła się i przytuliła Tanadana
- Drobiazg. No to teraz prezenty Gamzy.
Klacz dostała: siodło czarne o profilu skokowym, ogłowie czarne, czerwony czaprak, kantar i uwiąz oraz pudło smakołyków. Kobyłka pokiwała z wdzięcznością.
- Zostały prezenty Lokiego - powiedział z nieukrywaną radością trener
To co dziewczyna zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Ogier dostał czarne siodło ujeżdżeniowe, złote ogłowie z ogromnymi złotymi rogami. zielony czaprak, który był tak długi, że mogłby sięgać dorosłemu koniowi od szyi aż po zad. Ania domyśliła się, że ma to przypominać zieloną pelerynę, którą przywdziewał Loki w filmie. Oprócz tego dostał jeszcze zielony kantar i uwiąz. 
- Niemożliwe, dokładnie taki sprzęt chciałam mu kupić. - powiedziała Ania i ze wzruszenia poleciało jej kilka łez.
- Intuicja. - odparł z uśmiechem Tanadan.
- Dziękuję - szepnęła i z całej siły go uściskała.
Loki najwyraźniej zobaczył swój sprzęt, bo zarżał radośnie. 
- Tak mały to dla ciebie. Masz ochotę zobaczyć film z udziałem twojego imiennika? - i wtedy Ania zdała sobie z czegoś sprawę. - przecież nie mamy telewizora.
- Kto powiedział, że nie mamy? Nie mów o tym nikomu, ale jak chcesz możemy teraz obejrzeć filmy, które dostałaś.
- Zgoda.
Tanadan podszedł do szafy dziewczyny i ze skrytki wysunął niewielki telewizor.
- Zanim zaczniemy mam dla ciebie prezent - powiedziała Ania. Zza pleców wyjęła małą ramkę, a w niej samodzielnie narysowany obrazek konia i jeźdźca. Twarz była idealnie odwzorowana i Tanadan z łatwością poznał, że to on jest na tym rysunku.
- Dziękuje.
_________________________________________________________________________________
Oki, loki. Wybaczcie, że w tym rozdziale jest tak dużo Lokiego, ale rozdziały są odwzorowaniem mojego nastroju, a że teraz cały czas myślę o Tomie/Lokim dlatego jest go tak dużo. Ogólnie jestem mega szczęśliwa, bo wchodzę sobie na studio marvela na wiki, a tu patrze Thor:dzień ostateczny(2015). Łał oby to była prawda, plissss:D 
 Od teraz rozdziały będą się pojawiać co tydzień, bo muszę się zmobilizować do pisania. Rozdziały z drugiego bloga będą raz może dwa razy w miesiącu. Mam nadzieję, że uda mi się do tego zastosować i notki będą regularnie. 
Jest na moim blogu jeszcze jakiś fan Lokiego?
Sprzęt, który dostał Loki jest dla dorosłego konia, Tandan przewiduje jak duży będzie Loki.
Tu macie jak sobie wyobrażam Lokiego bez siodła.
Pa!;)

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 14

Gość



Ania najechała na drążki w kłusie. 
- Dobrze już sobie radzisz, może przejdziemy na coś trudniejszego? - dziewczyna wiedziała do czego dążył jej nauczyciel - mam na myśli galop.
Amazonka wpatrywała się w nauczyciela. Nie czuła strachu, ponieważ już od dawna miała ochotę zagalopować. Ufała Gamzie i wiedziała, że ta nie pozwoli jej spaść.
- Możemy spróbować - odparła jednak z obojętną miną.
- Dobra, musisz zakłusować potem pochylić się lekko w siodle przesunąć nogę do tyłu i nacisnąć bok Gamzy. 
 Ania zastosowała się do poleceń, ale to chyba bardziej zasługa klaczy, która domyśliła się o co chodzi dziewczynie i zagalopowała. Robiły duże kółka wokół placu, aż  w końcu Tanadan nie zażądał przerwy.
- Nieźle sobie radziłaś, ale następnym razem spróbuj sama przyspieszyć tempo, zgoda?
- Zgoda
- Na dzisiaj już masz wolne nie będzie więcej jazd, ale za to wyczyść całą stajnie, a konie wypuść na łąkę. 
 Dziewczyna poczłapała do stajni, wzięła w ręce kantary założyła je koniom i wyszła z nimi na dwór.  Sama wzięła  się za sprzątanie. W sumie to lubiła to robić. Miała czas, by chwilę pomyśleć nad wszystkim. Właściwie nad jednym pytaniem. które zagłuszało wszystkie inne. Od tamtej uciętej rozmowy Tellan więcej do niej nie przyszedł, a minął już tydzień. Tak rozmyślając nie zauważyła, że boksy aż lśniły. Zdała sobie też sprawę, że wcale nie czuła się zmęczona i miała ochotę jeszcze pojeździć. Pobiegła do swojego pokoju, przez który wkroczyła do kuchni. Tanadan robił właśnie naleśniki i nie odwracając się powiedział:
- Zanim pojedziesz w teren może byś coś zjadła?
- Skąd wiesz, że chcę jechać w teren?
- A nie chcesz?
- Chce.
- No to widzisz.
 Ania usiadła załamana na krzesło. Dużo wyjaśniła jej ta bezsensowna wymiana zdań.
- To mogę, czy nie i proszę o konkretną odpowiedź.
- Możesz.
 Po obiado - kolacji popędziła do Gamzy. Osiodłała ją i wskoczyła na jej grzbiet. Po chwili jechała już leśnymi ścieżkami. Nie chciała jechać na polanę, na który zaprowadził ją Tellan więc pojechała w przeciwną stronę. Nie znała tych lasów i nie wiedziała, że mogą kryć się w nich szpiedzy. 
 Jechała tak przez pewien czas wchłaniając w płuca piękne zapachy. Nagle Gamza zastrzygła uszami i rżnęła cicho do Ani najwyraźniej przeczuwając jakieś zagrożenie. 
- Spokojnie, nic nam nie będzie - powiedziała i usłyszała ciche parsknięcie z krzaków obok, których przejeżdżała. Ogarnął ją lęk, ale zachowała zimną krew. Zeskoczyła z kobyłki i podeszło do gęstwiny liści. Zobaczyła tam źrebaka rasy fryzyjskiej. Był piękny, ale jego bok był posklejany od krwi. Ania nie wiedziała jak się zachować. Postanowiła wziąć biedaka ze sobą, tylko jak? Wróciła do Gamzy i poklepała ją po szyi.
- Znalazłam rannego źrebaka, mogę przewieść go na twoim grzbiecie?
Kobyłka pokiwała głową. Amazonka podeszła do fryza i delikatnie wzięła go na ręce. Źrebak był tak wyczerpany, że nie stawiał żadnego oporu. Dziewczyna położyła go na siodle i kazała ruszyć Gamzie powoli, a sama szła obok konia.
 Podróż powrotna była bardzo karkołomna. Źrebak co chwila zsuwał się z siodła. Nareszcie udało jej się dotrzeć do domu. Powoli zaczęła układać źrebaczka na ziemi. Gdy już to zrobiła pobiegła do Tanadana i poinformowała go o wszystkim. Ten, gdy to usłyszał rzucił czyszczone przez siebie ogłowie. Kazał zostać dziewczynie w domu, by tylko by przeszkadzała.
 Ania chodziła w tą i z powrotem po pokoju. Po jakiś dwóch godzinach wrócił Tanadan.
- Ogiera udało się uratować. Miał ranę po strzałach z łuku. Najprawdopodobniej pochodzi z mrocznego królestwa. Musiał się urodzić w dzień kiedy nie urodziło się żadne dziecko i został zastrzelony. Dzielny jest skoro zaszedł tak daleko. Ale interesuje mnie jedno, znalazłaś go bez strzały w boku, a rana nie była głęboka. Ktoś musiał pomóc mu tuż po wypadku.
- To czemu go nie zabrał i nie próbował zrobić coś z krwią?
- Nie wiem tego, ale wiem co innego - spojrzał na dziewczynę - od teraz do ciebie należy obowiązek zajmowanie się tym maluchem.
Super - pomyślała dziewczyna - mam źrebaka.

_________________________________________________________________________________
Może potem coś dopiszę bo teraz mi się nie chce.

sobota, 30 listopada 2013

O wszystkim i o niczym

Wybaczcie, że tak długo nie było żadnego nowego rozdziału, ale można sobie kojarzyć to z premierą WPO. Jest to prawie prawda, gdyż byłam lekko załamana po Igrzyskach... ale prawdziwym powodem mojego załamania był THOR. Tak, a dokładnie Loki. 
 Historia zaczyna się jakieś 2 tygodnie temu, kiedy to z braku laku postanowiłam obejrzeć jakiś film, był to chyba czwartek. Zaczęłam się zastanawiać co obejrzę i stwierdziłam, że nie chce mi się obejrzeć po raz koleiny Igrzysk śmierci, a że moja jedna koleżanka mówiła mi, że Thor jest o wiele lepszy do igrzysk chciałam to sprawdzić. Gdy film się skończył stwierdziłam, że miała rację. Tom Hiddleston, który wcielił się w postać Lokiego zagrał go tak wspaniale, że następnego dnia obejrzałam The Avengers, w którym znów widzimy Lokiego. I tu zagrał jeszcze lepiej niż w thorze. Do kina niestety nie mogłam już pójść na thor 2, więc czekałam aż thor 2 pojawi się w internecie. I wczoraj obejrzałam 2, gdzie także widzimy Lokiego. Ktoś zapewne domyślił się, że Loki jest moja ulubioną postacią, chociaż gra w tych filmach czarną postać - negatywną. Dobra, ale od czego ta moja depresja? Otóż zanim obejrzałam wczoraj 2 wiedziałam co się wniej wydarzy i zaczęłam szperać po internecie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: czy Tom Hiddleston zagra jeszcze Lokiego w filmach Marvela? Prawdopodobnie nie. 
 Mam nadzieję, że ktoś zrozumiał co mam na myśli. Podsumowując, Tom to mój ulubiony aktor, Lokiego nie będzie już w filmach Marvela, a ja rozpaczam.
 Dziękuję Koniowatej i norce za nominację mojego bloga do nagrody, ale jestem takim nie ogarem, że nie wiem o co chodzi. Mogę prosić o wyjaśnicie? 
Oki loki. Rozdział pojawi się może we wtorek 3 grudnia, jestem ciekawa czy ktoś zgadnie co to za wydarzenie?

Pa

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 13

Polana



Stado koni powoli skubało trawę na ogromnym pastwisku. W oddali widać było las. W pewnym momencie konie ruszyły galopem. Siedzieli na nich ubrani na czarno jeźdźcy. Trzymali w rękach łuki i miecze. Jechali w kierunku drzew. Po chwili zniknęli wśród nich zostawiając po sobie jedynie ślady kopyt wydeptane na miękkiej ziemi. Słońce już zaszło, a z lasu nie było słychać żadnych dźwięków. 
Ania powoli weszła między drzewa. Chwilę szła lekko stąpając po runie leśnym. W  pewnej chwili zauważyła coś okropnego...


Ania dysząc usiadła na łóżku. Pokręciła głową w nadziei, że to co zobaczyła w śnie zniknie. I nie zniknęło. Miała założony gips na ręce i okręcone bandażem czoło. Chciała podnieść się i wstać, ale skończyło się to przeszywającym bólem nadgarstka. Dziewczyna nie dawała za wygraną. Zdrową kończyną podniosła się do pozycji siedzącej. Była w swoim pokoju, a w drzwiach boksu wyglądała zatroskana Gamza. Gdy zobaczyła, że dziewczyna się obudziła zaczęła rżeć radośnie.
    - Co się stało? - spytała klacz, ale później przypomniała sobie,że Gamza i tak jej nie odpowie.
    - Spadłaś z Gamzy na kamień, który na twoje nieszczęście znajdywał się w miejscu twojego upadku.
    Tanadan stał w drzwiach pokoju amazonki. W ręce trzymał kubek z wodą, którą położył na stoliku nocnym.
    - Czemu spadłam z Gamzy?
    - Nie wiem, może z przemęczenia? - zaproponował chłopak
    - Może...
    - No nic, w tym tygodniu masz spokój. Ręka jest złamana więc szybko się nie zagoi, ale głowa już wkrótce przestanie boleć i wtedy zaczniemy treningi.

Dwa tygodnie później

-  Musisz prowadzić ją dosiadem. Teraz już widzisz jak bardzo polegałaś wcześniej na wodzy? Jeszcze raz.
 Już od pół godziny dziewczyna męczyła się z jazdą bez użycia rąk, gdyż dalej jedną miała złamaną.
- Na dziś koniec - idź rozsiodłaj Gamzę.
 Ania wykonała polecenie, po czym wróciła do pokoju i opadła na łóżko. Nagle usłyszała pukanie w szybę. Zobaczyła tam uśmiechniętą twarz Tellana. Zaczął wskazywać głową na drzwi boksu Gamzy. Dziewczyna zrozumiała znak i otworzyła je. Chłopak prześlizgnął się koło kobyłki i stanął na przeciwko amazonki.
- Fajnie ci w tym bandażu. - spojrzał na dziewczynę z rozbawieniem
- Dziękuję, chyba. - i razem wybuchnęli śmiechem.
 Usiedli razem na łóżku i chwilę patrzyli na obrazy wiszące na ścianie.
- Co słychać u Enila? - spytała Ania próbując nawiązać jakąś rozmowę.
- Nie wiem, nie rozmawiałem z nim od dawna.
- Czyli się pokłóciliście?
- Można tak powiedzieć.
 Ania nie próbowała dopytać się o szczegóły. Rozumiała, że chłopak i tak nic by jej nie powiedział.
- Masz ochotę na teren? - spytał po chwili ciszy.
- Co ty, w takim stanie? - podniosła chorą rękę do góry - a poza tym nigdy jeszcze nie byłam w terenie.
- No to dzisiaj pojedziesz pierwszy raz - uśmiechnął się do niej, po czym ruszył w kierunku drzwi wychodzących na korytarz.
- Gdzie idziesz?
- Zapytać Tanadana o zgodę.
 Minęła chwila zanim wrócił. Powiedział, że za godzinę ma być gotowa i czekać na niego tutaj. Wyszedł tym razem już drzwiami od boksu. Dziewczyna nie miała pojęcia co zrobić. Ostatecznie założyła Gamzie siodło i wyszła na zewnątrz. Po dłuższej chwili czekania zjawił się chłopak. Dziewczyna wsiadła na klacz z pomocą chłopaka i razem wjechali do lasu.
 Konie poruszały się wolno. Jechały ramię  w ramię.
- I jak ci się podoba? - spytał Tellan
- Póki co fajnie
- No to może kłus?
- Niech będzie.
 I ruszyli już szybciej. W pewnym momencie zatrzymali się na niewielkiej polance, na której stał wielki rozłożysty dąb. Chłopak zsiadł z Talli. Nakazał dziewczynie zrobić to samo. Rozsiodłali konie i usiedli obok siebie opierając  się plecami o drzewo. Ania przypatrywała się dwóm szczęśliwym klaczom ganiających się nawzajem po polance. W pewnym momencie spojrzała na Tellana i zobaczyła, że się jej przypatruję.
 - Muszę ci coś powiedzieć.
- Co?
Chwilę siedzieli tak obok siebie.
- Już nic. Wracajmy.
 Droga powrotna przebiegła w ciszy.

_________________________________________________________________________________


Jezzu jakie gónwno  mi wyszło. Zresztą same to ocenicie. Standardowo trochę słów o WPO. Do premiery zostało 12 dni. Niestety nie mogę na nią iść bo premiera wypada w maraton w noc 22 na 23 z metą o godzinie 3.00, a ja na 8.00 mam konkurs recytatorski. Zycie bywa okrutne. Dlaczego!!??Ale za to na 23 listopada mam zarezerwowane najlepsze miejsca, bo była przedsprzedaż biletów;D Jak chcecie możecie wbijać na mojego tamblera, wstawiam tam zdjęcia IŚ i WPO(tamblr).
Wczoraj wygrałam konkurs recytatorski i dostałam 50 zł do Empiku. Chcę kupić sobie jakieś książki. Propozycję?
Cieszę się, że Spirit wróciła;))))<3
Niech los zawsze wam sprzyja<3

PS: Zapraszam na bloga Moriskowej;)




niedziela, 27 października 2013

Rozdział 12

Jaram się WPO



 Tak wyglądał następny tydzień. Ania wstawała spotykała się z Tellanem i Enilem, potem miała trzy/cztery treningi i wieczorem padała ze zmęczenia.
 Tamtego dnia, dziewczyna obudziła się po południu. Chłopcy po nią nie przyszli, Tanadan jej nie wołał, a Gamza stała w boksie spokojnie. Zdziwiona przebrała się w bryczesy. Nie była głodna więc od razu poszła do klaczy. Tanadana nie było, najwyraźniej miał coś ważnego do zrobienia i nie chciał jej budzić, dlatego dziewczyna miała dużo czasu na wyczyszczenie kobyłki.
 Chwila się przeciągała, a chłopaka ciągle nie było. Ani zaczęło się już nudzić monotonne przejeżdżanie  zgrzebłem w tą i z powrotem. Na półce w siodlarni znalazła książkę o naturalnych sposobach zaprzyjaźniania się z koniem. Było tam parę rozdziałów, ale najbardziej zaciekawił dziewczynę "t-touch". Z zainteresowaniem przeczytała krótką informację na temat owej metody. "A co mam do stracenia?". I zaczęła wykonywać małe kółka zaczynając na szyi(metoda ta polega na mniej więcej wykonywaniu kółek na szyi konia i idąc do zadu). Gamzie najwyraźniej podobał się ten zabieg, gdyż cicho parskała z zadowolenia.
 Minęło może pół godziny, a Tanadan dalej się nie zjawiał. Ania znużona czekaniem podjęła decyzję - "Czy on chcę mnie zdenerwować?" - pomijam fakt, że była już lekko wkurzona - "Nie zamierzam na niego czekać". Wzięła na ręce rząd klaczy i zaczęła ją siodłać. Ania spojrzała na "ubraną" przyjaciółkę. Miała na sobie brudny czaprak i rozwalone siodło, które zabrała z ziemskiej stajni. Z niesmakiem spojrzała na sprzęt.
 Wyprowadziła kobyłkę na plac i w ostatniej chwili przypomniała sobie o kasku i rękawiczkach. Pobiegła do siodlarni, a Gamzę zostawiła na placu. Miała problem ze znalezieniem tych rzeczy, ale wkrótce zobaczyła je na najwyższej półce pod kocami. Wróciła do Gamzy i po chwili zastanowienia położyła rzeczy na ziemi i zaczęła wykonywać łatwe figury gimnastyczne na rozgrzanie się. Ostatni wymach nogą i dziewczyna czuła, że jest gotowa by wsiąść na konia.

 Gdy rozstępowała klacz przeszła do kłusa. Chwilę jeździła anglezując, ale postanowiła potrenować to co wychodziło jej najmniej, czyli kłus ćwiczebny. Miała z nim duży problem, za każdym razem noga wypadała jej ze strzemienia. Dzisiaj szło jej nawet całkiem, całkiem. Dziewczyna przejechała kolejne okrążenie, gdy nagle zza drzewa wyszedł Tanadan. Gamza spłoszyła się i dopiero po chwili Ani udało się ją opanować.
- Oszalałeś! - krzyknęła na instruktora - Chciałeś mnie zabić?!
- Ciesz się, że przyszedłem zanim sama byś się zabiła. Jazda niedoświadczonych bez instruktora grozi upadkiem. - było słychać naganę w jego głosie
- A co, niby miałam na ciebie czekać?
- Nie zaszkodziłoby - surowo spojrzał na dziewczynę, po chwili jego twarz rozjaśnił uśmiech - dobra robota.
- Że co? Jaśniej proszę.
- Umiesz sama podejmować decyzję i przede wszystkim wiesz jakie błędy popełniasz. Na przykład wiesz, że kiepsko radzisz sobie z kłusem ćwiczebnym i większość czasu musisz właśnie go dopracowywać.
- Ile już tu stoisz? - zaczęła rozumieć Ania
- Od początku i muszę ci powiedzieć, że bardzo dobrze sobie radziłaś. Jesteś w stanie sama prowadzić sobie treningi. Od teraz jeden trening w ciągu dnia będziesz sobie sama organizowała. 
 Ania słuchała w skupieniu, ale kiedy to usłyszała jej myśli latały jak oszalałe.
- Ale ja nie dam rady...
- Dasz, to co przed chwilą robiłaś idealnie o tym świadczy. A teraz leć do stajni i nakarm konie.
Ania zsiadła z Gamzy i zaprowadziła ją do boksu. Chwilę stała przy niej po czym zaniosła sprzęt do siodlarni. Zostawiła tam też kask i rękawiczki tak by zapamiętać ich miejsce zamieszkania. 
 Potem zajęła się nakarmieniem głodnych koni. Gamzie dała nieco więcej owsa niż zwykle, a klacz przyjęła to z ochotą. Dziewczyna patrzyła na jedzącą klacz, potem udała się do siodlarni odłożyć miarkę. Spojrzała jeszcze raz na swój kask i rękawiczki, i wpadła na genialny pomysł. Znalazła w rogu pomieszczenia krótki pręt zaokrąglony na dwóch końcach tworzących literę U. W małej skrzyneczce odkryła śrubokręt i trochę gwoździ. "Tanadanowi to się nie spodoba, ale trudno". Przybiła pręt do ściany tak, że dłuższa część szła do góry. Powiesiła na nim kask i przypomniała sobie o rękawiczkach. "Ta siodlarnia jest chyba zaopatrzona we wszystko" pomyślała znajdując klamerki i sznurek. Powiesiła sznur na pręcie, a na niego zaczepiła klamerki. Teraz wystarczyło tylko powiesić rękawiczki na klamerkach i gotowe.
 Zadowolona, udała się do kuchni, gdzie chłopak przyrządzał śniadanie. Razem zasiedli do jedzenia śmiejąc się i gadając. Ania nie wspomniała o swoim wynalazku. Gdy oboje zjedli Tanadan zarządził półgodzinny odpoczynek, po którym będzie drugi trening. 


***
Gamza była już gotowa do jazdy i Ania prowadziła już ją na plac. Stojąc tak przypomniała sobie, że znowu zapomniała sprzętu. Tanadan jednak szedł już w kierunku dziewczyny trzymając w ręce jej kask.
- Na przyszłość mów mi jak będziesz chciała robić jakieś przemeblowanie.
- Nie widzę takiej potrzeby.
Chłopak chwilę na nią patrzył, ale nic już nie powiedział na ten temat.
- Rozstępowałaś ją? 
- Aha.
- No to zaczynamy kłus!
Klacz poderwała się do szybszego biegu, ale musiała się zatrzymać gdy wbiegł przed nią instruktor.
- Jaki błąd popełniła twoja klacz, a jaki ty?
- No nie wiem... - Ani nagle przebłysło coś w głowie - Gamza nie powinna startować na czyjeś polecenie tylko na moje, a ja nic nie zrobiłam żeby jej zatrzymać.
- Doskonale - mężczyzna wydawał się być zadowolony - gdy  powiedziałem kłus Gamza powinna dalej stępować i dopiero na twoje łydki wystartować. 
- Rozumiem.
- No to spróbujmy jeszcze raz. Kłus!
Tym razem jednak Gamza szła tym samym tempem co wcześniej i dopiero na znak amazonki ruszyła szybciej. Po dłuższej chwili Ania zatrzymała ją.
- Czy Gamza rozumie co do niej mówimy? Mam na myśli, że kiedy mówiłeś do mnie ona zastosowała się do tego co mówiłeś.
- Masz rację. Twoja klacz spędziła na Ziemi dużo czasu by zrozumieć ludzki język. Masz wyjątkowego konia i nie zmarnuj tego.
- A co dzieję się z jeźdźcem gdy koń umiera? - dziewczyna zdała sobie sprawę jak bardzo chciała zadać to pytanie.
- Umiera razem z koniem. - Ania przestraszona spojrzała na Gamzę i szepnęła jej do ucha "Będę cię chronić, mała". Klacz spojrzała na dziewczynę i stanęła dęba. Była to sekunda, ale wystarczyło by dziewczyna padła jak długa na ziemi. 
- Chyba chciała ci powiedzieć, że to raczej ona będzie chronić ciebie. - powiedział Tanadan z nieukrywaną radością.
- Bardzo śmieszne - powiedziała urażona dziewczyna - na przyszłość ostrzegaj mnie jak będziesz chciała zrobić coś podobnego - tu zwróciła się do Gamzy.
Klacz zaczęła wymachiwać głową w górę i w dół co miało chyba oznaczać "dobrze", ale wyglądało to tak komicznie, że od razu wywołało burzę śmiechów.
- Idź ją rozsiodłać i wróć na plac. - dziewczyna szybko uporała się z zadaniem i już po chwili siedziała obok nauczyciela na małej kłodzie.
- Od dziś trzy razy w tygodniu będziesz miała zajęcia teoretyczne po drugiej jeździe. 
- OK, w jakie dni?
- Wtorki, czwartki i soboty. Dzisiejszą lekcję poświęcimy prawidłowemu siedzeniu w siodle. 
 Musiała wykonywać proste ćwiczenia siedząc na kłodzie. Potem Tanadan przeszedł na nieco wyższy poziom. Musiała mocno trzymać się samymi kolanami i podnosić udając, że anglezuje. Po chwili oświadczyła, że nie da rady podnieść się już o centymetr, chłopak zakończył lekcję i kazał jej nakarmić konie.
"Dwie jazdy za mną. Jeszcze dwie, albo jedna. Kto wie co wymyśli jeszcze mój nauczyciel?" Padnięta nakarmiła konie i poczłapała do kuchni. Zjadła obiad i rzuciła się na swoje łóżko. Nawet nie wiadomo kiedy zasnęła. Obudziła się dopiero po dwóch godzinach. Chwilę wodziła wzrokiem po pokoju, gdy ujrzała kartkę przyczepioną do drzwi od boksu Gamzy.
"Osiodłaj Gamzę i jazda na plac"
Dziewczyna osiodłała klacz i z wielkim trudem pojechała na miejsce. Tanadan stał na środku siedząc na Slestarze i czytając książkę. 
- Długo kazałaś mi czekać. - spojrzał  na nią z nad książki.
- Bardzo mi przykro - było słychać sarkazm w jej głosie.
- Zaczynamy. Kłus!
Gamza stała spokojnie i dopiero na znak dziewczyny zakłusowała. "Chce mnie sprawdzić, czy pamiętam co dzisiaj ćwiczyliśmy" 
 Tanadan był najwyraźniej zadowolony efektem końcowym, gdyż dał Ani chwilę dłuższy odpoczynek. Mogła zostać na placu i siedzieć bezczynnie na koniu. 
 Gdy Ani już się znudziło odprowadziła Gamzę do domu, a sama położyła się obok niej i zasnęła. 

***

Ostatni trening Tanadan zarządził po tym jak znalazł dziewczynę. 
- Teraz pojeździsz na Slestarze. 
- Co?
- Mówię, że teraz będziesz jeździć na Slestarze. Dotarło?
- Tak - odburknęła dziewczyna. 
- Weź jego rząd.
Dziewczyna zastosowała się do polecenia i po chwili niosła w ręce śliczny niebieski czaprak i tego samego koloru nauszniki, ochraniacze i misiek. Miał ładne, zadbane siodło o profilu ujeżdżeniowym koloru czarnego. Ania pojechała nim na plac i chwilę stępowała.
- Czemu tak właściwie nie jeżdżę na Gamzie?
- Nie możesz przyzwyczajać się do jednego konia nawet jeżeli jest to twój koń.
- Rozumiem.
 Trening był poświęcony anglezowaniu i przejazdowi przez drągi w kłusie bez strzemion z anglezowaniem. Ania stwierdziła, że już sobie radzi z tym i nogi nie wypadają już jej ze strzemion. - Dobrze na dziś koniec. - rzekł Tanadan
- Nawet nie wiesz jak chciałam to usłyszeć. - uśmiechnęła się dziewczyna i nagle oczy jej się zamgliły i zsunęła się z siodła na ziemię. Jedyne co usłyszała przed zaśnięciem to głos krzyczący "Ania".

_______________________________________________________________________________

I jak wam się podoba? 
Dziękuję wam już za tyle wyświetleń mojego bloga;)
Ostatnio przeczytałam  Mockingjay(Kosogłos) i mam lekkie załamanie nerwowe, dlatego Ania była tu taka pyskata(?). Nie mogę się doczekać filmu Catching Fire, gdy mam świadomość, że do premiery zostało 26 dni,aaaaaaaaa! Ale się cieszę, że Mockingjay będą dwie części. Pierwsza będzie 2014, a druga w 2015 w listopadzie. Tak wgl to filmowy Finnick fajnie się zapowiada;DFinnick;**.
Jaram się zwiastunem - łapcie;)Zwiastun W pierścieniu ognia;**
Czy chcielibyście muzykę na moim blogu? Jeżeli tak to jakieś specjalne zamówienia co do piosenki?

Pa!;**

PS - Z boku jest coś takiego jak blogi, które czytam i polecam. Zachęcam do zajrzenia na blog Moriskowej;)Jeżeli o czyimś blogu zapomniałam to przepraszam, ale na szybko to robiłam.

PS2 - A właśnie Spirit gdzie jesteś?;)

PS3 - Mój drugi blog wystartuję, gdy tylko znajdę pomysł na fajną fabułę;D

Dopisek:
Mój drugi blog wzbogacił się w prolog. Posty będą pojawiać się tam spontanicznie, gdyż jest to mój poboczny blog, a ten na którym obecnie jesteś jest głównym.






niedziela, 13 października 2013

Rozdział 11

 Pierwszy trening



Tanadan wskazał dziewczynie szczotki do czyszczenia i dokładnie wyjaśnił jej która do czego służy i kiedy ich się używa. Ania słuchała uważnie. Plecy jeszcze ją bolały, ale nie zwracała na to uwagi.
 - Dobra, kiedy osiodłasz Gamzę przyjdź na plac.
Ania wykonała polecenie nauczyciela i po chwili stała na placu obok Tanadana. 
- A teraz wyjmij nogi ze strzemion. Dobra i teraz odepnij je od siodła. 
Ania z przerażeniem spojrzała na mężczyznę. Powoli wykonała polecenie i rzuciła strzemiona na ziemię. Wygodniej usiadła w siodle i pozwoliła nogą zwisać bezwładnie po bokach. 
- OK, umiesz anglezować, prawda?
- Tak trochę...
- Dobrze no to teraz kłus ćwiczebny.
Ania nacisnęła łydkami na Gamzę, ta ruszyła kłusem zataczając duże kółka na placu. Dziewczyna trzymała się kolanami, ale i tak obijała się o siodło.
- Musisz mocno trzymać się tymi kolanami, odchylić lekko do tyłu i przede wszystkim rozluźnić się, bo jak jesteś spięta to niczego nie osiągniesz.
Ania zaczęła oddychać powoli. Jej myśli ograniczyły się tylko do Gamzy. Nagle jej punkt widzenia co do kłusa trochę się zmienił. Słyszała jedynie tęten  kopyt. Odchyliła się do tyłu. Czuła się szczęśliwa.
- Świetnie, a teraz zacznij anglezować. 
Ania zaczęła podnosić się w siodle. Lecz tu nic jej nie wychodziło, tłukła się w siodle jak worek ziemniaków.
" W rytm". Ania spowolniła Gamzę. Kto to powiedział?
- Słyszałeś to? -spytała nauczyciela
- Nie
"Dziwne jakbym słyszała to w swojej głowie." Popędziła kobyłkę do kłusa. W rytm? Ania już wiedziała o co chodzi. Musiała wstawać do rytmu konia. 
- Dobrze na dziś koniec, idź rozsiodłaj klacz i przyjdź do mnie, aha daj jej jeszcze miarkę owsa i dołóż siana do boksu. Jak masz ochotę możesz zmienić jej ściółkę.
 Oczywiście, że Ania miała ochotę. Wyprowadziła Gamzę na padok i poszła do schowka gdzie była słoma i siano. Wzięła widły, dużo słomy i popchała to do boksu. Starą ściółkę wyrzuciła do na bok. Nową wysypała równomiernie w całym boksie. Gdy była już zadowolona ze swojej roboty wrzuciła siano. Poszła po Gamzę i przyprowadziła ją.Kobyłka ochoczo zaczęła jeść. Ania stała w rogu stajni i gdy minęło pół godziny poszła po owies. Może nie jeździła za dobrze, ale o pielęgnacji konia co nie co wiedziała.
 Nasypała go do żłoba i wyszła zostawiając konia samego. Mogła już udać się do domu. Tanadan był w kuchni i właśnie coś gotował.
- Co dziś jemy?
- Kurczak z frytkami. 
- Super!
Chłopak nałożył wszystko na dwa talerze. Ania usiadła i zaczęła jeść ze smakiem. Tanadan bardzo dobrze gotował.
- Ania o co chodziło z tym głosem podczas jazdy?
- A to? - Ania zamyśliła się - nic, naprawdę.
Nauczyciel przyglądał się jej podejrzliwie, ale nic nie powiedział. Po obiedzie Ania miała chwilę dla siebie, ale dosłownie chwilę, bo po godzinie miała kolejny trening. Dziewczyna nie wiedziała czy da radę. Była tak wykończona, że od razu zasnęła.
 - Wstawaj, musisz się przyzwyczaić, że codziennie będziesz miała trzy treningi może nawet cztery. - Tanadan stał nad dziewczyną
- Ale Gamza może tego nie wytrzymać co jak zachoruje?
- W naszej krainie konie nie chorują. No wstawaj. A tu budzik dla ciebie bym nie musiał cię już budzić.
 Ania wstała i poszła do Gamzy. Osiodłała ją, zapięła z powrotem strzemiona do siodła. Ubrała kask i wsiadła na kobyłę. Na placu stał już Tanadan układając drągi. 
 Cały trening opierał się na przejazdach przez drągi w kłusie ćwiczebnym, anglezowanym i woltach. 
Skończył się o godzinie 18 więc nauczyciel stwierdził, że uda się jeszcze raz pojeździć.
 Ostatni trening był treningiem woltyżerskim. Ta dyscyplina bardzo się Ani podobała więc po ostatniej figurze była smutna, że już koniec.
 Ten dzień był według Ani w miarę udany. Tanadan myślał inaczej. ''Próbują nawiązać pierwsze kontakty, jest coraz lepiej".



_________________________________________________________________________________

OK, na wstępie wybaczcie mi, że tak długo nie było żadnych rozdziałów. Wynikało to z braku czasu. Jeżeli nie komentuje waszych blogów to przepraszam. 
Mam nadzieję, że rozdział fajny i zapewne większość z was domyśla się co będzie dalej. 
Przepraszam, że tak krótko, ale wena nie idzie na moja rękę.
Pa!


środa, 9 października 2013

1300!!!To już Coś!

Wybaczcie, że od dłuższego czasu nie było żadnej notki, ale to wina mojej szkoły. Ostatnio mam bardzo dużo zadane. Obiecuję, że w ten weekend pojawi się kolejny rozdział.
Dziękuję wam za 1300 wejść. Łał, to naprawdę dużo! Witam także nową obserwatorkę i dziękuję wam za 8 obserwacji(jakie powtórzenie...);D.
Cieszę się także, że wróciła Koniowata!

OK, to tyle, na 99,9% nowa notka pojawi się w tym tygodniu.
A i jeszcze pytanie: wiecie może jak namalować ikonę Jezusa na plastykę bez talentu plastycznego?!
I reszta koni w zakładce koni pojawi się w tym albo w przyszłym tygodniu.
Pa;D

piątek, 27 września 2013

Rozdział 10

Idealni



 Ania powoli usiadła na łóżku. Gamza była wspaniałym budzikiem. Już od godziny usiłowała ją obudzić donośnym rżeniem.
 Ledwo przytomna dziewczyna poczłapała do łazienki. Przebrała się w strój do jazdy i udała się do kuchni. Tak jak myślała Tanadan przygotowywał tam śniadanie.
- O już wstałaś?
- Aha, co dziś na śniadanie?
- Jajecznica i grzanki. - mówiąc to zaczął nakładać solidną porcję na talerz Ani
Nastolatka kończyła właśnie jeść, gdy zza okna słychać było krzyki.
- Ilu ty masz tych adoratorów? - spytał żartobliwie nauczyciel
- Tanadan! - odparła dziewczyna z wyrzutem - mogę iść?
- Możesz, ale ustalmy zasadę - nie musisz pytać kiedy gdzieś idziesz, ale wracasz o 14.00.
- Zgoda - i już jej nie było.
 Pobiegła do siodlarni po sprzęt i nałożyła go na Gamzę. Wzięła wodze do ręki i poprowadziła klacz na drogę. Dwaj chłopcy już tam stali.
- Hey!
- Cześć, co dziś robimy?
- Enil proponuje teren.
- Nie chce jeszcze w teren, może dalsze zwiedzanie miasta?
- Ja jestem za. - Tellan uśmiechnął się do dziewczyny
- Ja też
 Całą trójką(szóstką) udali się do sklepu z odzieżą.
- Dobra gdzie jedziemy dalej?
- Do sklepu z książkami. - odparł Enil
- O nie...- Tellan gapił się na grupkę konnych. - uważaj to Idealni
 Na przedzie siedziała dziewczyna nie starsza od Ani, powiedzieć było można, że była młodsza. Dalej za nią jechały trzy dziewczyny. Ich konie miały różowe czapraki i nauszniki. Same dziewczyny miały ubrane różowe bryczesy.
- Jakaś nowa - spytała ta pierwsza - i jakiś cherlawy kuc.
 Trzy dziewczyny zaczęły się śmiać, ale chyba bardziej ze strachu przed liderką.
- Żaden cherlawy kuc tylko Gamza, a ja jestem Ania
- Ja umiem poznać dobrego konia, a twój na pewno taki nie jest. Mój koń jest prawdziwym chempionem. - i dla potwierdzenia parę razy przejechała stępem hiszpańskim.
- Fajnie - Ania już miała zamiar odjechać, gdy koń dziewczyny stanął na drodze Gamzy. Niestety biedna klacz próbując go ominąć wpadła w rów i przewróciła się przygniatając dziewczynę. Ania usłyszała szum w głowie, krzyki Tellana i śmiech.

***

Dziewczyna miała dużo szczęścia. Gamza, gdy tylko zauważyła, że leży na swojej amazonce szybko podniosła się na nogi. Tellan zawiózł Anię do domu by odpoczęła. 
- Już wstałaś? - Tanadan stał nad dziewczyną - wstawaj nic ci nie jest, a my zaczynamy trening.


_________________________________________________________________________________

Wiem, że rozdział beznadziejny, ale nie jestem w stanie napisać nic więcej. Muszę się wam pochwalić, że dostałam stypendium w  wysokości --- zł. No to tyle, wybaczcie, że notki są rzadkie, ale przez szkołę nie mam czasu na nic. Jestem w kl. lingwistycznej gdzie mamy 8 godz. języka. Pa! 

P.S.Koniowatej dalej nie ma!




  

sobota, 14 września 2013

Rozdział 9

Uwaga jeżeli nie przeczytałaś poprzedniego rozdziału zatytułowanego Królowa najpierw przeczytaj go. Dziękuję za uwagę.
Gamza

Nowa 




 Dom Tanadana był schludnie urządzony. Drzwiami od strony drogi wchodziło się do wąskiego korytarza. Prowadził on do salono - jadalni. Był tam niewielki stolik, kilka obrazów, dywan i kominek. I jeszcze jedne drzwi tym razem wychodzące na ogród.
 Tanadan otworzył je i pokazał Ani gdzie chowa klucze na noc. Konie gdy tylko zauważyły swoich właścicieli od razu do nich przybiegły. Ania miała wrażenie, że klacz wygląda na bardzo szczęśliwą, a Gamza dla potwierdzenia tej tezy bryknęła parę razy.
 Pożegnali się z końmi i udali się na korytarz. Były tam łącznie cztery drzwi. Dwa po prawej i dwa po lewej. Jedne prowadziły do ubogiej kuchni. W jej wyposażenie wchodziła starodawna kuchenka i lodówka. Drugi pokój obok był najzwyklejszą łazienką.
- Tu udało nam się przemycić trochę elektryczności. Wyobrażasz sobie co by było, gdybyśmy po każdej jeździe wracali brudni, a w domu czekałoby tylko wiadro zimnej wody?
 Wyszli z łazienki i przeszli do pokoju na przeciwko kuchni i znaleźli się w sypialni. Było tam jedno łóżko, stolik nocny, szafa, wieszaki na strój jeździecki, podest na buty do jazdy, dywanik oraz półka z książkami. Najdziwniejsza była kwadratowa dziura w ścianie z zielonym obramowaniem. Ania podeszła tam i zobaczyła, że wychodzi ona do boksu Gamzy. Klacz w nocy mogła stać z łbem w pokoju Ani, Jeżeli dziewczyna chciała mogła otworzyć drzwiczki i wpuścić ją do siebie. \
 - Podoba ci się? - spytał Tanadan. Ania kiwnęła głową - Mój pokój to ten obok. Rozgość się tutaj i przebierz się w strój.
 Chłopak wyszedł z pokoju. Ania zdjęła z pleców torbę. Właściwie to nie miała dużo do wypakowania. Położyła plecak na ziemi i przebrała się. ''Muszę tu zamontować lustro".
 Wyszła z pokoju i zapukała do drzwi Tanadana.
- Już gotowa? Dobrze to mam dla ciebie pierwsze zadanie - rzekł Tanadan w napięciu - idź do sklepu. Tu masz listę.

- Tyle? Myślałam, że dasz mi do zrobienia coś ważnego?
- To jest ważne. Jestem głodny.
 Ania niechętnie wzięła listę z rąk mężczyzny. Na jednej stronie była lista zakupów, a na drugiej krótki opis gdzie znajduję się sklep. Dziewczyna zastosowała się do wskazówek i już po chwili szła ścieżką w wyznaczonym kierunku. Wszyscy których mijała byli na koniach, gdzieniegdzie można było zauważyć pieszych przechodniów. Jak na razie Ania nigdzie nie widziała jej rówieśników. W końcu doszła do sklepu. Pierwsza na liście była papryka, kurczak, woda mineralna gazowana i niegazowana, pomidory, grzyby, ser, szynka.  Ania zapakowała do koszyka wszystko co było potrzebne. Biegła z tym do kasy i przez przypadek wpadła na jakiegoś chłopaka.
- Uważaj jak idziesz - Powiedział z wyrzutem. Spojrzał na Anię i chyba dopiero wtedy zauważył, że jest ona dziewczyną - o przepraszam...
- Nic nie szkodzi, to ja powinnam przeprosić.
- Nie ma o czym mówić. W końcu to twoja papryka turla się po ziemi. - i zanim Ania zdążyła cokolwiek zrobić chłopak już wrzucał produkty do koszyka.
- Dzięki. Jesteś tu nowy?
- Tak, wczoraj przyjechałem. A ty?
- Ja dzisiaj.
- To może cie trochę oprowadzę? Trochę już się rozeznałem z okolicą.
- OK, tylko najpierw muszę zanieść to nauczycielowi.
- Ja też. To może spotkamy się tu za dziesięć minut. A bym zapomniał przyjedź z koniem.
- Jasne - i pobiegła do domu. "Super, teraz mu się ośmieszę, że nie umiem jeździć"
 Otworzyła drzwi i krzyknęła, że już jestem.
- Tanadan mogę iść?
- A gdzie?
- No, w sklepie spotkałam jakiegoś gościa. Mówi, że może mnie oprowadzić.
- Idź, nie musisz pytać kiedy gdzieś wychodzisz.
Ania szczęśliwa pobiegła do Gamzy. Wyczyściła ją i osiodłała. Skierowała ją na drogę do sklepu. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że zabłądziła."Ja i mój i mój instynkt w terenie". Błądziła tak długo, aż w końcu zauważyła, że z przeciwka kłusuje do niej zadyszany chłopak.
- Myślałem, że zapomniałaś.
- Nie, zabłądziłam.
Chłopak zaczął się śmiać
- To widzę, że przyda ci się przewodnik. Tak w ogóle jestem Enil.
- Ania. Dostałeś takie imię na Ziemi?
- Nie zmieniłem, tutaj. Zresztą twój mistrz pewnie ci powie.
- A twój koń?
- Co mój koń?
- No jak ma na imię?
- Mówiłem, że jestem Enil. - grymas rysował się na twarzy dziewczyny - hah żarcik, to jest Argon.
Ania przypatrywała się ogierowi. Był ślicznym koniem kasztanosrokatym.
- Jaka rasa?
- Arab. Twój to zgaduję konik polski?
- Dokładnie. Masz ślicznego konia.
- A dzięki, dzięki.
- To gdzie jedziemy?
- Myślę, że najpierw pokaże ci place do jazdy. Mnie tam rzadko będziesz widywać bo mój mistrz ma własny plac.
- Mój też.
- Jak ma na imię?
- Tanadan
Chłopak szeroko otworzył oczy ze zdumienia.
- Jestem tu krótko, ale na tyle by wiedzieć, że jest on najlepszym z nauczycieli. Zazdroszczę. No, ale nic jedziemy. Chcesz gumę? Udało mi się przemycić plecak pełny gumy i czekoladek. Nie pytaj jak.
Podał dziewczynie gumę i ta zaczęła ją przeżuwać. Jechali tak przez pewien czas, gdy nagle Enil zaczął drzeć się na cały głos.
- Co ci jest?
- Nic po prostu zauważyłem na placu swojego kolegę.
- Ty to jesteś towarzyski. Dwa dni i już tyle przyjaciół masz?
- No. Uważaj!
Powiedział to o pół sekundy za późno. Siedząc bokiem i rozmawiając z chłopakiem, Ania nie zauważyła gałęzi wiszącej w powietrzu. Pech chciał, że jej głowa stała się celem owej gałęzi. Zahaczyła o nią i upadła na ziemię, prosto w błoto. Powietrze przeciął śmiech Enila. Do tego doszedł i śmiech Ani.
- Wiedziałeś, że ta gałąź tam jest?
- Szczerze, tak. - I znów ryknęli śmiechem na całą ulicę. Wszyscy przechodni gapili się na nich jakby nastolatkowie uciekli z zakładu psychiatrycznego. "Grunt to dobre pierwsze wrażenie". Ania chciała z powrotem wsiąść na Gamzę, ale napad śmiechu, którego znowu dostała sprawił, że źle włożyła nogę w strzemię i zsunęła się na podłogę. Chłopak zaczął się śmiać, a Gamza i Argon rżały jeden przez drugiego.
- Tak was to bawi? A masz - i w tym momencie poluźniła popręg u siodła chłopaka. Zwalił się na ziemię i po chwili obaj tarzali się w błocie. Ludzie przechodzili obok nich i mówili coś w stylu  dobrze, że ja nie mam dzieci. Po jakiś dziesięciu minutach nastolatkowie uspokoiły się i wsiadły na swoje wierzchowce. One też zresztą nie marnowały czasu. Udzielił im się nastrój przyjaciół. Zaczęły brykać i skubać się nawzajem. Raz jeden przechodzień powiedział, że ten arab jest bardzo ładny. Argon jak to usłyszał stanął dęba i zarżał radośnie na co Gamza ugryzła go w szyję sprowadzając do poziomu. Ale zabawa już się skończyła i był czas na zwiedzanie. Udało im się w końcu dojechać na ujeżdżalnię.
- Ten plac najbliżej nas to trawiasty plac do skoków - zaczął chłopak tonem nauczyciela co też wywołało burzę śmiechów. - ten za nim to piaskowy plac do skoków, a dalej kwarcowy i jeszcze parę innych dalej. Czyli zapamiętaj ten ciąg placów po prawej jest do skoków tylko ma różne podłoża, a po lewej place dla pingwinów na tej samej zasadzie. Tam po prawej są cztery lążowniki, a obok nich plac do woltyżerki. Na samym końcu jest tor do wyścigów, a tam w lesie jest tor crossowy, który ciągnie się wiele kilometrów na prawo. Natomiast ten las po lewej jest w sam raz do terenów. Jest tam wiele rzeczek i jeziorek. W sekrecie ci powiem, że znalazłem tam wielkie pole malin i truskawek oraz dziką plaże w sam raz do pławienia koni. Ale teraz chodźmy popatrzeć jak jeździ mój znajomy.
 Okazało się, że znajomy właśnie kończył.
- I nie zobaczysz jak Tellan jeździ. Jest naprawdę świetny - Powiedział do Ani Enil - Tellan! Witaj, to jest Ania dzisiaj przyjechała. Ania to jest Tellan.
 Dziewczyna podała chłopakowi rękę.
- Ty też zmieniłeś imię?
- Co? Nie, takie dostałem.
- No Ziemi dostaje się takie imiona?
- Na Ziemi nie, ale tu tak. - odarł chłopak nie bardzo wiedząc o co chodzi.
Ania powoli zaczęła rozumieć.
- Urodziłeś się tu?
- Tak, a to mój koń Talia. Rozumiem, że jeszcze nie wiele wiesz o naszej krainie. Otóż jeżeli ktoś się tu urodzi i tego samego dnia urodzi się jakiś koń wiadome jest, że na pewno zostali przez siebie wybrani. Talia wybrała mnie, a ja ją.
- A jeżeli żaden koń się nie urodzi tego dnia?
- Wtedy ta osoba nigdy już nie złączy się z żadnym koniem. - Chłopak przyjrzał się dziewczynie"Bystra i...ładna"
- Myślałam, że nie ma tu ludzi bez koni?
- Są, jasne że są. Albo z powodu, który przed chwilą ci przedstawiłem, albo jeżeli czyjś koń umrze może wtedy taka osoba tu żyć i bez przeszkód dostawać się tu i wracać.
- Aha - Ania przypatrywała się nowemu koledze - ile ty w takim razie masz lat?
- Myślisz, że jeżeli się tu urodziłem to teraz mam jakieś dwadzieścia lat? Według waszej rachuby czasu mam czternaście lat.
- Ja mam trzynaście, a ty Enil?
- Też trzynaście.
- Dużo jest tu Kandydatów? - Ania przez długi czas zadawała sobie to pytanie
- Niestety nie, w stolicy jest nas ok. dziesięciu. Ale oprócz nas i paru innych osób, lepiej nie zadawaj się z Idealnymi. To grupa naprawdę wrednych nastolatków, które uważają się za najlepsze osoby w jeździe konnej. A uwierz mi - wcale tak nie jest. Ile jeździsz?
- Właściwie to nawet jeszcze nie galopowałam. - rumieńce wyskoczyły na twarz dziewczyny."Ale porażka on sam prowadzi sobie treningi, a ja nawet nie galopowałam"
Chłopak widząc to powiedział:
- Spokojnie, nie przejmuj się tak - pochylił się nad Anią tak by tylko ona go słyszała - powiem ci w tajemnicy, że najlepiej przyjechać do tej krainy z miernymi umiejętnościami, bo wtedy najwięcej się nauczysz. - Spojrzał na Enila. Ania miała wrażenie, że przez chwilę biło z nich wrogie spojrzenie. - i nie mów mi, że nie umiesz galopować. Obserwowałem cie jak jedziesz z Tanadanem. Miałaś wtedy fantastyczny dosiad w galopie i bardzo zgrałaś się z Gamzą. Tworzycie świetną parę.
- Dobra koniec tych tajemnic - rzekł Enil chcąc zachować naturalny ton - teraz pokaże ci gdzie jest sklep z akcesoriami dla koni.
 Całą trójką z Enilem na przodzie pojechaliśmy do owego sklepu. Zsiedli z koni przed nim. Wierzchowce jednak nie zamierzały zostawić swoich właścicieli. Więc całą szóstką weszli do sklepu. Ania pierwszy raz widziała sklep z tyloma akcesoriami. Cała jedna ściana poświęcona była siodłom o różnych kolorach i profilach. Na środku sklepu stały wieszaki z czaprakami, pasami do lonżowania, ochraniaczami, nausznikami, miśkami, żelami, ogłowiami, derkami, wytokami, gumami, lonżami, sprzętami doczyszczenia, pudełeczkami z gumkami do włosów, hacelami, różne środki higieniczne dla koni, strzemionami, siatkami na komary, kaloszkami, kantarami, uwiązami,yhyhyhy(zadyszka). Wszystko było w różnych kolorach, nawet hacele można było kupić zielone bądź czerwone. Ania nie mogła uwierzyć w ogrom tego sklepu. Dalej chłopcy zawieźli ją do sklepu ze sprzętem dla jeźdźca, który był nie mniejszy od poprzedniego. Tu już wam chyba wymieniać nie będę co się tu znajdowało. Nastolatkowie wyszli ze sklepu. Okazało się, że jest już wieczór lecz dobrze oświetlone miasto nie sprawiało wrażenia późnej pory. Potem Tellan pokazał jej jeszcze gdzie znajduje się szpital, apteka i bary. Ania pożegnała się z chłopcami i udała się w drogę do domu. Nagle zza jednego zakrętu wyjechał Tellan.
- Co tu robisz? - spytała zdziwiona dziewczyna
- Odprowadzam cie, nie widać? Nie mogłem od razu tego zaproponować, bo Enil by też chciał jechać.
- Ty go lubisz czy nie?
- Lubię, ale jest to niezły gaduła i czasami zadaję się z Idealnymi. Ale tak to jest w porządku.
- No już dojechaliśmy. To do jutra! - Pożegnał się chłopak
- Hey
 Ania wjechała na podwórze. Rozsiodłała Gamzę i udała się do kuchni. Tanadan właśnie doprawiał jakieś potrawy.
- Coś długo robisz ten obiad - zauważyła Ania
- Dziwisz się? Ci też by tyle zajął gdyby ktoś dał ci poobijane warzywa.
- Yyyy, przepraszam - dziewczyna przypomniała sobie sytuację w sklepie. - A co jemy?
- Leczo.
- Mmmm, pycha. - zasiadła do stołu i zaczęła jeść. 



_________________________________________________________________________________


Bądźcie ze mnie dumni taka długa notka. A postaram się robić jeszcze dłuższe. Przypomnę, że strony u góry już ruszyły i są na bieżąco uzupełniane. Zamieszczam tam informacje, których możecie nie znaleźć w książce. Spostrzegawczy(?) zauważyli, że nie zamieściłam opisu Enila i Tellana. Właśnie nad nim pracuję i bardzo możliwe, że kiedy czytacie tą notkę jest już na stronie, a jeżeli nie to warto poczekać chwilę. 
Jak na razie nie było wzmianki o żadnej dziewczynie. Sami chłopcy. No właśnie kogo jak na razie bardziej polubiliście. Enila, czy Tellana. Zakładka Konie także zostanie dzisiaj stworzona i uzupełniona.
Koniowata gdzie jesteś...^^? Nie ma cie na moim blogu od dłuższego czasu. Specjalnie na twoje życzenie książka będzie zawierała nie tylko wątki fantastyczne, ale także będzie trochę o życiu i mam nadzieję, że się wam podoba ten pomysł. 
Ten rozdział pisało mi się bardzo fajnie. Weno dzięki ci! Jest luźny no i nowi bohaterowie!
Pa!










czwartek, 12 września 2013

Rozdział 8

 Królowa



 - Wstawaj, już nie daleko. - Tanadan lekko potrząsał jej ramieniem.
 - Gdzie my właściwie jedziemy? - spytała bardzo wypoczęta dziewczynka. Spało jej się bardzo dobrze u boku Gamzy.
  - Jedziemy do stolicy tej krainy. (tu jest nazwa, ale jeszcze nie wiem jaka. Jakieś propozycję?)
Tanadan i Ania zaczęli czyścić swoje konie. Gamzie najwyraźniej podobały się te zabiegi. Potem osiodłała klacz i wskoczyła na jej grzbiet. Tanadan zrobił to samo i jechali w ciszy. Ania jednak nie wytrzymała i zaczęła zadawać wiele pytań. Chłopakowi chyba się to podobało, gdyż z chęcią na nie odpowiadał.
- Tanadan, a jak to jest z kucami. Jeżeli wybrał mnie kucyk polski, a ja cały czas rosnę to gdy będę wyższa będę jeździć na małym koniu?
- Bardzo dobre pytanie. Otóż Gamza będzie rosnąć razem z tobą . Ty dużo już nie urośniesz, ale jednak twoja kobyłka dostosuje się do twojego wzrostu. Będzie trochę przypominała wyrośniętego kucyka, ale nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy. Gdy dojedziemy do stolicy pokaże ci parę koni, które były kiedyś kucami. Uwierz mi nawet tego nie poznasz.
 I tak minęły im ostatnie trzy godziny. W oddali Ania ujrzała jakieś zabudowania znajdujące się u podnóża niewielkiego wzniesienia, na którym stał zamek. Dziewczyna wyczuła u Gamzy jakąś zmianę. Klacz była bardzo podniecona widokiem i zanim Ania zdążyła zareagować koń poderwał się do galopu. Amazonka usłyszała za sobą śmiech chłopaka. Odwróciła się i zobaczyła, że Slestar galopuję tuż za nią. Już po chwili dwa konie stały przy wielkiej bramie chroniącej dostępu do miasta. Stolica była wręcz ogromna, a mur okalający wszystkie zabudowania sięgał daleko w głąb lądu. Po nim chodzili strażnicy na koniach. Przy wejściu także stało dwóch jeźdźców. Przyjrzeli się nam uważnie po czym skinęli głową, że możemy przyjechać. Już po chwili jechali drogom pomiędzy domami. Ania była zachwycona widokiem, który ujrzała. Wszystkie domy miału dobudowane małe boksy i dosyć duże ogródki w sam raz by mogły się na nim paść dwa konie. Gdzieniegdzie domy miały własne place. Ania szeroko otworzyła oczy ze zdumienia. Tanadan kierował ich do zamku, który z tej perspektywy wydawał się ogromny. Na drodze do zamku stało wiele koni z osobami na grzbiecie.
- Do zamku może się dostać każdy kto tylko chce. Królowa jest bardzo miła i wyrozumiała i codziennie robi śniadania dla jednej z części miasta. Mamy parę dzielnic, łącznie jest ich 26. Teraz jest już po śniadaniu i czas na audiencje nauczycieli. - Tanadan wytłumaczył Ani powód tego przepychu.
 Stali dość długo, aż w końcu ktoś wskazał na nich i już po chwili jechali korytarzami zamku. Dojechali do drzwi wykładanych aksamitem. Przejechali przez nie i znaleźli się w wielkiej sali, na której końcu stał tron, a na nich siedziała królowa. Tanadan i Ania podjechali do tronu i dopiero wtedy dziewczyna ujrzała, że obok tronu leży koń królowej.
 Ania spojrzała na Tanadana i zobaczyła, że zsiadł z konia i razem ze Slestarem kłaniają się królowej. Dziewczyna szybko zsiadła z konia i ukłoniła się. Ku jej zdziwieniu Gamza zrobiła to samo.
 Królowa przyglądała się amazonce.
- Ty jesteś Ania? Widzę w tobie duży potencjał - odezwała się królowa, potem powiedziała jakby do siebię - Nie dziwię się, że Tanadan chcę cie nauczać
- Dziękuję - Odpowiedziała dziewczyna
- A ty jesteś Gamza. Także duża moc w tobie czyha. Dobrze od dziś rozpoczyna się wasz pięcioletni trening u boku Tanadana. Do zobaczenia!
 Koń królowej poderwał się na nogi i zarżał radośnie. Gamza mu odpowiedziała i Victorius podbiegł do niej.
 Bystro spojrzał na Anie. "Duży potencjał".


   ***

- Domy z placem należą tylko do bogatszych osobowości. Jedną z nich jestem ja, a mój dom to ten przed nami po lewej.
 Wjechali na podwórze. Zapomniałam dodać, zresztą jak zwykle, że domy były zrobione z drewna i nie było tam żadnej elektryki.
 Tanadan skierował się do boksów z boku domu. Było ich trzy. Jeden najwyraźniej przygotowany dla Gamzy. Chłopak wprowadził Slestara do boksu po środku, a gestem ręki pokazał dziewczynie, że ma wprowadzić kobyłę boksu po prawej. Rozsiodłali konie i zanieśli siodła do małego pomieszczenia pełniącego rolę siodlarni. Kiedy Ania powiesiła siodło na wolnym wieszaku a na nim położyła ogłowie wróciła do Gamzy. Tanadan już tam stał. 
- Może wypuścimy je na ogródek. Przyda im się po tak męczącej jeździe. - zaproponowała Ania
- Bardzo dobry pomysł. Zaczekaj chwilę - poszedł do siodlarni i po chili wrócił z kantarami. Dał jeden Ani.
- Czemu zakładamy im kantary? Przecież i tak by nie uciekły
- Trzymamy się starych zasad. Na przykład czemu jeździmy z ogłowiami? 
 Ania stwierdziła, że argumenty są dobre. Założyła kantar klaczy i poprowadziła ja na padok. 
  Ania czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie patrząc jak jej koń biega radosny i skubie trawę. "Nareszcie tu jestem"



_________________________________________________________________________________

Kolejny rozdział już za mną. Grrr nie podoba mi się, ale może wy coś o nim powiecie? Przepraszam, że taki krótki, ale kolejny na 100% będzie bardzo długi.Ogólnie jestem teraz chora i nie byłam w szkole;) Koniowata ja czytam twojego bloga, a to, że nie komentuje to dlatego, że nie mogę za tobą nadążyć, ale kończę już trzeci tom i niedługo zobaczysz moją aktywność. Czy ty naprawdę kończysz na 5 tomie? Co ja będę potem czytać?
Dziękuję Sydney.F za pomysł. Na pewno go wykorzystam.(patrz. komentarz pod którymś z postów).
No i dzięki wam, że czytacie to COŚ. Już 900 wejść i 6 czytelników.
Ostatnio był u nas w Pile mini maraton. Biegłam w nim razem z moim psem. Bosz jaki miałam ubaw jak z nim biegłam, a wszyscy się na mnie gapili i krzyczeli "Dalej psiaku! Pies wygra", fajnie, że ja też tam byłam.
Zapraszam was do stron u góry. No nic idę dalej je robić.
Oczywiście bym zapomniała, ale jestem w trakcie tworzenia mapy miasta i całej krainy.
 Może jeżeli będziecie chcieli mogę wstawić swoje zdjęcie i krótko się opisać.
No to tyle. Pa!