poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 16

Wyprawa



*6 miesięcy później*


 Ania pogładziła Gamzę po grzywie. Zdjęła z ramienia kołczan i jeszcze raz przeliczyła wszystkie strzały. Tanadan już dawno naukę strzelania z łuku. W czasach jakie nastały w krainie każdy uczeń musiał opanować sztukę władania mieczem i dodatkowo posługiwanie się łukiem bądź oszczepem.
 Dzisiaj dziewczyna wyjeżdżała na swoje pierwszą misję. Z mapy, którą dostała od nauczyciela musiała znaleźć drogę do ukrytej kolejnej mapy, która z kolei wskaże jej gdzie są poukrywane przedmioty. Po drodze do nich będą także ukryte tablice. Jeżeli strzała trafi w sam środek, Tanadan się o tym dowie dzięki zamontowanych w nich czujnikach. 
 Założyła kołczan z powrotem na plecy. Jeden dodatkowy przypięła do siodła. Od nauczyciela dostała siodło specjalnie na wyjazdy, gdyż miało z boku przyczepione kieszenie. Chłopak wytłumaczył jej, że w krainie panuje zasada, że w podróże można wyjeżdżać tylko z takim siodłem. Otrzymała także pelerynę podobną do tej, którą czasami zakładał mężczyzna. Chroniła przed zimnem, a jej wewnętrzna powłoka była kuloodporna. Ania spojrzała do tyłu. Loki stał za nią dumnie unosząc łeb, na którym widniały dwa złote rogi. Na plecach miał założoną zieloną derkę, a na nogach złote ochraniacze, które Ania nabyła miesiąc wcześniej. Ogier uparł się, że koniecznie chce jechać z dziewczyną, ale pod warunkiem, że będzie mógł założyć swój sprzęt. Podczas sześciu miesięcy ujawnił się charakter konia. Amazonka często śmiała się, że odziedziczył on cechy po swoim imienniku. Był zadziorny, uparty i zawszę dożył do swojego, ale i mądry, podstępny i wesoły. 
 - Powodzenia, jak zobaczysz oddział nieprzyjaciela kryj się, a jak będzie nieuniknione strzelaj do nich. - dał radę Tanadan - jedź już i nic nie mów.
 I tak też zrobiła. Loki szczęśliwie pognał do przodu. Zarzucał radośnie swoim łbem. Wyglądał pięknie kiedy promienie słoneczne odbijały się od rogów i ochraniaczy ogiera, tworząc coś na wzór złotej tęczy oplatającej konia. Gamza zarżała. Oznaczało to, że wjeżdżają już na ścieżkę do lasu i Ania ma wyciągnąć mapę. Nigdy nie miała dobrego wyczucia w terenie, ale teraz musiała sobie poradzić. Nagle Loki stanął w miejscu i przekrzywił łeb. Jednym rogiem dosięgnął jakiegoś małego okrągłego przedmiotu. 
- Dzięki mały - pochwaliła go Ania, zdając sobie sprawę, że to owa tablica, do której ma strzelać. Nie dość, że ogier ją zauważył to jeszcze za nią zaliczył zadanie. - informuj mnie o każdej zauważonej przez ciebie tarczy, a jeżeli dasz radę sam "strzelaj" w sam środek.
 Dziewczyna spojrzała na mapę wskazywała ona, że najpierw musi udać się ścieżką w prawo i jechać nią jeden kilometr, aż nie znajdzie się na rozwidleniu dróg. 
 Dotarli tam po godzinie. Było już dosyć ciemno. Wyruszyli około siedemnastej. Tanadan nauczył ją jak można odczytywać godzinę patrząc na położenie słońca. Po drodze znaleźli jeszcze dziesięć tarcz, czyli razem jedenaście. Mapa wskazywała,że teraz powinna skręcić w lewo i skręcić w czwartą ścieżkę odchodzącą od głównej. Więc liczyła. Jedna ścieżka, druga, trzecia i czwarta. Kazała w nią wjechać. Było już jednak bardzo ciemno i bała się, że Loki nie widzi już tablic. 
- Zatrzymujemy się tutaj - oznajmiła dwóm koniom. Zjechała ze ścieżki w miejsce pod drzewem, pod którym nikt nie powinien jej widzieć, gdyż od strony drogi zakrywały ją krzaki. Rozsiodłała Gamzę, a juki położyła pod drzewem. Z jednego z nich wyjęła koc. Podeszła teraz do Lokiego z zamiarem zdjęcia mu sprzętu. Co ją bardzo zdziwiło ogier dał radę odpiąć już sobie ochraniacze z przednich nóg.
- Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać - po czym dodała z nutą rozbawienia w głosie - z resztą mam ci pomóc, czy sam się z tym uporasz?
Koń spojrzał na nią obrażonym wzrokiem. Kiwnął głową, że ma mu pomóc. Gdy to zrobiła położył się na ziemi i momentalnie zasnął. 
- Idź spać - zwróciła się Ania do Gamzy - ja popilnuje. 
Dziewczyna wzięła koc i oparła się o klacz. Czuwała przez około dwie godziny i gdy poczuła się naprawdę senna obudziła Lokiego każąc mu przejąć wartę. Tej nocy nic się jej nie śniło.

_________________________________________________________________________________
Ok, rozdział mam nadzieję, że się podoba. Sydney obrazki są z internetu, bo ja nie mam talentu malarskiego. 
Byłam wczoraj na Hobbicie. Miazga po prostu! Trochę się wkurzyłam, że tak bardzo odbiegli od książki i mam wrażenie, że ta ostatnia część będzie bardziej naciągana niż poprzednie, by tylko dostać z tego kasę. Aczkolwiek film fajny i polecam każdemu kto jeszcze nie był. Śmieszne wątki też są, jak np.(aby fabuły nie zdradzić) pewna beczka pokonuje orki to cała sala przez pięć minut się z tego śmiała. No nic do zobaczenia za tydzień. 
Pa!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 15

Wigilia


- Od czego mam zacząć? - spytała lekko zdziwiona Ania
- Proponuje zacząć od nadania mu jakiegoś imienia - odparł rozbawiony Tanadan
- Loki - szepnęła cicho dziewczyna przypominając sobie swojego ulubionego aktora, który grał Lokiego w serii filmów o Thorze i powiedziała głośniej - dam mu na imię Loki.
- Idealne imię - pochwalił dziewczynę trener.
 Ania spojrzała na kucyka. Loki zawsze chodził ubrany na czarno, złoto i zielono(i był to jego ulubiony kolor). "Mogłabym jak już będzie starszy kupić mu zielony sprzęt i czarne siodło. Bóg kłamstwa(o Lokiego chodzi;D) miał też hełm z rogami byka, mogłabym kupić złote ogłowie i doczepić do niego takowe rogi" myślała dziewczyna całkowicie pochłonięta tymi rozmyśleniami.
- Kiedy mogę zacząć z nim treningi?
- Tutaj konie dorastają szybciej. Już po roku jesteś w stanie jeździć na nim z siodłem. 
- Wspaniale - powiedziała wyobrażając sobie Lokiego w swojej kreacji - zaprowadzę go do boksu.
 Źrebak czuł się już lepiej. Przy pomocy Ani był w stanie się podnieść i powoli iść do przodu. Przeszli przez ogród i znaleźli się na miejscu. Ania położyła konia na sianie i zamknęła drzwi. Zanim wróciła na plac jeszcze raz spojrzała na Lokiego, gdy miała pewność, że śpi poszła na plac po Gamzę. Rozsiodłała ją i poprowadziła na padok. 
 Kiedy odniosła sprzęt do siodlarni poszła poszukać Tanadana. Znalazła go stojącego na placu. 
- Co robisz?
- Czekam na śnieg. Zapomniałaś? Jutro wigilia. - spojrzał na dziewczynę. Na jej twarzy malowała się zdziwienie.
- Wigilia? Zapomniałam. A my choinki nie mamy?
- Kto powiedział, że nie mamy?
Ania zdała sobie sprawę, że to co Tanadan nazwał choinką, było w rzeczywistości małym drzewkiem iglastym stojącym przy wejściu do boksów. 
- Czemu nie jest udekorowana?
- Jak chcesz to możesz ją ozdobić. Bombki są w moim pokoju w szafie. 
Dziewczyna pobiegła do jego pokoju wzięła potrzebne rzeczy. 
 "Od razu lepiej" stwierdziła wieszając ostatnią już ozdobę. Nagle sobie o czymś przypomniała. Pędem pognała do nauczyciela.
- Tanadan co chcesz dostać w prezencie?
- Nic mi nie musisz kupować, przecież to ja cie utrzymuje. 
- Mam trochę pieniędzy, dostałam od jednej pani za popilnowanie jej dziecka.
- To kup co uważasz za stosowne.

***

 Razem zasiedli przy stoliku w pokoju Ani, by być bliżej koni. Otworzyli drzwi od boksu i do pokoju weszła Gamza. Loki usadowił się w koncie na kocu, a Slestar stał do połowy w pokoju. Podzielili się opłatkiem i zasiedli do jedzenia. Gdy nie mogli przełknąć już ani kęsa więcej przyszedł czas na prezenty.
- Prezenty zawinięte w zielony papier są dla Lokiego, na brązowo dla Gamzy, a na czarno dla ciebie. - oznajmił Tanadan
- Od których mam zacząć? - spytała Ania.
- Może zacznij od siebie? - zaproponował nauczyciel
Czarnych prezentów było 7."Tanadan ma chyba sporo pieniędzy"
Odpakowała pierwszy prezent. Znalazła tam czarne bryczesy. W kolejnych były:bryczesy w kratkę, sztyblety i czapsy. Najbardziej zadziwiła Anię koszulka z nadrukiem Lokiego i jego słynnym słowem, które wypowiadał KNEEL oraz cała seria filmów o Thorze i Avengersach. 
- Skąd wiedziałeś, że lubię Lokiego?
- Nazwałaś konia Loki, a poza tym nie trudno poznać jego fankę. No został jeszcze ostatni prezent.
Dziewczyna odpakowała go i zobaczyła książkę o tytule Gone.
- Dzięki, przyda się - uśmiechnęła się i przytuliła Tanadana
- Drobiazg. No to teraz prezenty Gamzy.
Klacz dostała: siodło czarne o profilu skokowym, ogłowie czarne, czerwony czaprak, kantar i uwiąz oraz pudło smakołyków. Kobyłka pokiwała z wdzięcznością.
- Zostały prezenty Lokiego - powiedział z nieukrywaną radością trener
To co dziewczyna zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Ogier dostał czarne siodło ujeżdżeniowe, złote ogłowie z ogromnymi złotymi rogami. zielony czaprak, który był tak długi, że mogłby sięgać dorosłemu koniowi od szyi aż po zad. Ania domyśliła się, że ma to przypominać zieloną pelerynę, którą przywdziewał Loki w filmie. Oprócz tego dostał jeszcze zielony kantar i uwiąz. 
- Niemożliwe, dokładnie taki sprzęt chciałam mu kupić. - powiedziała Ania i ze wzruszenia poleciało jej kilka łez.
- Intuicja. - odparł z uśmiechem Tanadan.
- Dziękuję - szepnęła i z całej siły go uściskała.
Loki najwyraźniej zobaczył swój sprzęt, bo zarżał radośnie. 
- Tak mały to dla ciebie. Masz ochotę zobaczyć film z udziałem twojego imiennika? - i wtedy Ania zdała sobie z czegoś sprawę. - przecież nie mamy telewizora.
- Kto powiedział, że nie mamy? Nie mów o tym nikomu, ale jak chcesz możemy teraz obejrzeć filmy, które dostałaś.
- Zgoda.
Tanadan podszedł do szafy dziewczyny i ze skrytki wysunął niewielki telewizor.
- Zanim zaczniemy mam dla ciebie prezent - powiedziała Ania. Zza pleców wyjęła małą ramkę, a w niej samodzielnie narysowany obrazek konia i jeźdźca. Twarz była idealnie odwzorowana i Tanadan z łatwością poznał, że to on jest na tym rysunku.
- Dziękuje.
_________________________________________________________________________________
Oki, loki. Wybaczcie, że w tym rozdziale jest tak dużo Lokiego, ale rozdziały są odwzorowaniem mojego nastroju, a że teraz cały czas myślę o Tomie/Lokim dlatego jest go tak dużo. Ogólnie jestem mega szczęśliwa, bo wchodzę sobie na studio marvela na wiki, a tu patrze Thor:dzień ostateczny(2015). Łał oby to była prawda, plissss:D 
 Od teraz rozdziały będą się pojawiać co tydzień, bo muszę się zmobilizować do pisania. Rozdziały z drugiego bloga będą raz może dwa razy w miesiącu. Mam nadzieję, że uda mi się do tego zastosować i notki będą regularnie. 
Jest na moim blogu jeszcze jakiś fan Lokiego?
Sprzęt, który dostał Loki jest dla dorosłego konia, Tandan przewiduje jak duży będzie Loki.
Tu macie jak sobie wyobrażam Lokiego bez siodła.
Pa!;)

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 14

Gość



Ania najechała na drążki w kłusie. 
- Dobrze już sobie radzisz, może przejdziemy na coś trudniejszego? - dziewczyna wiedziała do czego dążył jej nauczyciel - mam na myśli galop.
Amazonka wpatrywała się w nauczyciela. Nie czuła strachu, ponieważ już od dawna miała ochotę zagalopować. Ufała Gamzie i wiedziała, że ta nie pozwoli jej spaść.
- Możemy spróbować - odparła jednak z obojętną miną.
- Dobra, musisz zakłusować potem pochylić się lekko w siodle przesunąć nogę do tyłu i nacisnąć bok Gamzy. 
 Ania zastosowała się do poleceń, ale to chyba bardziej zasługa klaczy, która domyśliła się o co chodzi dziewczynie i zagalopowała. Robiły duże kółka wokół placu, aż  w końcu Tanadan nie zażądał przerwy.
- Nieźle sobie radziłaś, ale następnym razem spróbuj sama przyspieszyć tempo, zgoda?
- Zgoda
- Na dzisiaj już masz wolne nie będzie więcej jazd, ale za to wyczyść całą stajnie, a konie wypuść na łąkę. 
 Dziewczyna poczłapała do stajni, wzięła w ręce kantary założyła je koniom i wyszła z nimi na dwór.  Sama wzięła  się za sprzątanie. W sumie to lubiła to robić. Miała czas, by chwilę pomyśleć nad wszystkim. Właściwie nad jednym pytaniem. które zagłuszało wszystkie inne. Od tamtej uciętej rozmowy Tellan więcej do niej nie przyszedł, a minął już tydzień. Tak rozmyślając nie zauważyła, że boksy aż lśniły. Zdała sobie też sprawę, że wcale nie czuła się zmęczona i miała ochotę jeszcze pojeździć. Pobiegła do swojego pokoju, przez który wkroczyła do kuchni. Tanadan robił właśnie naleśniki i nie odwracając się powiedział:
- Zanim pojedziesz w teren może byś coś zjadła?
- Skąd wiesz, że chcę jechać w teren?
- A nie chcesz?
- Chce.
- No to widzisz.
 Ania usiadła załamana na krzesło. Dużo wyjaśniła jej ta bezsensowna wymiana zdań.
- To mogę, czy nie i proszę o konkretną odpowiedź.
- Możesz.
 Po obiado - kolacji popędziła do Gamzy. Osiodłała ją i wskoczyła na jej grzbiet. Po chwili jechała już leśnymi ścieżkami. Nie chciała jechać na polanę, na który zaprowadził ją Tellan więc pojechała w przeciwną stronę. Nie znała tych lasów i nie wiedziała, że mogą kryć się w nich szpiedzy. 
 Jechała tak przez pewien czas wchłaniając w płuca piękne zapachy. Nagle Gamza zastrzygła uszami i rżnęła cicho do Ani najwyraźniej przeczuwając jakieś zagrożenie. 
- Spokojnie, nic nam nie będzie - powiedziała i usłyszała ciche parsknięcie z krzaków obok, których przejeżdżała. Ogarnął ją lęk, ale zachowała zimną krew. Zeskoczyła z kobyłki i podeszło do gęstwiny liści. Zobaczyła tam źrebaka rasy fryzyjskiej. Był piękny, ale jego bok był posklejany od krwi. Ania nie wiedziała jak się zachować. Postanowiła wziąć biedaka ze sobą, tylko jak? Wróciła do Gamzy i poklepała ją po szyi.
- Znalazłam rannego źrebaka, mogę przewieść go na twoim grzbiecie?
Kobyłka pokiwała głową. Amazonka podeszła do fryza i delikatnie wzięła go na ręce. Źrebak był tak wyczerpany, że nie stawiał żadnego oporu. Dziewczyna położyła go na siodle i kazała ruszyć Gamzie powoli, a sama szła obok konia.
 Podróż powrotna była bardzo karkołomna. Źrebak co chwila zsuwał się z siodła. Nareszcie udało jej się dotrzeć do domu. Powoli zaczęła układać źrebaczka na ziemi. Gdy już to zrobiła pobiegła do Tanadana i poinformowała go o wszystkim. Ten, gdy to usłyszał rzucił czyszczone przez siebie ogłowie. Kazał zostać dziewczynie w domu, by tylko by przeszkadzała.
 Ania chodziła w tą i z powrotem po pokoju. Po jakiś dwóch godzinach wrócił Tanadan.
- Ogiera udało się uratować. Miał ranę po strzałach z łuku. Najprawdopodobniej pochodzi z mrocznego królestwa. Musiał się urodzić w dzień kiedy nie urodziło się żadne dziecko i został zastrzelony. Dzielny jest skoro zaszedł tak daleko. Ale interesuje mnie jedno, znalazłaś go bez strzały w boku, a rana nie była głęboka. Ktoś musiał pomóc mu tuż po wypadku.
- To czemu go nie zabrał i nie próbował zrobić coś z krwią?
- Nie wiem tego, ale wiem co innego - spojrzał na dziewczynę - od teraz do ciebie należy obowiązek zajmowanie się tym maluchem.
Super - pomyślała dziewczyna - mam źrebaka.

_________________________________________________________________________________
Może potem coś dopiszę bo teraz mi się nie chce.