Gamza
Nowa
Dom Tanadana był schludnie urządzony. Drzwiami od strony drogi wchodziło się do wąskiego korytarza. Prowadził on do salono - jadalni. Był tam niewielki stolik, kilka obrazów, dywan i kominek. I jeszcze jedne drzwi tym razem wychodzące na ogród.
Tanadan otworzył je i pokazał Ani gdzie chowa klucze na noc. Konie gdy tylko zauważyły swoich właścicieli od razu do nich przybiegły. Ania miała wrażenie, że klacz wygląda na bardzo szczęśliwą, a Gamza dla potwierdzenia tej tezy bryknęła parę razy.
Pożegnali się z końmi i udali się na korytarz. Były tam łącznie cztery drzwi. Dwa po prawej i dwa po lewej. Jedne prowadziły do ubogiej kuchni. W jej wyposażenie wchodziła starodawna kuchenka i lodówka. Drugi pokój obok był najzwyklejszą łazienką.
- Tu udało nam się przemycić trochę elektryczności. Wyobrażasz sobie co by było, gdybyśmy po każdej jeździe wracali brudni, a w domu czekałoby tylko wiadro zimnej wody?
Wyszli z łazienki i przeszli do pokoju na przeciwko kuchni i znaleźli się w sypialni. Było tam jedno łóżko, stolik nocny, szafa, wieszaki na strój jeździecki, podest na buty do jazdy, dywanik oraz półka z książkami. Najdziwniejsza była kwadratowa dziura w ścianie z zielonym obramowaniem. Ania podeszła tam i zobaczyła, że wychodzi ona do boksu Gamzy. Klacz w nocy mogła stać z łbem w pokoju Ani, Jeżeli dziewczyna chciała mogła otworzyć drzwiczki i wpuścić ją do siebie. \
- Podoba ci się? - spytał Tanadan. Ania kiwnęła głową - Mój pokój to ten obok. Rozgość się tutaj i przebierz się w strój.
Chłopak wyszedł z pokoju. Ania zdjęła z pleców torbę. Właściwie to nie miała dużo do wypakowania. Położyła plecak na ziemi i przebrała się. ''Muszę tu zamontować lustro".
Wyszła z pokoju i zapukała do drzwi Tanadana.
- Już gotowa? Dobrze to mam dla ciebie pierwsze zadanie - rzekł Tanadan w napięciu - idź do sklepu. Tu masz listę.
- Tyle? Myślałam, że dasz mi do zrobienia coś ważnego?
- To jest ważne. Jestem głodny.
Ania niechętnie wzięła listę z rąk mężczyzny. Na jednej stronie była lista zakupów, a na drugiej krótki opis gdzie znajduję się sklep. Dziewczyna zastosowała się do wskazówek i już po chwili szła ścieżką w wyznaczonym kierunku. Wszyscy których mijała byli na koniach, gdzieniegdzie można było zauważyć pieszych przechodniów. Jak na razie Ania nigdzie nie widziała jej rówieśników. W końcu doszła do sklepu. Pierwsza na liście była papryka, kurczak, woda mineralna gazowana i niegazowana, pomidory, grzyby, ser, szynka. Ania zapakowała do koszyka wszystko co było potrzebne. Biegła z tym do kasy i przez przypadek wpadła na jakiegoś chłopaka.
- Uważaj jak idziesz - Powiedział z wyrzutem. Spojrzał na Anię i chyba dopiero wtedy zauważył, że jest ona dziewczyną - o przepraszam...
- Nic nie szkodzi, to ja powinnam przeprosić.
- Nie ma o czym mówić. W końcu to twoja papryka turla się po ziemi. - i zanim Ania zdążyła cokolwiek zrobić chłopak już wrzucał produkty do koszyka.
- Dzięki. Jesteś tu nowy?
- Tak, wczoraj przyjechałem. A ty?
- Ja dzisiaj.
- To może cie trochę oprowadzę? Trochę już się rozeznałem z okolicą.
- OK, tylko najpierw muszę zanieść to nauczycielowi.
- Ja też. To może spotkamy się tu za dziesięć minut. A bym zapomniał przyjedź z koniem.
- Jasne - i pobiegła do domu. "Super, teraz mu się ośmieszę, że nie umiem jeździć"
Otworzyła drzwi i krzyknęła, że już jestem.
- Tanadan mogę iść?
- A gdzie?
- No, w sklepie spotkałam jakiegoś gościa. Mówi, że może mnie oprowadzić.
- Idź, nie musisz pytać kiedy gdzieś wychodzisz.
Ania szczęśliwa pobiegła do Gamzy. Wyczyściła ją i osiodłała. Skierowała ją na drogę do sklepu. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że zabłądziła."Ja i mój i mój instynkt w terenie". Błądziła tak długo, aż w końcu zauważyła, że z przeciwka kłusuje do niej zadyszany chłopak.
- Myślałem, że zapomniałaś.
- Nie, zabłądziłam.
Chłopak zaczął się śmiać
- To widzę, że przyda ci się przewodnik. Tak w ogóle jestem Enil.
- Ania. Dostałeś takie imię na Ziemi?
- Nie zmieniłem, tutaj. Zresztą twój mistrz pewnie ci powie.
- A twój koń?
- Co mój koń?
- No jak ma na imię?
- Mówiłem, że jestem Enil. - grymas rysował się na twarzy dziewczyny - hah żarcik, to jest Argon.
Ania przypatrywała się ogierowi. Był ślicznym koniem kasztanosrokatym.
- Jaka rasa?
- Arab. Twój to zgaduję konik polski?
- Dokładnie. Masz ślicznego konia.
- A dzięki, dzięki.
- To gdzie jedziemy?
- Myślę, że najpierw pokaże ci place do jazdy. Mnie tam rzadko będziesz widywać bo mój mistrz ma własny plac.
- Mój też.
- Jak ma na imię?
- Tanadan
Chłopak szeroko otworzył oczy ze zdumienia.
- Jestem tu krótko, ale na tyle by wiedzieć, że jest on najlepszym z nauczycieli. Zazdroszczę. No, ale nic jedziemy. Chcesz gumę? Udało mi się przemycić plecak pełny gumy i czekoladek. Nie pytaj jak.
Podał dziewczynie gumę i ta zaczęła ją przeżuwać. Jechali tak przez pewien czas, gdy nagle Enil zaczął drzeć się na cały głos.
- Co ci jest?
- Nic po prostu zauważyłem na placu swojego kolegę.
- Ty to jesteś towarzyski. Dwa dni i już tyle przyjaciół masz?
- No. Uważaj!
Powiedział to o pół sekundy za późno. Siedząc bokiem i rozmawiając z chłopakiem, Ania nie zauważyła gałęzi wiszącej w powietrzu. Pech chciał, że jej głowa stała się celem owej gałęzi. Zahaczyła o nią i upadła na ziemię, prosto w błoto. Powietrze przeciął śmiech Enila. Do tego doszedł i śmiech Ani.
- Wiedziałeś, że ta gałąź tam jest?
- Szczerze, tak. - I znów ryknęli śmiechem na całą ulicę. Wszyscy przechodni gapili się na nich jakby nastolatkowie uciekli z zakładu psychiatrycznego. "Grunt to dobre pierwsze wrażenie". Ania chciała z powrotem wsiąść na Gamzę, ale napad śmiechu, którego znowu dostała sprawił, że źle włożyła nogę w strzemię i zsunęła się na podłogę. Chłopak zaczął się śmiać, a Gamza i Argon rżały jeden przez drugiego.
- Tak was to bawi? A masz - i w tym momencie poluźniła popręg u siodła chłopaka. Zwalił się na ziemię i po chwili obaj tarzali się w błocie. Ludzie przechodzili obok nich i mówili coś w stylu dobrze, że ja nie mam dzieci. Po jakiś dziesięciu minutach nastolatkowie uspokoiły się i wsiadły na swoje wierzchowce. One też zresztą nie marnowały czasu. Udzielił im się nastrój przyjaciół. Zaczęły brykać i skubać się nawzajem. Raz jeden przechodzień powiedział, że ten arab jest bardzo ładny. Argon jak to usłyszał stanął dęba i zarżał radośnie na co Gamza ugryzła go w szyję sprowadzając do poziomu. Ale zabawa już się skończyła i był czas na zwiedzanie. Udało im się w końcu dojechać na ujeżdżalnię.
- Ten plac najbliżej nas to trawiasty plac do skoków - zaczął chłopak tonem nauczyciela co też wywołało burzę śmiechów. - ten za nim to piaskowy plac do skoków, a dalej kwarcowy i jeszcze parę innych dalej. Czyli zapamiętaj ten ciąg placów po prawej jest do skoków tylko ma różne podłoża, a po lewej place dla pingwinów na tej samej zasadzie. Tam po prawej są cztery lążowniki, a obok nich plac do woltyżerki. Na samym końcu jest tor do wyścigów, a tam w lesie jest tor crossowy, który ciągnie się wiele kilometrów na prawo. Natomiast ten las po lewej jest w sam raz do terenów. Jest tam wiele rzeczek i jeziorek. W sekrecie ci powiem, że znalazłem tam wielkie pole malin i truskawek oraz dziką plaże w sam raz do pławienia koni. Ale teraz chodźmy popatrzeć jak jeździ mój znajomy.
Okazało się, że znajomy właśnie kończył.
- I nie zobaczysz jak Tellan jeździ. Jest naprawdę świetny - Powiedział do Ani Enil - Tellan! Witaj, to jest Ania dzisiaj przyjechała. Ania to jest Tellan.
Dziewczyna podała chłopakowi rękę.
- Ty też zmieniłeś imię?
- Co? Nie, takie dostałem.
- No Ziemi dostaje się takie imiona?
- Na Ziemi nie, ale tu tak. - odarł chłopak nie bardzo wiedząc o co chodzi.
Ania powoli zaczęła rozumieć.
- Urodziłeś się tu?
- Tak, a to mój koń Talia. Rozumiem, że jeszcze nie wiele wiesz o naszej krainie. Otóż jeżeli ktoś się tu urodzi i tego samego dnia urodzi się jakiś koń wiadome jest, że na pewno zostali przez siebie wybrani. Talia wybrała mnie, a ja ją.
- A jeżeli żaden koń się nie urodzi tego dnia?
- Wtedy ta osoba nigdy już nie złączy się z żadnym koniem. - Chłopak przyjrzał się dziewczynie"Bystra i...ładna"
- Myślałam, że nie ma tu ludzi bez koni?
- Są, jasne że są. Albo z powodu, który przed chwilą ci przedstawiłem, albo jeżeli czyjś koń umrze może wtedy taka osoba tu żyć i bez przeszkód dostawać się tu i wracać.
- Aha - Ania przypatrywała się nowemu koledze - ile ty w takim razie masz lat?
- Myślisz, że jeżeli się tu urodziłem to teraz mam jakieś dwadzieścia lat? Według waszej rachuby czasu mam czternaście lat.
- Ja mam trzynaście, a ty Enil?
- Też trzynaście.
- Dużo jest tu Kandydatów? - Ania przez długi czas zadawała sobie to pytanie
- Niestety nie, w stolicy jest nas ok. dziesięciu. Ale oprócz nas i paru innych osób, lepiej nie zadawaj się z Idealnymi. To grupa naprawdę wrednych nastolatków, które uważają się za najlepsze osoby w jeździe konnej. A uwierz mi - wcale tak nie jest. Ile jeździsz?
- Właściwie to nawet jeszcze nie galopowałam. - rumieńce wyskoczyły na twarz dziewczyny."Ale porażka on sam prowadzi sobie treningi, a ja nawet nie galopowałam"
Chłopak widząc to powiedział:
- Spokojnie, nie przejmuj się tak - pochylił się nad Anią tak by tylko ona go słyszała - powiem ci w tajemnicy, że najlepiej przyjechać do tej krainy z miernymi umiejętnościami, bo wtedy najwięcej się nauczysz. - Spojrzał na Enila. Ania miała wrażenie, że przez chwilę biło z nich wrogie spojrzenie. - i nie mów mi, że nie umiesz galopować. Obserwowałem cie jak jedziesz z Tanadanem. Miałaś wtedy fantastyczny dosiad w galopie i bardzo zgrałaś się z Gamzą. Tworzycie świetną parę.
- Dobra koniec tych tajemnic - rzekł Enil chcąc zachować naturalny ton - teraz pokaże ci gdzie jest sklep z akcesoriami dla koni.
Całą trójką z Enilem na przodzie pojechaliśmy do owego sklepu. Zsiedli z koni przed nim. Wierzchowce jednak nie zamierzały zostawić swoich właścicieli. Więc całą szóstką weszli do sklepu. Ania pierwszy raz widziała sklep z tyloma akcesoriami. Cała jedna ściana poświęcona była siodłom o różnych kolorach i profilach. Na środku sklepu stały wieszaki z czaprakami, pasami do lonżowania, ochraniaczami, nausznikami, miśkami, żelami, ogłowiami, derkami, wytokami, gumami, lonżami, sprzętami doczyszczenia, pudełeczkami z gumkami do włosów, hacelami, różne środki higieniczne dla koni, strzemionami, siatkami na komary, kaloszkami, kantarami, uwiązami,yhyhyhy(zadyszka). Wszystko było w różnych kolorach, nawet hacele można było kupić zielone bądź czerwone. Ania nie mogła uwierzyć w ogrom tego sklepu. Dalej chłopcy zawieźli ją do sklepu ze sprzętem dla jeźdźca, który był nie mniejszy od poprzedniego. Tu już wam chyba wymieniać nie będę co się tu znajdowało. Nastolatkowie wyszli ze sklepu. Okazało się, że jest już wieczór lecz dobrze oświetlone miasto nie sprawiało wrażenia późnej pory. Potem Tellan pokazał jej jeszcze gdzie znajduje się szpital, apteka i bary. Ania pożegnała się z chłopcami i udała się w drogę do domu. Nagle zza jednego zakrętu wyjechał Tellan.
- Co tu robisz? - spytała zdziwiona dziewczyna
- Odprowadzam cie, nie widać? Nie mogłem od razu tego zaproponować, bo Enil by też chciał jechać.
- Ty go lubisz czy nie?
- Lubię, ale jest to niezły gaduła i czasami zadaję się z Idealnymi. Ale tak to jest w porządku.
- No już dojechaliśmy. To do jutra! - Pożegnał się chłopak
- Hey
Ania wjechała na podwórze. Rozsiodłała Gamzę i udała się do kuchni. Tanadan właśnie doprawiał jakieś potrawy.
- Coś długo robisz ten obiad - zauważyła Ania
- Dziwisz się? Ci też by tyle zajął gdyby ktoś dał ci poobijane warzywa.
- Yyyy, przepraszam - dziewczyna przypomniała sobie sytuację w sklepie. - A co jemy?
- Leczo.
- Mmmm, pycha. - zasiadła do stołu i zaczęła jeść.
_________________________________________________________________________________
Bądźcie ze mnie dumni taka długa notka. A postaram się robić jeszcze dłuższe. Przypomnę, że strony u góry już ruszyły i są na bieżąco uzupełniane. Zamieszczam tam informacje, których możecie nie znaleźć w książce. Spostrzegawczy(?) zauważyli, że nie zamieściłam opisu Enila i Tellana. Właśnie nad nim pracuję i bardzo możliwe, że kiedy czytacie tą notkę jest już na stronie, a jeżeli nie to warto poczekać chwilę.
Jak na razie nie było wzmianki o żadnej dziewczynie. Sami chłopcy. No właśnie kogo jak na razie bardziej polubiliście. Enila, czy Tellana. Zakładka Konie także zostanie dzisiaj stworzona i uzupełniona.
Koniowata gdzie jesteś...^^? Nie ma cie na moim blogu od dłuższego czasu. Specjalnie na twoje życzenie książka będzie zawierała nie tylko wątki fantastyczne, ale także będzie trochę o życiu i mam nadzieję, że się wam podoba ten pomysł.
Ten rozdział pisało mi się bardzo fajnie. Weno dzięki ci! Jest luźny no i nowi bohaterowie!
Pa!
Notka świetna :) Bardzo podoba mi się połączenie świata średniowiecznego ze współczesnym :D To takie... nietypowe ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next (:
To jest naprawdę świetny blog :) Przez to co napisałaś sama chciałabym znaleźć się w tej krainie :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział.
Ja też czekam ;)I zapraszam do mnie jusz-love.blogspot.com Ostatnio wstawiłam zdjęcia moich zwierzaków i kilka filmików. http://jusza-love.blogspot.com/p/zwierzaki.html
OdpowiedzUsuń