niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 14

Gość



Ania najechała na drążki w kłusie. 
- Dobrze już sobie radzisz, może przejdziemy na coś trudniejszego? - dziewczyna wiedziała do czego dążył jej nauczyciel - mam na myśli galop.
Amazonka wpatrywała się w nauczyciela. Nie czuła strachu, ponieważ już od dawna miała ochotę zagalopować. Ufała Gamzie i wiedziała, że ta nie pozwoli jej spaść.
- Możemy spróbować - odparła jednak z obojętną miną.
- Dobra, musisz zakłusować potem pochylić się lekko w siodle przesunąć nogę do tyłu i nacisnąć bok Gamzy. 
 Ania zastosowała się do poleceń, ale to chyba bardziej zasługa klaczy, która domyśliła się o co chodzi dziewczynie i zagalopowała. Robiły duże kółka wokół placu, aż  w końcu Tanadan nie zażądał przerwy.
- Nieźle sobie radziłaś, ale następnym razem spróbuj sama przyspieszyć tempo, zgoda?
- Zgoda
- Na dzisiaj już masz wolne nie będzie więcej jazd, ale za to wyczyść całą stajnie, a konie wypuść na łąkę. 
 Dziewczyna poczłapała do stajni, wzięła w ręce kantary założyła je koniom i wyszła z nimi na dwór.  Sama wzięła  się za sprzątanie. W sumie to lubiła to robić. Miała czas, by chwilę pomyśleć nad wszystkim. Właściwie nad jednym pytaniem. które zagłuszało wszystkie inne. Od tamtej uciętej rozmowy Tellan więcej do niej nie przyszedł, a minął już tydzień. Tak rozmyślając nie zauważyła, że boksy aż lśniły. Zdała sobie też sprawę, że wcale nie czuła się zmęczona i miała ochotę jeszcze pojeździć. Pobiegła do swojego pokoju, przez który wkroczyła do kuchni. Tanadan robił właśnie naleśniki i nie odwracając się powiedział:
- Zanim pojedziesz w teren może byś coś zjadła?
- Skąd wiesz, że chcę jechać w teren?
- A nie chcesz?
- Chce.
- No to widzisz.
 Ania usiadła załamana na krzesło. Dużo wyjaśniła jej ta bezsensowna wymiana zdań.
- To mogę, czy nie i proszę o konkretną odpowiedź.
- Możesz.
 Po obiado - kolacji popędziła do Gamzy. Osiodłała ją i wskoczyła na jej grzbiet. Po chwili jechała już leśnymi ścieżkami. Nie chciała jechać na polanę, na który zaprowadził ją Tellan więc pojechała w przeciwną stronę. Nie znała tych lasów i nie wiedziała, że mogą kryć się w nich szpiedzy. 
 Jechała tak przez pewien czas wchłaniając w płuca piękne zapachy. Nagle Gamza zastrzygła uszami i rżnęła cicho do Ani najwyraźniej przeczuwając jakieś zagrożenie. 
- Spokojnie, nic nam nie będzie - powiedziała i usłyszała ciche parsknięcie z krzaków obok, których przejeżdżała. Ogarnął ją lęk, ale zachowała zimną krew. Zeskoczyła z kobyłki i podeszło do gęstwiny liści. Zobaczyła tam źrebaka rasy fryzyjskiej. Był piękny, ale jego bok był posklejany od krwi. Ania nie wiedziała jak się zachować. Postanowiła wziąć biedaka ze sobą, tylko jak? Wróciła do Gamzy i poklepała ją po szyi.
- Znalazłam rannego źrebaka, mogę przewieść go na twoim grzbiecie?
Kobyłka pokiwała głową. Amazonka podeszła do fryza i delikatnie wzięła go na ręce. Źrebak był tak wyczerpany, że nie stawiał żadnego oporu. Dziewczyna położyła go na siodle i kazała ruszyć Gamzie powoli, a sama szła obok konia.
 Podróż powrotna była bardzo karkołomna. Źrebak co chwila zsuwał się z siodła. Nareszcie udało jej się dotrzeć do domu. Powoli zaczęła układać źrebaczka na ziemi. Gdy już to zrobiła pobiegła do Tanadana i poinformowała go o wszystkim. Ten, gdy to usłyszał rzucił czyszczone przez siebie ogłowie. Kazał zostać dziewczynie w domu, by tylko by przeszkadzała.
 Ania chodziła w tą i z powrotem po pokoju. Po jakiś dwóch godzinach wrócił Tanadan.
- Ogiera udało się uratować. Miał ranę po strzałach z łuku. Najprawdopodobniej pochodzi z mrocznego królestwa. Musiał się urodzić w dzień kiedy nie urodziło się żadne dziecko i został zastrzelony. Dzielny jest skoro zaszedł tak daleko. Ale interesuje mnie jedno, znalazłaś go bez strzały w boku, a rana nie była głęboka. Ktoś musiał pomóc mu tuż po wypadku.
- To czemu go nie zabrał i nie próbował zrobić coś z krwią?
- Nie wiem tego, ale wiem co innego - spojrzał na dziewczynę - od teraz do ciebie należy obowiązek zajmowanie się tym maluchem.
Super - pomyślała dziewczyna - mam źrebaka.

_________________________________________________________________________________
Może potem coś dopiszę bo teraz mi się nie chce.

7 komentarzy:

  1. Super rozdział. Nie mogę się doczekać co będzie dalej, a w szczególności ze źrebakiem. Z niecierpliwością czekam a kolejny.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Czekam na kolejna notkę. Ciekawe, co będzie z tym źrebaczkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ŹREEEEEEBOL :) A na dodatek jest to fryz *.*
    Teraz będę czekała zniecierpliwiona aż pojawi się następny rodział, bo chce wiedzieć co się stanie ze źrebolem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby rozdział fajny. Gama "rżnęła" drewno?
    Bardzo razi mnie jednak to, że Ania musiała być Pudzianem skoro uniosła źrebaka, który pieskiem nie jest waży trochę więcej niż szczeniaczek, bo ze 60 - 80 kg i praktycznie nie da się go przewieźć na innym koniu ze względu na jego anatomie

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, ze zrebaki wazą duzo, ale ten zrebak byl dopiero po urodzeniu(pare dni cos kolo tego)i stracil duzo krwi, wiec byl lzejszy niz przecietny zrebak. A co do tego przewozenia na Gamzie to dlugo sie nad tym zadtanawialam i stwierdzilam, ze niech juz tak zostanie by nie wprowadzac niepotrzebnych scen, ale dzieki, ze to zauwazylas i w przyszlosci postaram sie juz omijac takich bledow;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam wagę przeciętnego źrebięcia tuż po urodzeniu ;)

      Usuń
  6. Wreszcie nowa notka :D Bardzo mi się podoba i moim zdaniem da się podnieść źrebaka. Widuję czasem takie zdjęcia na fb. Tylko to zazwyczaj kuce, a nie konie zimnokrwiste... ;) Ciekawa jestem, co będzie dalej, proszę, pisz trochę częściej ;P

    OdpowiedzUsuń