niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 22

 Na rynku



Ania przez pewien czas stała nieruchomo wpatrując się w ślady pozostawione na sianie przez konia. Zanim wyjechała do tej krainy zdążyła obejrzeć parę odcinków Sherlocka i przeczytać trochę książek kryminalnych więc znała się trochę na tego typu sprawach. Zauważyła, że uprowadzać konia musiały przynajmniej dwie osoby. Jedna z nich chciała wyjść z koniem na zewnątrz, ale koń się zapierał no co wskazywały podłużne ślady w sianie. Do akcji wskoczyła druga osoba, która zaczęła poganiać konia. Ania wyszła na zewnątrz boksu. Nie było tu już żadnych śladów świadczących o tym, że koń tędy przechodził. „Gdyby był tu Sherlock od razu zaprowadził by mnie do porywaczy”-pomyślała dziewczyna – „Skoro go tu nie ma sama spróbuj być detektywem doradczym”.
 Stanęła jeszcze raz w boksie. „Lokiego wyprowadzają tędy. Myśl co zrobili nie tak, coś co mogli przeoczyć, musieli w końcu zrobić jakiś błąd?”. Nagle w głowie Ani pojawiła się pewna myśl. „Bez czego Loki nigdy się nie ruszał?”. Podeszła szybko do stojaka obok jego boksu i zobaczyła, że brakuje na nim jednego ochraniacza, który koń prawdopodobnie zdążył szybko pochwycić i samemu sobie założyć. Złodzieje w późniejszej drodze zdali sobie sprawę, że ogier ma założony ochraniacz i że muszą go szybko wyrzucić.
 Pobiegła szybko do siodlarni i wzięła z niej siodło i ogłowie Gamzy. Założyła na nią sprzęt i ruszyła drogą do miasta. Rozglądała się na wszystkie strony, ale nigdzie nie zauważyła złotego ochraniacza. W końcu droga dotarła na rynek i dziewczyna zsiadła z Gamzy, ale za nic w świecie nie chciała jej gdzieś zostawić przywiązanej jak robili inni. Zbyt się bała po tym co się stało Lokiemu. Podbiegła do najbliżej stojącego stanowiska.
- Widziała pani może przechodzących tędy jeźdźców z koniem, który miał może złoty ochraniacz na jednej nodze?
- Niestety nie – kobieta spojrzała na nią ze współczuciem. Miała już siwe włosy, ale nie wyglądała na starą.  Miała zaspane oczy i dużo zmarszczek. Wyglądało na to, że już od dawna się nie uśmiechała. – Ukradziono twojego konia?
- Tak – Ania powoli zapadała w rozpacz – ukradziono go dzisiaj rano.
- Nie masz już co go szukać – nie była to chamska uwaga tylko bardziej smutne stwierdzenie faktów.
- Jak to?
- Myślisz, że czemu tu stoje? – Ania zdała sobie sprawę, że pracę na rynku obierają jedynie ludzie, których konie zginęły, albo coś innego się z nimi stało. – mojego konia skradziono dwa lata ziemskie temu. Zwyczajnie zniknął ze swojego boksu. Mówi się, że  w Krainie Cienia grupują się duże odziały. Zabrali mojego konia bo był im potrzebny. 
Ma na imię Ben. Jest ślicznym ogierem mustangiem maści kasztanowej. Na pyszczku ma gwiazdkę, a na brzuchu podłużny biały pas. Kochany jest z niego koń.
- Czemu mówi pani o nim w czasie teraźniejszym?
- Bo przecież on dalej żyje. Wyczułabym jego śmierć. – Ania zrozumiała, że Loki jeszcze żyje.
- Dziękuje za pomoc.

***

 Ania wróciła kłusem do domu. Jednak nie skręciła do boksu tylko kazała klaczy jechać w stronę lasu. W połowie drogi zauważyła w trawie ochraniacz Lokiego. „Czyli to prawda”. Ania zsiadła z klaczy, wzięła ochraniacz i skuliła się w trawie. Poczuła pyszczek Gamzy starającej się pocieszyć przyjaciółkę. „Będzie dobrze” – Ania usłyszała głos w głowie. Zerwała się na równe nogi. „Kto to powiedział?” Spojrzała na klacz.
- Nie mów mi, że to ty. A to ty?
Cisza. Ania uznała, że po prostu się przesłyszała i sama w myślach starała się siebie pocieszyć. Siedziała tak z Gamzą w trawie dwie godziny mając nadzieje, że zaraz zobaczy Lokiego wybiegającego z lasu, ale nic takiego się nie stało. Powoli wsiadła na klacz i wróciła do domu. 
 Tanadan siedział w swoim pokoju. Najwyraźniej myślał, że Ania z Gamzą i Lokim udała się na wycieczkę. Gdy jednak opowiedziała mu wszystko co się stało spojrzał na nią pocieszającym wzrokiem.
- Nie wiem co teraz ci powiedzieć. Może lepiej nic nie powiem. – i odszedł. Wiedział, że pocieszenia wcale tak dobrze nie działają. Co najwyżej pogarszają tylko sprawę. Ania sama musi poradzić sobie z tą stratą.

 Dziewczyna nie zamierzała siedzieć bezczynnie. Wiedziała, że jest tylko jedna osoba, która jest w stanie powiedzieć jej cokolwiek o tym co stało się z jej koniem i potrzebowała teraz jego pomocy. 

5 komentarzy:

  1. Genialne :* Sherlock fajny pomysł :D Jestem ciekawe kto porwał Lokiego. Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze no, żeby się tylko znalazł. Ciekawe kto go zabrał. Mam nadzieję, że Ania go znajdzie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znajdzie go na pewno :D Rozdział genialny. Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział, czekam na to, co się stanie!

    OdpowiedzUsuń