poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 7

Przeznaczenie



 Ania leżała na łóżku. Myśli kłębiły jej się w głowie. "To nie może być prawda. Inna kraina? Ja mam być niby Kandydatem?! Chciałabym pojechać do tamtej krainy, ale chciałabym zostać też tutaj. Chociaż w sumie ja dalej tu będę. Nie wiem co robić." Położyła głowę wygodniej po czym zasnęła

***


Obudziła się na podłodze. Była przykryta kocem, lecz niestety poduszka została na łóżku i cała głowa bolała ją od twardej podłogi. "No tak musiałam spaść". Powoli wstała i poczłapała do kuchni. Na stole leżała kartka najwyraźniej zostawiona dla niej.

Pojechaliśmy na zakupy. Nie chciałem  cie budzić.
Wrócimy o 19.00. 
Obiad w piekarniku. 
Maciek.

 Dziewczyna spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Było wpół do czwartej. Podeszła do piekarnika i zajrzała do środka. 
- Hmmm. Zapiekanka... - nałożyła sobie cały talerz i usiadła przy stole. Cały czas oglądała kartkę od instruktora. Nagle jedna myśl zaświtała jej w głowie. Szybko opróżniła resztę talerza i odłożyła do zlewu. Pobiegła do pokoju i wzięła swój plecak. W myślach zaczęła układać listę co powinna ze sobą wziąć. " Yyy, telefon, ładowarkę...ale czy tam jest elektryczność? Nawet jak nie ma to i tak warto mieć ze sobą komórkę. Ubrania na zmianę nie do jazdy. Pieniądze? Wezmę. Aparat. Cukier dla Gamzy. Mp4 i słuchawki. Laptopa i ładowarkę. Kosmetyczkę, buty na zmianę... no i to chyba tyle. Mimo tego wrzuciła do torby jeszcze parę drobiazgów. Potem przebrała się w strój do jazdy, a rękawice i bacik wzięła do ręki, zarzuciła plecak na grzbiet i zeszła do stajni. 
 Gamza przywitała ją cichym rżeniem. 
- Tak kochana. Decyzja zapadła. - pogłaskała klacz po pysku i otworzyła drzwi od boksu. Kobyłka wybiegła z niego i ze szczęścia parę razy bryknęła. Potem kłusem podbiegła do stojącej w stajni Ani. Trąciła pyskiem szczotki wiszące przy wejściu. Amazonka podeszła do nich wzięła wszystkie potrzebne przyrządy do czyszczenia i wyszła przed stajnię Była piękna pogoda. Gamza czekała już przed gotowa do czyszczenia. Dziewczyna od razu wzięła się do roboty.  Porządnie wyczyściła klacz i po chwili namysłu wrzuciła szczotki do plecaka. Jej klon powinien wrócić z nimi w plecaku. Po czym pobiegła do siodlarni. Zaczęła szukać jakiegoś mało używanego siodła, by jego straty nie było widać. Po długim przeszukiwaniu siodlarni znalazła bardzo zakurzone siodło wszechstronne. Nadawało się idealnie. Na półce znalazła trochę poobdzierany czaprak. Bylo widać, że od dawna nie widział końskiego grzbietu. Z ogłowiem było o wiele trudniej. Każdy koń miał przypisane jedno ogłowie. Ania poszła do drugiej zapomnianej siodlarni i znalazła jedno całkiem białe od kurzu ogłowie. Szybko wzięła się za jego czyszczenie. Po dziesięciominutowych trudach ogłowie wyglądało jak nowe. " Ale gdy zniknie Gamza Maciek nie będzie patrzył na to czy zniknęło jakieś siodło czy czaprak. Oczywiste jest, że bardziej będzie go interesować zniknięcie jednego z koni." 
 Wzięła wszystko pod rękę i poszła korytarzem na dwór. Gamza stała i skubała trawę. Ania osiodłała ją i założyła kask. W ostatniej chwili przypomniala sobie o czymś do jedzenia. Pobiegła schodami na górę i wrzuciła do plecaka dwa jabłka i parę śliwek. Plecak był nieduży i z trudem mieścił wszystko co wrzuciła do niego właścicielka. Pędem zbiegła po schodach prawie się wywracając. W kieszeni kurtki znalazła reklamówkę. Ponownie pobiegła do siodlarni gdzie stała taczka z owsem. Wiedziała, że Gamza dostaję trzy miarki dziennie. Nasypała do torebki sześć miarek oraz samą miarkę;). Wszystko wrzuciła do plecaka, który zrobił się bardzo ciężki. Gamza była już bardzo znudzona. Kiedy zobaczyła nadchodzącą dziewczynę zarżała. Ania przełożyła bacik do drugiej ręki. Miała bardzo duży problem z wsiadaniem z takim obciążeniem na plecach. Kiedy w końcu jej się udało klacz cicho stęknęła. 
 Ania jednak nie miała problemu z popędzeniem jej do stępa. Dopiero po chwili przycisnęła łydki do kłusa. Do miejsca spotkania było trochę drogi do pokonania. 

***

 Jechały wzdłuż rzeki. Z oddali dobiegł do Ani dźwięk rżenia. Gamza też to usłyszała, gdyż odpowiedziała tym samym. Nie zważając na ciężar przyspieszyła tempa, lecz do galopu nie przeszła. Już po chwili w polu widzenia dziewczyny pojawił się Tanadan i jego wierzchowiec. Kiedy tylko zobaczył Anię pomachał jej na powitanie. 
 - Cześć Ania! Gotowa? - spytał zsiadając przy tym z konia gestem pokazał amazonce, że ma zrobić to samo.
- Chyba tak.
- A co ty masz w tym plecaku? Długa droga przed nami. Nie możesz obciążać ani siebie,ani Gamzy. Dalej wyjmuj wszystkie swoje manatki. Co tu masz? Laptop? Telefon? My nie mamy tam elektryczności. Musisz to zostawić.
 Z przykrością stwierdzam, że Ania nie chciała zostawić swoich rzeczy. Niestety, ale w dzisiejszych czasach coraz więcej osób uzależnia się od kompa(ja jestem przykładem;P).
- A..ale tu, w lesie?
- Tak, tu z nimi się nic nie stanie. Możesz zostawić w plecaku owies, ubrania i buty, pieniądze, aparat, kosmetyki i jedzenie. A przyborów do czyszczenia nie musisz brać. Jest ich u nas bardzo dużo.
Ania z trudem odłożyła pozostałe rzeczy na ziemi i przykryła liśćmi. Plecak zrobił się nagle niewiarygodnie lekki. Spodobało się ta także i Gamzie. Tanadan wskoczył na swojego konia i pojechał przodem. Wkrótce jednak wyrównał się z Anią.
 - Zapomniałam się zapytać. Jak ma na imię twój koń? - spytała dziewczyna
- Cieszę się, że się spytałaś. Na imię mu Slestar. Ale możesz mu mówić Sli.
- Ładnie. - dalej jechali w ciszy. Po pół godziny przerwała ją Ania - Tak właściwie jak my się dostaniemy do tamtego świata?
- Zaraz się przekonasz. Musimy ruszyć galopem.
- Ale ja nie potrafię...
- Dasz radę. Galop!!! - krzyknął do Slestara, a zarazem do Gamzy.
 Oba konie ruszyły. Ania na początku bardzo się bała. Złapała się grzywy klaczy i wtuliła twarz w szyję konia. Po pewnym czasie jednak przestała się bać i powoli podniosła głowę. Gdy Tanadan to zobaczył krzyknął:
- Teraz niech całe twoje serce przepełni myśl o szczęściu Gamzy. Tylko tak dostaniesz się do tamtej krainy.
I jeszcze bardziej popędził ogiera. Ania przestała myśleć o czymkolwiek innym. Była tylko jedna myśl SZCZĘŚCIE GAMZY. Tanadan krzyczał coś do niej lecz ta nie usłyszała. W pewnej chwili zdała sobie sprawę, że ma zamknięte oczy. Poczuła nagle, że konie nie jadą już galopem, tylko stoją w miejscu.
- Możesz już otworzyć oczy - usłyszała szczęśliwy głos nowego instruktora. 
 Ania powoli uchyliła powieki. To co zobaczyła zaparło jej dech w piersiach. Nie da się tego opisać zwykłymi słowami. Były tam wspaniałe, słoneczne równiny. Dalej widać było małe wzniesienia i pagórki. Wszędzie było wiele drzew. Gdzieniegdzie stały głazy i kamienie ułożone w okręgi. Ania miała na to wszystko wspaniały widok. Znaleźli się oni bowiem na małej górce gdzie rosło ogromne drzewo.
- To co właśnie widzisz to Równiny Bredusa. Dalej, te wzniesienia to pasmo dziesięciu wielkich gór i parę pomniejszych. My jedziemy tam Równinami Bredusa, potem Wielkim Lasem Parady do Równin Edeny. Tam jest mój dom, stolica Krainy Jasności. Po drodze będziemy mijać parę innych miast i wsi. No to co? Jedziemy!
 Powoli zjechali ze wzniesienia kierując się ku ogromnym równiną
- A co to za kamienie?
- Odbyła się tu bardzo dawno temu wielka bitwa o ziemię równinne. Zanim jeszcze żył Goran, wiele wieków temu poległo tu wiele walecznych koni i jeźdźców. Te kamienie to symbole poległych. Istnieją jeszcze ludzie, którzy żyli w tamtych czasach i potrafią oni dokładnie powiedzieć który głaz należy do jakiego konia. Ania pokiwała głową w zamyśleniu. Tak upłynęło im parę godzin, aż w końcu zrobiło się ciemo i Tanadan zarządził postój. Jechali na zmianę stępem, kłusem, czasem galopem. Ania stwierdziła, że nie ma rzeczy piękniejszej niż swobodny galop przez pola.
- O tak. Kiedyś będziesz mogła sama tak galopować, wszystko zależy od zawodu który wybierzesz.
- Zawodu? 
- Tutaj istnieje wiele zawodów, dzięki którym możesz zarabiać(patrz. strona Zawody u góry)
- Aha, rozumiem.
 Rozsiodłali konie pozwalając paść im się na łące nieopodal. Sami natomiast rozpalili ognisko. Ania skubała swoje jabłko, a Tanadan wyjął z torby zamocowanej przy siodle(nie wspomniałam wam, że siodło Tanadana miało przymocowane dwie duże torby po bokach) trochę kanapek. Poczęstował dwoma Anię zaś sam zjadł jedną.
- Będziemy spać oboje, gdyż nie trzeba bać się wrogów w samym środku naszego królestwa. Położył głowę na ręce i zasnął. Ania zrobiła tak samo i po chwili oddychała już równo dryfując w marzeniach sennych.


***

 Obudziła się w nocy. Nie mogła spać. Wstała i poszła poszukać Gamzy. Znalazła ją pod jednym z drzew gdzie położyła się.
- Witaj, malutka. - Klacz spojrzała na nią i zarżała lekko z wyrzutem.
- Wiem, przepraszam, że cie obudziłam, ale nie mogłam spać. Kobyłka wskazała łbem miejsce obok siebie. Ania położyła się we wskazanym miejscu. Resztę nocy spędziła wtulona w grzywę konia.


*** Najdłuższy  rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Pisaliście, że chcecie długie rozdziały to macie. Obiecuję, że będą coraz dłuższe tylko muszę się do tego przyzwyczaić. Jestem właśnie w trakcie tworzenia strony Ludzie, oraz nowej zakładki. Ogólnie mam wielkiego doła, bo ZNOWU SZOŁA!!! Teraz poszłam do 1 gim i jestem sceptycznie nastawiona, gdyż chodzę do klasy z dziewczynami których nie lubię. Są to tzw. gwiazdki no i ja jestem w konflikcie z ich przywódczynią;).HHHAAAA jak to brzmi Przywódczyni. Tak czy siak w mojej klasie jest też dziewczyna, która jeździ konno, ale  nie lubi czyścić swojego konia. Czy wy to rozumiecie?!o.O?! Co wy sądzicie o takich osobach? Bo wedłuk mnie nie powinny się chwalić, że "Już skakały" i "Uwielbiam jazdę konną, mój ulubiony sport i kocham konie. Kupiłam sobię ostatnio..." itp. itp.
Ogólnie w tym miesiącu nie będę jeszcze jeździć, bo pierwszy miesiąc szkoły, ustalanie innych zajęć i tak dalej. Mimo to opowiadanie będzie się pojawiać. Może trochę mniej, gdyż w roku szkolnym nie mam laptopa, tylko w weekendy, ale coś się wymyśli. Więc będzie średnio jeden rozdział na tydzień/dwa tygodnie. OK, to chyba wszystko powiedziałam. Pa! 







4 komentarze:

  1. Jak włączałam komputer już myślałam żeby Cię zastrzelić za to, że nie dodałaś, a tu patrzę i jest :)
    Rozdział wyjątkowo mi się podobał i dlatego, że długi i dlatego, że coś się dzieje. Coś takiego jest w twoim stylu pisania, że od razu dostaję weny... szkoda tylko, że najpierw muszę przekleić z worda na bloga 17 rozdziałów, których omal nie straciłam... Koniowata by mnie chyba zastrzeliła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny i bardzo się ciesze, że jest dłuższy :) Napisałaś w rozdziale (przy zawodach w fabule), żeby patrzeć na stronę wyżej, jednak takowej nie ma.
    Co do osób, które nie lubię czyścić swoich koni:
    Według mnie nie mają zbyt wielkich szans na osiągnięcie czegoś w sporcie, żeby robić już coś trudniejszego, albo wyżej skakać trzeba mieć zaufanie konia. Nie zdobędzie się go poprzez wsiadanie, jazdę i rozsiodłanie.
    Przy czyszczeniu można przytulić konia i się z nim trochę pobawić. Nie lubię tego robić, biorąc pod uwagę, że mój koń zawsze jest cały szary (mimo, że ma karą maść), jednak lubię spędzać z nim czas nawet jeśli nie trenuję.
    To tyle na ten temat :)

    Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest;)Na razie tylko jeden zawód, ale będę dorabiać. Dzięki za pozytywne skomętowanie;)

      Usuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba i jest dość długi, przyjemnie się go czyta :)
    Współczuję Ci dziewczyn z klasy. Ja na szczęście do liceum poszłam z czystą kartą. No, z jednej strony trochę dziwnie być w obcym miejscu i nikogo nie znać, ale z drugiej tak jest lepiej, bo można zacząć wszystko od nowa. Szczególnie jeśli tak jak ja nie jest się zbyt lubianym... A co do osób, które nie czyszczą swoich koni- w większości są to lalunie, które mówią jakie to mają wspaniałe konie, czy jak dobrze jeżdżą, ale boją się pobrudzić. Od czerwca jeżdżę w stajni, w której dostaje się gotowego konia (w poprzedniej ja wszystko przy koniu robiłam) i tak mi tego brakowało, że sama wkręciłam się do 9omocy. Wyszczotkowałam i założyłam siodło :D

    OdpowiedzUsuń