Królowa
- Wstawaj, już nie daleko. - Tanadan lekko potrząsał jej ramieniem.
- Gdzie my właściwie jedziemy? - spytała bardzo wypoczęta dziewczynka. Spało jej się bardzo dobrze u boku Gamzy.
- Jedziemy do stolicy tej krainy. (tu jest nazwa, ale jeszcze nie wiem jaka. Jakieś propozycję?)
Tanadan i Ania zaczęli czyścić swoje konie. Gamzie najwyraźniej podobały się te zabiegi. Potem osiodłała klacz i wskoczyła na jej grzbiet. Tanadan zrobił to samo i jechali w ciszy. Ania jednak nie wytrzymała i zaczęła zadawać wiele pytań. Chłopakowi chyba się to podobało, gdyż z chęcią na nie odpowiadał.
- Tanadan, a jak to jest z kucami. Jeżeli wybrał mnie kucyk polski, a ja cały czas rosnę to gdy będę wyższa będę jeździć na małym koniu?
- Bardzo dobre pytanie. Otóż Gamza będzie rosnąć razem z tobą . Ty dużo już nie urośniesz, ale jednak twoja kobyłka dostosuje się do twojego wzrostu. Będzie trochę przypominała wyrośniętego kucyka, ale nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy. Gdy dojedziemy do stolicy pokaże ci parę koni, które były kiedyś kucami. Uwierz mi nawet tego nie poznasz.
I tak minęły im ostatnie trzy godziny. W oddali Ania ujrzała jakieś zabudowania znajdujące się u podnóża niewielkiego wzniesienia, na którym stał zamek. Dziewczyna wyczuła u Gamzy jakąś zmianę. Klacz była bardzo podniecona widokiem i zanim Ania zdążyła zareagować koń poderwał się do galopu. Amazonka usłyszała za sobą śmiech chłopaka. Odwróciła się i zobaczyła, że Slestar galopuję tuż za nią. Już po chwili dwa konie stały przy wielkiej bramie chroniącej dostępu do miasta. Stolica była wręcz ogromna, a mur okalający wszystkie zabudowania sięgał daleko w głąb lądu. Po nim chodzili strażnicy na koniach. Przy wejściu także stało dwóch jeźdźców. Przyjrzeli się nam uważnie po czym skinęli głową, że możemy przyjechać. Już po chwili jechali drogom pomiędzy domami. Ania była zachwycona widokiem, który ujrzała. Wszystkie domy miału dobudowane małe boksy i dosyć duże ogródki w sam raz by mogły się na nim paść dwa konie. Gdzieniegdzie domy miały własne place. Ania szeroko otworzyła oczy ze zdumienia. Tanadan kierował ich do zamku, który z tej perspektywy wydawał się ogromny. Na drodze do zamku stało wiele koni z osobami na grzbiecie.
- Do zamku może się dostać każdy kto tylko chce. Królowa jest bardzo miła i wyrozumiała i codziennie robi śniadania dla jednej z części miasta. Mamy parę dzielnic, łącznie jest ich 26. Teraz jest już po śniadaniu i czas na audiencje nauczycieli. - Tanadan wytłumaczył Ani powód tego przepychu.
Stali dość długo, aż w końcu ktoś wskazał na nich i już po chwili jechali korytarzami zamku. Dojechali do drzwi wykładanych aksamitem. Przejechali przez nie i znaleźli się w wielkiej sali, na której końcu stał tron, a na nich siedziała królowa. Tanadan i Ania podjechali do tronu i dopiero wtedy dziewczyna ujrzała, że obok tronu leży koń królowej.
Ania spojrzała na Tanadana i zobaczyła, że zsiadł z konia i razem ze Slestarem kłaniają się królowej. Dziewczyna szybko zsiadła z konia i ukłoniła się. Ku jej zdziwieniu Gamza zrobiła to samo.
Królowa przyglądała się amazonce.
- Ty jesteś Ania? Widzę w tobie duży potencjał - odezwała się królowa, potem powiedziała jakby do siebię - Nie dziwię się, że Tanadan chcę cie nauczać
- Dziękuję - Odpowiedziała dziewczyna
- A ty jesteś Gamza. Także duża moc w tobie czyha. Dobrze od dziś rozpoczyna się wasz pięcioletni trening u boku Tanadana. Do zobaczenia!
Koń królowej poderwał się na nogi i zarżał radośnie. Gamza mu odpowiedziała i Victorius podbiegł do niej.
Bystro spojrzał na Anie. "Duży potencjał".
***
- Domy z placem należą tylko do bogatszych osobowości. Jedną z nich jestem ja, a mój dom to ten przed nami po lewej.
Wjechali na podwórze. Zapomniałam dodać, zresztą jak zwykle, że domy były zrobione z drewna i nie było tam żadnej elektryki.
Tanadan skierował się do boksów z boku domu. Było ich trzy. Jeden najwyraźniej przygotowany dla Gamzy. Chłopak wprowadził Slestara do boksu po środku, a gestem ręki pokazał dziewczynie, że ma wprowadzić kobyłę boksu po prawej. Rozsiodłali konie i zanieśli siodła do małego pomieszczenia pełniącego rolę siodlarni. Kiedy Ania powiesiła siodło na wolnym wieszaku a na nim położyła ogłowie wróciła do Gamzy. Tanadan już tam stał.
- Może wypuścimy je na ogródek. Przyda im się po tak męczącej jeździe. - zaproponowała Ania
- Bardzo dobry pomysł. Zaczekaj chwilę - poszedł do siodlarni i po chili wrócił z kantarami. Dał jeden Ani.
- Czemu zakładamy im kantary? Przecież i tak by nie uciekły
- Trzymamy się starych zasad. Na przykład czemu jeździmy z ogłowiami?
Ania stwierdziła, że argumenty są dobre. Założyła kantar klaczy i poprowadziła ja na padok.
Ania czuła się najszczęśliwszą osobą na świecie patrząc jak jej koń biega radosny i skubie trawę. "Nareszcie tu jestem"
_________________________________________________________________________________
Kolejny rozdział już za mną. Grrr nie podoba mi się, ale może wy coś o nim powiecie? Przepraszam, że taki krótki, ale kolejny na 100% będzie bardzo długi.Ogólnie jestem teraz chora i nie byłam w szkole;) Koniowata ja czytam twojego bloga, a to, że nie komentuje to dlatego, że nie mogę za tobą nadążyć, ale kończę już trzeci tom i niedługo zobaczysz moją aktywność. Czy ty naprawdę kończysz na 5 tomie? Co ja będę potem czytać?
Dziękuję Sydney.F za pomysł. Na pewno go wykorzystam.(patrz. komentarz pod którymś z postów).
No i dzięki wam, że czytacie to COŚ. Już 900 wejść i 6 czytelników.
Ostatnio był u nas w Pile mini maraton. Biegłam w nim razem z moim psem. Bosz jaki miałam ubaw jak z nim biegłam, a wszyscy się na mnie gapili i krzyczeli "Dalej psiaku! Pies wygra", fajnie, że ja też tam byłam.
Zapraszam was do stron u góry. No nic idę dalej je robić.
Oczywiście bym zapomniała, ale jestem w trakcie tworzenia mapy miasta i całej krainy.
Może jeżeli będziecie chcieli mogę wstawić swoje zdjęcie i krótko się opisać.
No to tyle. Pa!