Znajomy
Obudziła się następnego dnia. Las był spowity był w mroku. Zauważyła, że Loki już nie śpi i czeka na sygnał od Ani do dalszej drogi.
- Ruszamy. - nakazała dziewczyna - ale najpierw coś zjemy.
Wyłożyła z toreb przy siodle dwie miarki owsa. Nie miała siana, które mogłaby dać koniom do zjedzenia. Dowiedziała się jednak, że po drodze znajdzie go trochę. Dla siebie wyjęła dwie kanapki z szynką. Gdy wszyscy skończyli jeść swój posiłek, Ania zapakowała juki, a na plecy przerzuciła kołczan. Łuk wolała trzymać w ręce. W ostatnim momencie Loki przypomniał dziewczynie o swoim sprzęcie, który powinna mu założyć.
Nareszcie wjechali już na drogę. Po paru chwilach Ania zauważyła tabliczkę do strzelania, która była umieszczona zbyt wysoko by Loki mógł ją dosięgnąć. Wyciągnęła strzałę i nałożyła ją na cięciwę. Wycelowała i trafiła w sam środek. Szczęśliwa podniosła ręce w geście triumfu, a Gamza zaczęła rżeć radośnie.
Dziewczyna spojrzała na mapę. Wyczytała z niej, że miejsce, gdzie znajdzie wskazówki do położenia poszukiwanych przedmiotów było tuż przed nimi. Ania nakazała zatrzymać się koniom i sama zaskoczyła z klaczy. Dla bezpieczeństwa szła z łukiem przygotowanym do strzału. Znajdowali się na małej polance otoczonej drzewami. Nie istniała żadna droga wychodząca z niej oprócz tej, którą przyjechali.
Szła dalej do przodu. Z tej odległości zobaczyła małą, ledwie wystającą z ziemi szkatułkę. Podeszła do niej chwiejnym krokiem. Chwile kopała paznokciami ziemię wokół skrzynki, gdy nareszcie udało jej się wyjąć ją z ziemi. Ku zdziwieniu amazonki nie było w niej żadnego zamka na klucz. Zresztą nie miała do niej żadnego klucza. Wzięła ją pod rękę i wróciła do koni stojących na drodze.
- Macie jakiś pomysł jak to otworzyć? - zwróciła się do nich
Gamza i Loki biegali razem wokoło polanki, nic jednak nie zauważyli. Wtedy ze ścieżki dobiegł dziewczynę odgłos kopyt. Ania zawołała konie i razem ukryli się w pobliskich krzakach. Na łąkę wjechał konik objuczony tak samo jak Gamza. Siedział na nim(sądząc po posturze) chłopak.
- Wiem, że tu jesteś - odezwał się znajomy głos
- Tellan! - Ania wybiegła z krzaków - co ty tu robisz?
- Jakoś tak się stało, że w tym samym czasie wyruszyliśmy na wyprawę. Ale mniejsza o tym, widzę, że masz pewien problem.
- Nie wiem jak otworzyć tą szkatułkę - podała ją Tellanowi
Chłopak chwilę jej się przypatrywał, przewrócił ją wieczkiem w dół i
na jego twarzy zagościł uśmiech
- Musisz wpisać tu czterocyfrowy kod a skrzynka się otworzy. - oznajmił
Dziewczyna rozejrzała się po polance. Podeszła do miejsca gdzie znalazła szkatułkę i zajrzała do środka. W glebie widniały wyryte cztery liczby: 5284.
- Mam! 5284
Tellan chwilę majstrował przy skrzynce, gdy w końcu się otworzyła.
- Pokaż - dziewczyna zabrała chłopakowi skrzynkę. W środku znajdowała się kolejna mapa. Wtedy Ania zobaczyła na niej coś dziwnego, pokazała to przyjacielowi.
- Zapowiada się ciekawa podróż.
_________________________________________________________________________________
OK, jakoś kiepsko pisało mi się ten rozdział. Zresztą same oceńcie.
Pa!
Rozdział fajny, ale krótki. Szkoda. Ciekawa jestem co dziwnego było na tej mapie. Pozdrawiam i weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńAle bardzo dobrze Ci to wyszło :D Ja wczoraj czytałam też poprzedni rozdział, ale coś się przycięło i nie mogłam skomentować -,- U Koniowatej miałam ten sam problem. A więc teraz odniosę się do obu rozdziałów. Ta wyprawa to świetny pomysł. Fajnie by było, gdyby wpadli w jakieś tarapaty }:) A konie w końcu mówią? Jak oni się rozumieją?
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :D
Rozdział fajny :) Fajnie, że Ania spotkała Tellana :) Ciekawa jestem co będzie dalej. A właśnie ponawiam pytanie Sydney F. Czy konie potrafią mówić?
OdpowiedzUsuńświetny *____* ;D
OdpowiedzUsuńRozdział porostu super :D Kocham to opowiadanie, aż nie mogę się doczekać nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń