niedziela, 27 października 2013

Rozdział 12

Jaram się WPO



 Tak wyglądał następny tydzień. Ania wstawała spotykała się z Tellanem i Enilem, potem miała trzy/cztery treningi i wieczorem padała ze zmęczenia.
 Tamtego dnia, dziewczyna obudziła się po południu. Chłopcy po nią nie przyszli, Tanadan jej nie wołał, a Gamza stała w boksie spokojnie. Zdziwiona przebrała się w bryczesy. Nie była głodna więc od razu poszła do klaczy. Tanadana nie było, najwyraźniej miał coś ważnego do zrobienia i nie chciał jej budzić, dlatego dziewczyna miała dużo czasu na wyczyszczenie kobyłki.
 Chwila się przeciągała, a chłopaka ciągle nie było. Ani zaczęło się już nudzić monotonne przejeżdżanie  zgrzebłem w tą i z powrotem. Na półce w siodlarni znalazła książkę o naturalnych sposobach zaprzyjaźniania się z koniem. Było tam parę rozdziałów, ale najbardziej zaciekawił dziewczynę "t-touch". Z zainteresowaniem przeczytała krótką informację na temat owej metody. "A co mam do stracenia?". I zaczęła wykonywać małe kółka zaczynając na szyi(metoda ta polega na mniej więcej wykonywaniu kółek na szyi konia i idąc do zadu). Gamzie najwyraźniej podobał się ten zabieg, gdyż cicho parskała z zadowolenia.
 Minęło może pół godziny, a Tanadan dalej się nie zjawiał. Ania znużona czekaniem podjęła decyzję - "Czy on chcę mnie zdenerwować?" - pomijam fakt, że była już lekko wkurzona - "Nie zamierzam na niego czekać". Wzięła na ręce rząd klaczy i zaczęła ją siodłać. Ania spojrzała na "ubraną" przyjaciółkę. Miała na sobie brudny czaprak i rozwalone siodło, które zabrała z ziemskiej stajni. Z niesmakiem spojrzała na sprzęt.
 Wyprowadziła kobyłkę na plac i w ostatniej chwili przypomniała sobie o kasku i rękawiczkach. Pobiegła do siodlarni, a Gamzę zostawiła na placu. Miała problem ze znalezieniem tych rzeczy, ale wkrótce zobaczyła je na najwyższej półce pod kocami. Wróciła do Gamzy i po chwili zastanowienia położyła rzeczy na ziemi i zaczęła wykonywać łatwe figury gimnastyczne na rozgrzanie się. Ostatni wymach nogą i dziewczyna czuła, że jest gotowa by wsiąść na konia.

 Gdy rozstępowała klacz przeszła do kłusa. Chwilę jeździła anglezując, ale postanowiła potrenować to co wychodziło jej najmniej, czyli kłus ćwiczebny. Miała z nim duży problem, za każdym razem noga wypadała jej ze strzemienia. Dzisiaj szło jej nawet całkiem, całkiem. Dziewczyna przejechała kolejne okrążenie, gdy nagle zza drzewa wyszedł Tanadan. Gamza spłoszyła się i dopiero po chwili Ani udało się ją opanować.
- Oszalałeś! - krzyknęła na instruktora - Chciałeś mnie zabić?!
- Ciesz się, że przyszedłem zanim sama byś się zabiła. Jazda niedoświadczonych bez instruktora grozi upadkiem. - było słychać naganę w jego głosie
- A co, niby miałam na ciebie czekać?
- Nie zaszkodziłoby - surowo spojrzał na dziewczynę, po chwili jego twarz rozjaśnił uśmiech - dobra robota.
- Że co? Jaśniej proszę.
- Umiesz sama podejmować decyzję i przede wszystkim wiesz jakie błędy popełniasz. Na przykład wiesz, że kiepsko radzisz sobie z kłusem ćwiczebnym i większość czasu musisz właśnie go dopracowywać.
- Ile już tu stoisz? - zaczęła rozumieć Ania
- Od początku i muszę ci powiedzieć, że bardzo dobrze sobie radziłaś. Jesteś w stanie sama prowadzić sobie treningi. Od teraz jeden trening w ciągu dnia będziesz sobie sama organizowała. 
 Ania słuchała w skupieniu, ale kiedy to usłyszała jej myśli latały jak oszalałe.
- Ale ja nie dam rady...
- Dasz, to co przed chwilą robiłaś idealnie o tym świadczy. A teraz leć do stajni i nakarm konie.
Ania zsiadła z Gamzy i zaprowadziła ją do boksu. Chwilę stała przy niej po czym zaniosła sprzęt do siodlarni. Zostawiła tam też kask i rękawiczki tak by zapamiętać ich miejsce zamieszkania. 
 Potem zajęła się nakarmieniem głodnych koni. Gamzie dała nieco więcej owsa niż zwykle, a klacz przyjęła to z ochotą. Dziewczyna patrzyła na jedzącą klacz, potem udała się do siodlarni odłożyć miarkę. Spojrzała jeszcze raz na swój kask i rękawiczki, i wpadła na genialny pomysł. Znalazła w rogu pomieszczenia krótki pręt zaokrąglony na dwóch końcach tworzących literę U. W małej skrzyneczce odkryła śrubokręt i trochę gwoździ. "Tanadanowi to się nie spodoba, ale trudno". Przybiła pręt do ściany tak, że dłuższa część szła do góry. Powiesiła na nim kask i przypomniała sobie o rękawiczkach. "Ta siodlarnia jest chyba zaopatrzona we wszystko" pomyślała znajdując klamerki i sznurek. Powiesiła sznur na pręcie, a na niego zaczepiła klamerki. Teraz wystarczyło tylko powiesić rękawiczki na klamerkach i gotowe.
 Zadowolona, udała się do kuchni, gdzie chłopak przyrządzał śniadanie. Razem zasiedli do jedzenia śmiejąc się i gadając. Ania nie wspomniała o swoim wynalazku. Gdy oboje zjedli Tanadan zarządził półgodzinny odpoczynek, po którym będzie drugi trening. 


***
Gamza była już gotowa do jazdy i Ania prowadziła już ją na plac. Stojąc tak przypomniała sobie, że znowu zapomniała sprzętu. Tanadan jednak szedł już w kierunku dziewczyny trzymając w ręce jej kask.
- Na przyszłość mów mi jak będziesz chciała robić jakieś przemeblowanie.
- Nie widzę takiej potrzeby.
Chłopak chwilę na nią patrzył, ale nic już nie powiedział na ten temat.
- Rozstępowałaś ją? 
- Aha.
- No to zaczynamy kłus!
Klacz poderwała się do szybszego biegu, ale musiała się zatrzymać gdy wbiegł przed nią instruktor.
- Jaki błąd popełniła twoja klacz, a jaki ty?
- No nie wiem... - Ani nagle przebłysło coś w głowie - Gamza nie powinna startować na czyjeś polecenie tylko na moje, a ja nic nie zrobiłam żeby jej zatrzymać.
- Doskonale - mężczyzna wydawał się być zadowolony - gdy  powiedziałem kłus Gamza powinna dalej stępować i dopiero na twoje łydki wystartować. 
- Rozumiem.
- No to spróbujmy jeszcze raz. Kłus!
Tym razem jednak Gamza szła tym samym tempem co wcześniej i dopiero na znak amazonki ruszyła szybciej. Po dłuższej chwili Ania zatrzymała ją.
- Czy Gamza rozumie co do niej mówimy? Mam na myśli, że kiedy mówiłeś do mnie ona zastosowała się do tego co mówiłeś.
- Masz rację. Twoja klacz spędziła na Ziemi dużo czasu by zrozumieć ludzki język. Masz wyjątkowego konia i nie zmarnuj tego.
- A co dzieję się z jeźdźcem gdy koń umiera? - dziewczyna zdała sobie sprawę jak bardzo chciała zadać to pytanie.
- Umiera razem z koniem. - Ania przestraszona spojrzała na Gamzę i szepnęła jej do ucha "Będę cię chronić, mała". Klacz spojrzała na dziewczynę i stanęła dęba. Była to sekunda, ale wystarczyło by dziewczyna padła jak długa na ziemi. 
- Chyba chciała ci powiedzieć, że to raczej ona będzie chronić ciebie. - powiedział Tanadan z nieukrywaną radością.
- Bardzo śmieszne - powiedziała urażona dziewczyna - na przyszłość ostrzegaj mnie jak będziesz chciała zrobić coś podobnego - tu zwróciła się do Gamzy.
Klacz zaczęła wymachiwać głową w górę i w dół co miało chyba oznaczać "dobrze", ale wyglądało to tak komicznie, że od razu wywołało burzę śmiechów.
- Idź ją rozsiodłać i wróć na plac. - dziewczyna szybko uporała się z zadaniem i już po chwili siedziała obok nauczyciela na małej kłodzie.
- Od dziś trzy razy w tygodniu będziesz miała zajęcia teoretyczne po drugiej jeździe. 
- OK, w jakie dni?
- Wtorki, czwartki i soboty. Dzisiejszą lekcję poświęcimy prawidłowemu siedzeniu w siodle. 
 Musiała wykonywać proste ćwiczenia siedząc na kłodzie. Potem Tanadan przeszedł na nieco wyższy poziom. Musiała mocno trzymać się samymi kolanami i podnosić udając, że anglezuje. Po chwili oświadczyła, że nie da rady podnieść się już o centymetr, chłopak zakończył lekcję i kazał jej nakarmić konie.
"Dwie jazdy za mną. Jeszcze dwie, albo jedna. Kto wie co wymyśli jeszcze mój nauczyciel?" Padnięta nakarmiła konie i poczłapała do kuchni. Zjadła obiad i rzuciła się na swoje łóżko. Nawet nie wiadomo kiedy zasnęła. Obudziła się dopiero po dwóch godzinach. Chwilę wodziła wzrokiem po pokoju, gdy ujrzała kartkę przyczepioną do drzwi od boksu Gamzy.
"Osiodłaj Gamzę i jazda na plac"
Dziewczyna osiodłała klacz i z wielkim trudem pojechała na miejsce. Tanadan stał na środku siedząc na Slestarze i czytając książkę. 
- Długo kazałaś mi czekać. - spojrzał  na nią z nad książki.
- Bardzo mi przykro - było słychać sarkazm w jej głosie.
- Zaczynamy. Kłus!
Gamza stała spokojnie i dopiero na znak dziewczyny zakłusowała. "Chce mnie sprawdzić, czy pamiętam co dzisiaj ćwiczyliśmy" 
 Tanadan był najwyraźniej zadowolony efektem końcowym, gdyż dał Ani chwilę dłuższy odpoczynek. Mogła zostać na placu i siedzieć bezczynnie na koniu. 
 Gdy Ani już się znudziło odprowadziła Gamzę do domu, a sama położyła się obok niej i zasnęła. 

***

Ostatni trening Tanadan zarządził po tym jak znalazł dziewczynę. 
- Teraz pojeździsz na Slestarze. 
- Co?
- Mówię, że teraz będziesz jeździć na Slestarze. Dotarło?
- Tak - odburknęła dziewczyna. 
- Weź jego rząd.
Dziewczyna zastosowała się do polecenia i po chwili niosła w ręce śliczny niebieski czaprak i tego samego koloru nauszniki, ochraniacze i misiek. Miał ładne, zadbane siodło o profilu ujeżdżeniowym koloru czarnego. Ania pojechała nim na plac i chwilę stępowała.
- Czemu tak właściwie nie jeżdżę na Gamzie?
- Nie możesz przyzwyczajać się do jednego konia nawet jeżeli jest to twój koń.
- Rozumiem.
 Trening był poświęcony anglezowaniu i przejazdowi przez drągi w kłusie bez strzemion z anglezowaniem. Ania stwierdziła, że już sobie radzi z tym i nogi nie wypadają już jej ze strzemion. - Dobrze na dziś koniec. - rzekł Tanadan
- Nawet nie wiesz jak chciałam to usłyszeć. - uśmiechnęła się dziewczyna i nagle oczy jej się zamgliły i zsunęła się z siodła na ziemię. Jedyne co usłyszała przed zaśnięciem to głos krzyczący "Ania".

_______________________________________________________________________________

I jak wam się podoba? 
Dziękuję wam już za tyle wyświetleń mojego bloga;)
Ostatnio przeczytałam  Mockingjay(Kosogłos) i mam lekkie załamanie nerwowe, dlatego Ania była tu taka pyskata(?). Nie mogę się doczekać filmu Catching Fire, gdy mam świadomość, że do premiery zostało 26 dni,aaaaaaaaa! Ale się cieszę, że Mockingjay będą dwie części. Pierwsza będzie 2014, a druga w 2015 w listopadzie. Tak wgl to filmowy Finnick fajnie się zapowiada;DFinnick;**.
Jaram się zwiastunem - łapcie;)Zwiastun W pierścieniu ognia;**
Czy chcielibyście muzykę na moim blogu? Jeżeli tak to jakieś specjalne zamówienia co do piosenki?

Pa!;**

PS - Z boku jest coś takiego jak blogi, które czytam i polecam. Zachęcam do zajrzenia na blog Moriskowej;)Jeżeli o czyimś blogu zapomniałam to przepraszam, ale na szybko to robiłam.

PS2 - A właśnie Spirit gdzie jesteś?;)

PS3 - Mój drugi blog wystartuję, gdy tylko znajdę pomysł na fajną fabułę;D

Dopisek:
Mój drugi blog wzbogacił się w prolog. Posty będą pojawiać się tam spontanicznie, gdyż jest to mój poboczny blog, a ten na którym obecnie jesteś jest głównym.






niedziela, 13 października 2013

Rozdział 11

 Pierwszy trening



Tanadan wskazał dziewczynie szczotki do czyszczenia i dokładnie wyjaśnił jej która do czego służy i kiedy ich się używa. Ania słuchała uważnie. Plecy jeszcze ją bolały, ale nie zwracała na to uwagi.
 - Dobra, kiedy osiodłasz Gamzę przyjdź na plac.
Ania wykonała polecenie nauczyciela i po chwili stała na placu obok Tanadana. 
- A teraz wyjmij nogi ze strzemion. Dobra i teraz odepnij je od siodła. 
Ania z przerażeniem spojrzała na mężczyznę. Powoli wykonała polecenie i rzuciła strzemiona na ziemię. Wygodniej usiadła w siodle i pozwoliła nogą zwisać bezwładnie po bokach. 
- OK, umiesz anglezować, prawda?
- Tak trochę...
- Dobrze no to teraz kłus ćwiczebny.
Ania nacisnęła łydkami na Gamzę, ta ruszyła kłusem zataczając duże kółka na placu. Dziewczyna trzymała się kolanami, ale i tak obijała się o siodło.
- Musisz mocno trzymać się tymi kolanami, odchylić lekko do tyłu i przede wszystkim rozluźnić się, bo jak jesteś spięta to niczego nie osiągniesz.
Ania zaczęła oddychać powoli. Jej myśli ograniczyły się tylko do Gamzy. Nagle jej punkt widzenia co do kłusa trochę się zmienił. Słyszała jedynie tęten  kopyt. Odchyliła się do tyłu. Czuła się szczęśliwa.
- Świetnie, a teraz zacznij anglezować. 
Ania zaczęła podnosić się w siodle. Lecz tu nic jej nie wychodziło, tłukła się w siodle jak worek ziemniaków.
" W rytm". Ania spowolniła Gamzę. Kto to powiedział?
- Słyszałeś to? -spytała nauczyciela
- Nie
"Dziwne jakbym słyszała to w swojej głowie." Popędziła kobyłkę do kłusa. W rytm? Ania już wiedziała o co chodzi. Musiała wstawać do rytmu konia. 
- Dobrze na dziś koniec, idź rozsiodłaj klacz i przyjdź do mnie, aha daj jej jeszcze miarkę owsa i dołóż siana do boksu. Jak masz ochotę możesz zmienić jej ściółkę.
 Oczywiście, że Ania miała ochotę. Wyprowadziła Gamzę na padok i poszła do schowka gdzie była słoma i siano. Wzięła widły, dużo słomy i popchała to do boksu. Starą ściółkę wyrzuciła do na bok. Nową wysypała równomiernie w całym boksie. Gdy była już zadowolona ze swojej roboty wrzuciła siano. Poszła po Gamzę i przyprowadziła ją.Kobyłka ochoczo zaczęła jeść. Ania stała w rogu stajni i gdy minęło pół godziny poszła po owies. Może nie jeździła za dobrze, ale o pielęgnacji konia co nie co wiedziała.
 Nasypała go do żłoba i wyszła zostawiając konia samego. Mogła już udać się do domu. Tanadan był w kuchni i właśnie coś gotował.
- Co dziś jemy?
- Kurczak z frytkami. 
- Super!
Chłopak nałożył wszystko na dwa talerze. Ania usiadła i zaczęła jeść ze smakiem. Tanadan bardzo dobrze gotował.
- Ania o co chodziło z tym głosem podczas jazdy?
- A to? - Ania zamyśliła się - nic, naprawdę.
Nauczyciel przyglądał się jej podejrzliwie, ale nic nie powiedział. Po obiedzie Ania miała chwilę dla siebie, ale dosłownie chwilę, bo po godzinie miała kolejny trening. Dziewczyna nie wiedziała czy da radę. Była tak wykończona, że od razu zasnęła.
 - Wstawaj, musisz się przyzwyczaić, że codziennie będziesz miała trzy treningi może nawet cztery. - Tanadan stał nad dziewczyną
- Ale Gamza może tego nie wytrzymać co jak zachoruje?
- W naszej krainie konie nie chorują. No wstawaj. A tu budzik dla ciebie bym nie musiał cię już budzić.
 Ania wstała i poszła do Gamzy. Osiodłała ją, zapięła z powrotem strzemiona do siodła. Ubrała kask i wsiadła na kobyłę. Na placu stał już Tanadan układając drągi. 
 Cały trening opierał się na przejazdach przez drągi w kłusie ćwiczebnym, anglezowanym i woltach. 
Skończył się o godzinie 18 więc nauczyciel stwierdził, że uda się jeszcze raz pojeździć.
 Ostatni trening był treningiem woltyżerskim. Ta dyscyplina bardzo się Ani podobała więc po ostatniej figurze była smutna, że już koniec.
 Ten dzień był według Ani w miarę udany. Tanadan myślał inaczej. ''Próbują nawiązać pierwsze kontakty, jest coraz lepiej".



_________________________________________________________________________________

OK, na wstępie wybaczcie mi, że tak długo nie było żadnych rozdziałów. Wynikało to z braku czasu. Jeżeli nie komentuje waszych blogów to przepraszam. 
Mam nadzieję, że rozdział fajny i zapewne większość z was domyśla się co będzie dalej. 
Przepraszam, że tak krótko, ale wena nie idzie na moja rękę.
Pa!


środa, 9 października 2013

1300!!!To już Coś!

Wybaczcie, że od dłuższego czasu nie było żadnej notki, ale to wina mojej szkoły. Ostatnio mam bardzo dużo zadane. Obiecuję, że w ten weekend pojawi się kolejny rozdział.
Dziękuję wam za 1300 wejść. Łał, to naprawdę dużo! Witam także nową obserwatorkę i dziękuję wam za 8 obserwacji(jakie powtórzenie...);D.
Cieszę się także, że wróciła Koniowata!

OK, to tyle, na 99,9% nowa notka pojawi się w tym tygodniu.
A i jeszcze pytanie: wiecie może jak namalować ikonę Jezusa na plastykę bez talentu plastycznego?!
I reszta koni w zakładce koni pojawi się w tym albo w przyszłym tygodniu.
Pa;D